Kiedy zaduch naftaliny zmienił się w mroźne – ale jednak świeże – powietrze, gdy zamiast kroczyć po deskach, Łucja zaczęła brnąć przez śnieg, stał się cud. Nie z jej czy naszego, ziemskiego punktu widzenia. Cudem nie było to, że weszła do szafy, a wyszła w Narnii. To zdarzenie fantastyczne, zgoła nieprawdopodobne, ale nie cudowne. Dla niej i chwilę później dla jej rodzeństwa zaczęła się przygoda, ale na świat, w którym się znalazła, właśnie została rozlana łaska. Za chwilę skończy się stuletnia zima. Biała Czarownica wpadła w popłoch, Aslan wyrusza w drogę. Wszystkie stworzenia, od mówiących myszy przez fauny aż po centaurów, wiedzą, że od teraz nic już nie będzie takie samo. A cała ta lawina ruszyła, bo kilkuletnia dziewczynka przypadkiem weszła do szafy.
Brakujący klocek
Lew, czarownica i stara szafa" C.S. Lewisa jest moim zdaniem najważniejszą pozycją literatury dziecięcej w historii tego gatunku. Mówi bowiem w najprostszy i najbardziej przekonujący sposób coś, co chce usłyszeć każde dziecko. „Jesteś niezbędny, ten świat czekał właśnie na ciebie. Byłeś brakującym klockiem, bez którego budowla wszechświata nie miała sensu, była skuta wiecznym lodem. Zostań, rozgość się. Poznaj sympatycznego fauna, zjedz obiad w bobrowej tamie, a zaraz ruszymy spuścić łomot czarownicy. A wszystko to dzięki tobie. Nie, niczego nie zrobiłeś. Po prostu jesteś. To wystarczy, pojawiłeś się, a więc świat się zmienił. Jest bardziej tym, czym powinien być".
Każdy z nas, kiedy pierwszy raz słyszał lub czytał historię Łucji Pevensie i jej rodzeństwa, zanurzał się w tym nastroju. Nie liczył się fakt, że w tym świecie zwierzęta mówią, a lwy pasują chłopców na rycerzy. To są sprawy drugorzędne. Ważne jest tylko, że Narnia czekała na czwórkę tych konkretnych dzieci, jak sucha ziemia na deszcz. Przywitała je tak, jak każde dziecko pragnie być witane – nie łaskawym „możesz zostać", ale pełnym niedowierzania „nareszcie jesteś".
W dzieciństwie chowamy się do szaf z różnych powodów. Kłótni dorosłych, ich gniewu lub oczekiwań, którym – kolejny raz – nie byliśmy w stanie sprostać. Często, jak Łucja, podczas zabawy w chowanego. Za każdym razem chodzi o to samo – by zniknąć światu sprzed oczu. Ukryć się przed nim na wystarczająco długo, by przestał nas szukać. Lewis nie mógł znaleźć doskonalszego „portalu" do Narnii niż właśnie ten mebel. Istnieje dłuższa droga niż dystans dzielący światy: od wzroku, którego ciężaru nie jesteśmy w stanie znieść, do spojrzenia, które nie przestawało nas wypatrywać.
Czytaj więcej
Różnica pomiędzy czarnym prawnikiem z drogiej nowojorskiej kancelarii a mieszkańcem getta jest znacznie większa niż różnica pomiędzy białym i czarnym mieszkańcem Alabamy. Jeżeli rozwarstwienie klasowe czarnych jest dokładnie takie samo jak rozwarstwienie klasowe białych, to absurdem jest mówienie wciąż o „systemowym rasizmie" czy „aparacie dyskryminacji".