Polska polityka energetyczno-klimatyczna bywa zdefazowana. To znaczy, że bywamy czarni, gdy wszyscy chcą być zieloni, i przodujemy w zieloności, gdy inni czernieją. Polska musi się odnaleźć w obliczu korekty Europejskiego Zielonego Ładu.
Dlaczego Europejski Zielony Ład wymaga korekty
Kryzys energetyczny oraz następująca po jego wybuchu inwazja Rosji na Ukrainie to wystarczające powody do refleksji nad pierwotnymi założeniami Zielonego Ładu kreślonymi ok. 2021 r., kiedy te zagrożenia nie były jeszcze tak widoczne, choć warto wskazać, że Gazprom zaczął ograniczać podaż gazu w wakacje tamtego roku, a państwa zachodnie wiedziały o planie inwazji Rosji na Ukrainę co najmniej od jesieni 2021 r.
Czytaj więcej
Jeśli Zielony Ład będzie forsowany w oderwaniu od realiów politycznych, w przekonaniu, że technokratyczna Komisja Europejska wie najlepiej, co jest dobre i niezbędne dla ludu, może się to skończyć nie tylko porażką projektu, ale faktycznym zablokowaniem działania całej UE.
Czas na korektę Zielonego Ładu nastąpi po zakończeniu wyborów europejskich oraz serii wyborów parlamentarnych w poszczególnych krajach członkowskich, wśród których jednymi z najciekawszych mogą być te w Niemczech zaplanowane na jesień 2025 r., niedługo po zakończeniu prezydencji polskiej przewidzianej na pierwszą połowę przyszłego roku.
Z tego względu przyszłość protestów rolników przeciwko Europejskiemu Zielonemu Ładowi może się rozstrzygnąć w czasie polskiej prezydencji w pierwszej połowie 2025 r. Na razie jednak rzeczowa rozmowa o polityce klimatycznej jest utrudniona kampanią do czerwcowych wyborów do Parlamentu Europejskiego.