Ceny żywności zmieniają się co miesiąc, chleb w mojej piekarni jest już dwa razy droższy niż przed rokiem. Co czujemy w czasie dwucyfrowej inflacji?
Na pewno czujemy niepokój, utrwalające się napięcie. Także dlatego, że tego typu informacje o zmianach cen bombardują nas ze wszystkich stron, a w telewizji i internecie codziennie jest mnóstwo wiadomości o rosnących cenach. Media mają wielki wpływ na sterowanie emocjami. Już sama świadomość, że drożeje to, co jest niezbędne do życia, powoduje u wielu osób stres, a rozmawianie o tym w rodzinach, ze znajomymi działa trochę jak pielęgnowanie tego napięcia i je wzmacnia.
Klienci przychodzą do pana skarżyć się na kryzys?
Obserwuję ten wzrost napięcia w moim gabinecie. Wątek ekonomii przewija się, dokłada dodatkowy ciężar do tego, z czym już się mierzyliśmy, czyli do wojny w Ukrainie, trzema latami pandemii, troską o klimat. Z tego powodu od dłuższego czasu mamy w sobie gotowość do postrzegania rzeczywistości poprzez niepokój. Troski związane z wojną, wzrostem cen, zagrożeniem zdrowotnym mogą się przekładać na niepokoje egzystencjalne – czy i jak damy radę przetrwać do pierwszego, czy mamy szansę na czymś oszczędzać i czy ja sam sobie z tym poradzę.
Czytaj więcej
U producentów jaja podrożały w ciągu roku nawet o 70–90 proc., na półkach sklepowych na razie o przeszło 30 proc. Eksperci są jednak zgodni – ceny będą dalej rosły. Winna ptasia grypa, ale też potężny wzrost kosztów produkcji.