Prof. Piotr Pruszczyk: Dostawianie ławek i nowy sprzęt to za mało. Trzeba odbudować wspólnotę akademicką

Uniwersytety medyczne albo staną się wszechstronnymi uczelniami, wychodząc poza swoją wąską praktykę, albo bez mała skończymy jak niegdysiejsze licea medyczne - mówi prof. Piotr Pruszczyk, kardiolog, kandydat w wyborach na rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Publikacja: 20.09.2024 09:42

Warszawa, 04.07.2024. Warszawski Uniwersytet Medyczny.

Warszawa, 04.07.2024. Warszawski Uniwersytet Medyczny.

Foto: Albert Zawada

Panie profesorze, czego najpilniej potrzebujemy dla rozwoju uniwersytetów medycznych w Polsce?

Potrzebujemy reformy ich wewnętrznej organizacji oraz nowego usytuowania wobec wyzwań cywilizacyjnych. Dostawianie ławeczek i malowanie ścian już nie wystarczy. Model nauczania niewiele zmienił się od 100 lat. Potrzebne są głównie inwestycje w sposób myślenia o zdrowiu. Potrzebny jest nam na nowo zdefiniowany sojusz na linii nauczyciel-uczeń, a nie kupowanie migającego światełkami sprzętu. Uczelnie medyczne to dla niektórych jedynie wyspecjalizowane szkoły, których absolwenci będą leczyć pacjentów. Tymczasem mało się zajmujemy zdrowiem jako takim.

Czytaj więcej

Na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym anulowano czynności wyborcze rektora

Na polskich uczelniach medycznych nie kształcimy systemowo ekonomistów i menadżerów dla potrzeb ochrony zdrowia, nie projektujemy urządzeń medycznych, np. stymulatorów serca, nie kształcimy informatyków w ochronie zdrowia.

Chociaż prawie co czwarty pacjent typowej izby przyjęć szpitala ma lub miał „jakiś problem” z alkoholem lub innymi substancjami psychoaktywnymi, to jednak to „ktoś inny”, a nie my, kształci terapeutów. I nie mam pewności, czy robi to dobrze.

Podobnie, dziś do wszystkich problemów świata wysyła się psychologów, np. by przeciwdziałać skutkom powodzi, ale nie kształci się ich w uniwersytetach medycznych. A jak wykształcony będzie pod względem medycznym nasz opiekun, gdy w 2050 roku będziemy najstarszym społeczeństwem w Unii Europejskiej? Czy chcemy, by ten opiekun potrafił nas rehabilitować, ocenić nasz stan zdrowia i choćby zauważyć i zrozumieć podstawowe objawy chorobowe, czy tylko ugotować zupę? Mamy jako uczelnia potencjał, aby wzmocnić zarówno obszar związany z nauką i dydaktyką dotyczącą rozwoju klasycznej medycyny naprawczej, ale także aby aktywnie włączyć się w badania związane z farmakoekonomiką. Mamy szansę wzmocnić – tak ważne w starzejącym się społeczeństwie – działania związane ze zdrowiem publicznym, a także medycyną stylu życia. I bez wahania rozwijać współpracę z ekspertami z innych dziedzin i innych uczelni, m. in. ekonomicznych i technicznych, będąc w tej współpracy inicjatorem i liderem. Potrzeby zdrowotne stają się tak bardzo złożone, że wielkie uniwersytety, a nawet politechniki – również w Polsce – podejmują wyzwanie i otwierają wydziały lekarskie. Jeśli w politechnice projektujemy sprzęt medyczny, np. różne manipulatory chirurgiczne, kombajny diagnostyczne, czy sprzęt do obrazowania, to kosztowo już niewiele trzeba dodać, by otworzyć wydział lekarski. Co więcej, wydziały te przechwalają się przewagą w podejściu do e-zdrowia czy w wykorzystaniu AI.

Macie więc jako uczelnia konkurencję. Co oznacza to dla tradycyjnych uniwersytetów medycznych?

Obecne uniwersytety medyczne albo staną się wszechstronnymi uczelniami, wychodząc poza swoją wąską praktykę, by w medycynie „interweniować i naprawiać”, albo bez mała skończymy jak niegdysiejsze licea medyczne, gdy nagle konieczna stanie się biegłość w stechnicyzowanych usługach. Znam to bardzo dobrze z rozwoju polskiej kardiologii.


W latach 90. kardiologia podniosła rękawicę: zmieniła się z dość biernego obserwowania chorego w kompleksowe świadczenie z wykorzystaniem ultranowoczesnych technologii, biorące odpowiedzialność za całokształt leczenia i rehabilitacji. Pamiętam, jak niektórzy marudzili, że znów się nie uda, a potem okazało się, że dogoniliśmy Europę zachodnią. Kluczem tej rewolucji było wzięcie odpowiedzialności za całość zdrowia. I tego właśnie chcę dla mojego Uniwersytetu.

Czytaj więcej

Minister zdrowia podjęła decyzję dotyczącą wyborów na WUM

Nie jest pan odosobniony w stawianiu propozycji zmian. Pojawia się wiele pomysłów na reformę Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Czy rzeczywiście tak wiele? Słyszałem raczej wiele haseł, bardziej życzeń niż projektów. Większość z nich opiera się na tęsknocie, by było jak dawniej, gdy byliśmy „piękni i młodzi”. Reformatorzy ci chyba nie mają świadomości, że WUM jest wielką uczelnią o ogromnym potencjale rozwojowym, ale póki co ze skromnym źródłem finansowania. To pieniądze z subwencji ministerialnych, przede wszystkim – dotacji dydaktycznej zależnej od liczby studentów. W tej sytuacji pomysły, by na przykład było mniej studentów, będą po prostu skutkować zmniejszeniem środków. Z drugiej jednak strony możemy otwierać studia i szkolenia komercyjne, zachowując dbałość o kadrę naukowo-dydaktyczną, rozwijać współpracę, koniec końców zwiększając wynagrodzenia i chroniąc naszych pracowników przed wypaleniem zawodowym.

Piszą o panu w mediach społecznościowych, że jest pan „czarnym koniem” nadchodzących wyborów Rektora WUM, dlaczego?

„Czarny koń” kojarzy mi się z kimś nieoczywistym, zaskakującym, ale jednocześnie kompetentnym. Nie wiem, czy moja kandydatura jest dużym zaskoczeniem, ale jestem przekonany, że mam odpowiednią wiedzę i właściwe doświadczenie do sprawowania funkcji Rektora WUM. Od wielu lat aktywnie pracuję na rzecz naszej uczelni, a przez ostatnie cztery intensywnie działałem jako prorektor ds. nauki i transferu technologii. Zamiast zawsze trudnych do wypowiadania pochwał o samym sobie, wskażę tylko, że w obszarze mojej odpowiedzialności uzyskaliśmy wynik maksymalny.

Czytaj więcej

Prof. Zbigniew Gaciong: Chcę ukończyć moje projekty

Mówimy o reformach, a przecież WUM jest najlepszą uczelnią medyczną w Polsce. Czy cokolwiek trzeba w ogóle poprawiać?

Rzeczywiście, w aktualnym rankingu miesięcznika „Perspektywy” zostaliśmy wybrani najlepszą uczelnią medyczną w Polsce. To dla nas wielki powód do dumy, duże wyróżnienie, ale i zobowiązanie. Uzyskaliśmy w ostatnich obowiązkowych ewaluacjach jednostek naukowych bardzo dobre wyniki. Wprowadziliśmy nowe programy i mechanizmy wspierające rozwój naukowy naszych pracowników i studentów – wymienię tylko fundusz rozwoju nauki, program mentoringowy czy dynamicznie od dwóch lat rozwijający się Akademicki Ośrodek Wsparcia Badań Klinicznych. Muszę przyznać, że te cztery lata mnie samego wiele nauczyły. Poznałem mechanizmy działania naszej uczelni, wiem, jak funkcjonuje w różnych obszarach.

Wiem, co jest dobre dla uczelni i powinno być kontynuowane, a co nie służy jej rozwojowi i nie powinno mieć miejsca w przestrzeni uniwersyteckiej.

Co też ważne, od 18 lat kieruję Kliniką, którą wspólnie z zespołem wyremontowaliśmy i rozbudowaliśmy za kwotę prawie 50 mln zł, pozyskanych głównie z funduszy europejskich, a więc w warunkach konkurencji o te środki. Od lat działam w zespołach eksperckich Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w Polskim Towarzystwie Kardiologicznym i Europejskim Towarzystwie Kardiologicznym, w którym między innymi kierowałem jedną z grup roboczych.

Czytaj więcej

Czy Warszawski Uniwersytet Medyczny w końcu wybierze rektora?

Dlaczego o tym wszystkim wspominam? W naukach medycznych stosujemy zasadę „evidence-based medicine”, czyli zasadę medycyny opartej na dowodach. I właśnie z tych powodów chcę teraz moją wiedzę i zdobyte doświadczenie, które już zaowocowały konkretnymi efektami, wykorzystać dla dalszego rozwoju WUM. Ostatnio ktoś w dyskusji przedwyborczej powiedział: „po owocach ich poznacie". Ja strawestuję ten cytat mówiąc: „po owocach już mnie poznaliście”.

Czy to wszystkie powody, dla których zdecydował się pan wystąpić ze swoją kandydaturą? Co jeszcze skłania pana do kandydowania?

To dla mnie zupełnie naturalne, medycyna to moja pasja, to dalsza część rozwoju. Współczesna medycyna rozwija się coraz szybciej, wokół nas pojawiają się nowe uczelnie medyczne. To powoduje konieczność zmian i rozwoju zarówno metod nauczania oraz sposobu prowadzenia badań naukowych, jak i nowego podejścia do funkcjonowania uczelni jako organizacji. Chcę, aby nasza uczelnia była nie tylko liderem krajowym, ale też ważnym europejskim ośrodkiem badawczym i medycznym, atrakcyjnym i przyjaznym miejscem studiowania i pracy, pozwalającym wszystkim członkom naszej wspólnoty realizować wysokie aspiracje zawodowe.

Wiem, że dużo zależy od ludzi, a najwięcej – od działania zespołowego. Aby móc się dynamicznie rozwijać powinniśmy działać wspólnie, a w tym celu musimy odbudować akademicką wspólnotę uczelni.

Nasz uniwersytet powinien stanowić wspólnotę opartą na wzajemnym szacunku, wolną od niepokoju i niepewności. Zależy mi na sukcesie i satysfakcji zawodowej oraz naukowej wszystkich współtworzących WUM: naukowców, nauczycieli, studentów i pracowników administracji.

Od wieli lat jako prorektor do spraw nauki aktywnie współpracuję ze wszystkimi wydziałami i kształtuję mechanizmy, które wzmacniają rozwój niezwykle zróżnicowanych jednostek WUM oraz całego Uniwersytetu. To daje mi dobrą perspektywę spojrzenia na sprawy ważne dla wspólnoty akademickiej i jest płaszczyzną do dialogu ze wszystkimi środowiskami uczelni. Moje doświadczenie chcę teraz wykorzystać dla rozwoju wszystkich obszarów działalności Uniwersytetu i naszych szpitali. Pojawiają się szanse, które trzeba szybko wykorzystać, np. fundusze z KPO. To wszystko wymaga wspólnego dobrze skoordynowanego działania. Mam na to pomysł i spójną koncepcję wykorzystania ogromnych szans i możliwości dla WUM.

A co, według pana profesora, wymaga naprawy?

Chcę aby WUM zawsze był wzorcem, do którego równają inni. Aby podążać drogą rozwoju musimy najpierw odtworzyć opartą na wzajemnym szacunku wspólnotę akademicką, wolną od niepokoju i niepewności. Przez ostatnie lata brakowało mechanizmów synergii i wzrostu, poszanowania odmiennych idei i inicjatyw. Moim celem jest kształtowanie nieskrępowanej przestrzeni do współpracy, stwarzanie szans rozwoju, promocja talentów i indywidualności. Tylko różnorodny zespół może budować prawdziwą kulturę zmiany i twórczej współpracy. Musimy nauczyć się czerpać od siebie i wzajemnie się wspierać. I jednocześnie powinniśmy zrozumieć, że uniwersytet nie może być miejscem na politykę, czy raczej „politykę” w cudzysłowie.

Czytaj więcej

Bolesław Samoliński: Potrzeba prawdy w ochronie zdrowia

Tej źle rozumianej „polityki” było za dużo?

Niestety, w ostatnich miesiącach w naszej uczelni panowała napięta atmosfera przepełniona negatywnymi emocjami. Najważniejsi są ludzie, którzy tworzą wspólnotę. Mamy studentów – naszych „młodszych braci”, mamy wspaniałych nauczycieli akademickich – tych doświadczonych i tych rozpoczynających swoją karierę, mamy aktywnych naukowców, wysokiej klasy klinicystów. A jednak wygrywały partykularyzmy i podziały. Ludzie mają tego dość. Chcę to zmienić. Potrzebujemy wspólnoty akademickiej, bezpiecznej życzliwej wspólnoty łączącej studentów, nauczycieli i pracowników administracji. Bez wzajemnego szacunku i zaufania WUM będzie miejscem pracy, do którego przychodzi się, bardzo delikatnie mówiąc, bez przyjemności. Bez odtworzenia prawdziwej wspólnoty, będącej fundamentem uczelni, będzie bardzo trudno sprawnie działać, rozwój stanie się niemożliwy i grozić nam będzie entropia. Zależy mi na aktywności, ale jeszcze bardziej na współdziałaniu każdej z grup naszego Uniwersytetu. Wiem, że razem możemy tworzyć lepszy Warszawski Uniwersytet Medyczny.

Czy jako Rektor WUM pokona Pan to przysłowiowe „niemożliwe" w ochronie zdrowia?

Wielkie uczelnie światowe często mają strukturę grup kapitałowych (nie mylić z polskimi podatkowymi grupami kapitałowymi). To nie są więc jak u nas „szkoły, tylko bardzo duże”, ale rozbudowane instytucje o zupełnie innej strukturze. WUM potrzebuje dyskusji nad naszą rolą w otaczającym i szybko zmieniającym się krajobrazie uczelni medycznych. W moim przekonaniu powinniśmy być liderem zmian sposobu nauczania szeroko rozumianej medycyny, wspierać i wpływać pozytywnie na mniejsze, młode uczelnie tak, aby ta współpraca była obopólnie korzystna.

Mogę sobie wyobrazić pewnego rodzaju konsorcjum, w którym WUM byłby liderem, stanowiąc wiodący element o najwyższej jakości, doświadczeniu i możliwościach we współpracy z mniejszymi uczelniami, rozpoczynającymi swoją „ścieżkę doskonalenia” w kształceniu medycyny. Oczywiście współpraca powinna być korzystna dla obu stron. Dziś nie mamy bardzo wielu jednostek, monitorujących i reagujących na zagrożenia cywilizacyjne. Kolejny COVID, starzenie społeczeństwa i kryzysy psychospołeczne nie będą czekać. Nie mamy jednostek wdrażających postęp w medycynie. Chciałbym, by WUM był w awangardzie tych zmian. I to nie na darmo. Powinniśmy kształtować rozwiązania dla całego systemu ochrony zdrowia.

Czytaj więcej

Sytuacja bez precedensu. Brak kandydatów na rektora WUM

Jak w planowanych przez pana reformach plasuje się rola pracowników i nauczycieli akademickich? Co dla nich ona przyniesie?

Przywrócenie prestiżu nauczyciela akademickiego jako eksperta, wychowawcy i mentora uznaję za jeden z najważniejszych celów. Czas, by nauczyciel akademicki WUM ponownie mógł mieć pozycję mistrza, który potrafi dzielić się wiedzą z młodszymi kolegami i koleżankami, umie dyskutować, ale też umie słuchać. By miał na to czas. By dostrzegał potrzeby studentów i współpracowników, wspierał ich, ale też nie bał się poprosić o ich wsparcie. Wielopokoleniowy model współpracy to najskuteczniejsze rozwiązanie, koło zamachowe na drodze rozwoju i sukcesu. Potrzebujemy skutecznego systemu wsparcia talentów na początkowych etapach rozwoju zawodowego, dydaktycznego i naukowego oraz uznania doświadczonych dydaktyków. Wiem, jak ogromny potencjał naukowy i dydaktyczny mają nasi akademicy. I chcę ten potencjał wydobyć, stworzyć im przestrzeń do realizacji pracy i misji, z pasją i z satysfakcją. Będę zabiegał o to, aby praca w uczelni była satysfakcjonująca zarówno merytorycznie i emocjonalnie, jak i finansowo.

Chcę też większego udziału młodych pracowników w budowaniu strategii WUM.

W ciągu ostatnich 4 lat aktywnie działa Rada Młodych Naukowców. Jej członkowie mieli i mają wiele dobrych, świeżych pomysłów. Czas teraz na Radę Młodych Dydaktyków. Jestem otwarty na propozycje dotyczące wprowadzenia nowoczesnej dydaktyki porywającej studentów oraz na opinie dotyczące strategii i bieżącej aktywności WUM. Nasza uczelnia powinna mieć  bardziej przyjazne oblicze poprzez m. in. wspieranie młodych rodziców w realizacji studiów i kontynuacji pracy zawodowej. W tym celu proponuję wprowadzenie odpowiedniej organizacji pracy oraz systemu wsparcia w opiece nad ich dziećmi. 

A co dla studenta?

Po pierwsze, nigdy nie możemy zapominać, że my – nauczyciele – jesteśmy dla studentów. Musimy pamiętać, że wspólnie odpowiadamy za zdrowie i życie pacjentów. Od tego jak wykształcimy młode pokolenie lekarzy będzie zależało to, jak będą nas leczyć za kilka lat. Jestem przekonany, że podstawą dobrego nauczania jest dobra współpraca nauczycieli i studentów, ich wzajemny szacunek i zaufanie. Podstawą współczesnego nauczania jest otwartość, co wymaga zmiany mentalności i postaw nauczycieli wobec studentów i studentów wobec nauczycieli. Ważne jest umiejętne wykorzystanie możliwości technologicznych w celu ciągłego doskonalenia procesów nauczania i uczenia się.

Czytaj więcej

WUM chce uczyć studentów, jak rozmawiać z pacjentami. Zatrudni symulantów

Przed kilkoma dniami byłem na obozie integracyjnym studentów, którzy wkrótce rozpoczną studia w naszym Uniwersytecie. Byłem pod ogromnym wrażeniem zaangażowania i dojrzałości studentów z samorządu opiekujących się młodszymi koleżankami i kolegami. Tym bardziej nasze relacje ze studentami powinny być partnerskie oraz, powtórzę to, oparte na wzajemnym zaufaniu i szacunku.

Chcę zwiększyć udział samorządu studentów w podejmowaniu decyzji dotyczących dydaktyki. Szczególnie dotyczy to zajęć praktycznych realizowanych m.in. w naszym Centrum Symulacji Medycznych – studenci wielokrotnie podkreślali, że chcą mieć więcej zajęć praktycznych, na przykład w celu szkolenia się w wykonywaniu wkłuć do naczyń obwodowych.

Studenci organizują liczne konferencje naukowo-szkoleniowe, które są na bardzo wysokim poziomie – powinny one być częścią zajęć fakultatywnych. Musimy też poprawić organizację studiów tak, aby kilka dni nieobecności np. z powodów z zdrowotnych nie groziło niezaliczeniem całego roku studiów. Wiem, że na części lat studiów zajęcia dydaktyczne można zorganizować w ciągu czterech dni tygodnia i będziemy to wprowadzać, tak aby studentom zostawić więcej przestrzeni na pracę własną i na życie prywatne. To nie prezent, to inwestycja. Zależy mi na zwiększeniu liczby przedmiotów umożliwiających przeprowadzenie egzaminów testowych w systemie ciągłym, bezpośrednio po zakończeniu bloku.

Chciałbym zbudować miasteczko studenckie. Chcę to miasteczko „oddać” samorządowi studentów. Prognoza jest taka, że możliwe jest rozwiązanie bliskie non-profit. Trzeba dbać o studentów. Są badania, że u studentów medycyny rozwijają się już od początku studiów objawy zespołu wypalenia. Jesteśmy uczelnią medyczną i dlatego planuję uruchomić dedykowaną opiekę medyczną dla studentów i pracowników WUM. Mam przekonanie, że powinniśmy jako uczelnia pomóc naszym absolwentom w znajdowaniu miejsc stażowych zgodnych z ich preferencjami.

Chcę niezwłocznie rozwinąć system wsparcia psychologicznego dla studentów i pracowników w radzeniu sobie ze stresem i jego skutkami. Chcę wprowadzić politykę zera tolerancji dla mobbingu i bullyingu wobec studentów i pracowników WUM, z obowiązkowym udziałem w tym programie całej społeczności akademickiej. Mobbing i bullying oraz pojawiające się w ich konsekwencji zespoły przewlekłego zmęczenia i wypalenia, to zjawiska społecznie może jeszcze słabo percepowane, ale przez nas, medyków rozumiane już bardzo dobrze. Na mobbing wobec pracowników i mobbing wobec studentów nie będzie miejsca na naszym Uniwersytecie. Skutki tych zjawisk zmieniają historię życia i losy wielkich firm. Chcę zmienić świadomość tych zagrożeń. Wypalenie nie powstaje wprost z przepracowania, tylko z braku satysfakcji. Bywa, że ktoś komuś tej satysfakcji skąpi.

Jest wiele rzeczy, które możemy zdziałać, ale – tylko razem.

Czytaj więcej

100 mln zł z EBI dla Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego

Jeśli zostanie pan rektorem, to gdzie powinien być WUM po pana kadencji?

Chcę, abyśmy wzmacniali swoją pozycję jako wiodący krajowy podmiot. Abyśmy stawali się ważnym europejskim ośrodkiem badawczym i medycznym, atrakcyjnym i przyjaznym miejscem studiowania i pracy, pozwalającym wszystkim członkom naszej wspólnoty realizować aspiracje zawodowe. Abyśmy współtworzyli miejsce, które jest źródłem osobistej satysfakcji. Chcę, żeby stwierdzenie „student WUM”, „absolwent WUM”, „pracownik WUM” nobilitowało i było źródłem prawdziwej dumy.

Ale nie zrobię tego sam. Do realizacji ambitnych celów potrzebny jest zespół. Potrzebujemy ludzi zaangażowanych i aktywnych. Dzisiaj mamy kilku kandydatów na stanowisko rektora WUM. Wiem, że kandydowanie wymaga odwagi i siły, co bardzo szanuję i doceniam u każdej z osób starających się o wybór. Jestem przekonany, że suma zaangażowania, a także tej siły i odwagi, idąca w dobrym kierunku, to po prostu coraz lepszy Warszawski Uniwersytet Medyczny.

Panie profesorze, czego najpilniej potrzebujemy dla rozwoju uniwersytetów medycznych w Polsce?

Potrzebujemy reformy ich wewnętrznej organizacji oraz nowego usytuowania wobec wyzwań cywilizacyjnych. Dostawianie ławeczek i malowanie ścian już nie wystarczy. Model nauczania niewiele zmienił się od 100 lat. Potrzebne są głównie inwestycje w sposób myślenia o zdrowiu. Potrzebny jest nam na nowo zdefiniowany sojusz na linii nauczyciel-uczeń, a nie kupowanie migającego światełkami sprzętu. Uczelnie medyczne to dla niektórych jedynie wyspecjalizowane szkoły, których absolwenci będą leczyć pacjentów. Tymczasem mało się zajmujemy zdrowiem jako takim.

Pozostało 97% artykułu
Zdrowie
"Czarodziejska różdżka" Leszczyny. Co z wotum nieufności wobec minister zdrowia?
Zdrowie
Reforma szpitali na politycznym zakręcie
Zdrowie
Reforma szpitali. Projekt trafi do ponownych konsultacji
Zdrowie
Dziecko też może mieć kryzys psychiczny
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Zdrowie
Zespół Trójstronny pochyli się nad płacami lekarzy