To sedno postanowienia Sądu Najwyższego.
Kwestia ta wynikła już na etapie składania skargi kasacyjnej (ale może ona wystąpić i wcześniej, np. przy składaniu pozwu lub apelacji) w sprawie z powództwa Jana L. przeciw spółce energetycznej. Zarzucił on SA, że niezasadnie oddalił jego wniosek o zwolnienie od kosztów sądowych, tj. opłaty od kasacji, uznając, że nie przedstawił dowodów na potwierdzenie swej złej sytuacji ekonomicznej. Mimo że z oświadczenia o stanie rodzinnym, majątku, dochodach i źródłach utrzymania wynika, że jest emerytem i osiąga dochód roczny brutto 35 tys. zł, netto miesięcznie 1728 zł, z czego 724 zł jest zajęte przez komornika na rzecz owej spółki, a żona pobiera 1948 zł emerytury. Tymczasem ich stałe wydatki to czynsz – 450 zł, opłaty za prąd, gaz – 60 zł i inne media – 300 zł, koszty leczenia – 200 zł, ubezpieczenie pogrzebowe – 120 zł.
Czytaj więcej
Nie czas na wykonywanie orzeczeń sądowych, kiedy trzeba szukać pieniędzy do budżetu, gdzie tylko się da. Nawet u notariuszy.
Powód jest właścicielem mieszkania o powierzchni 57 mkw., ale w nim mieszka i go nie sprzeda. W konsekwencji nie dysponuje środkami i możliwościami zarobkowymi pozwalającymi na uiszczenie opłaty sądowej od skargi kasacyjnej w wysokości 10,4 tys. zł – argumentował.
Sąd Najwyższy uwzględnił jego zażalenie. Wskazał, że łączny dochód miesięczny powoda i jego żony wynosi 3677 zł, a koszty utrzymania wraz z zajęciem komorniczym to 1794 zł, przy czym nie obejmują one wydatków na wyżywienie, środki czystości, odzież i obuwie. W tej sytuacji odmowa zwolnienia go z kosztów sądowych w postaci opłaty od skargi kasacyjnej nie była uzasadniona i naruszała art. 102 ust. 1 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Oczywiste jest, że nie ma z czego odłożyć kwoty odpowiadającej wymaganej na obecnym etapie postępowania opłaty. Nie można również racjonalnie oczekiwać, że sprzeda nieruchomość, w której mieszka, by pozyskać środki na uiszczenie opłaty sądowej – wskazał w uzasadnieniu sędzia SN Marcin Łochowski, sprawozdawca.