Szef MON Mariusz Błaszczak wydał decyzję (nie została jeszcze opublikowana), na podstawie której żołnierze będą mogli korzystać z psów służbowych w czasie akcji ratowniczych. Dotychczas w Siłach Zbrojnych nie było takich psów.
Mają one służyć do „lokalizacji osób zaginionych np. w terenach trudno dostępnych", czyli będą wykorzystywane w akcjach poszukiwawczych. Chociaż wojsko przyznaje, że równie dobrze w czasie wojny do tropienia np. dywersantów. Najpewniej pierwsze takie zespoły zostaną sformowane przez Wojska Obrony Terytorialne. Pilotażowo prowadzą one już szkolenie pierwszej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej K9 WOT w 13. Śląskiej Brygadzie OT. Uczestniczy w nim kilkunastu żołnierzy. Zajęcia takie zostały zorganizowane m.in. z Grupą Poszukiwawczo-Ratowniczą OSP Wałbrzych. Wojsko szkoli nie tylko przewodnika z psem, ale także nawigatora, który ma m.in. wytyczyć trasę tak, aby przeczesać cały rejon i utrzymywać łączność ze sztabem akcji.
Do służby pies trafi po zaliczeniu egzaminu klasy „0" Państwowej Straży Pożarnej. Po zakończeniu szkolenia WOT będzie mógł podpisać kontrakt z przewodnikiem. Zajmie się wyżywieniem psa, jego szkoleniem, wyposażeniem oraz opieką weterynaryjną.
W WOT będzie mogło służyć aż 25 ras – od labradorów po owczarki niemieckie, setery czy teriery. WOT poszukuje chętnych do pełnienia takiej służby. Z przewodnikami, których psy już mają zdane egzaminy klasy „0" lub „1", kontrakt będzie podpisywany automatycznie, gdy tylko wstąpią oni do WOT – informują oficerowie tej formacji.
Osoby, które działają obecnie w grupach OSP, nie muszą z nich rezygnować, by zostać przewodnikiem także w WOT. Ochotnicza straż pożarna w czasie pokoju zawsze ma pierwszeństwo przed Wojskami Obrony Terytorialnej.