W sobotę w mediach pojawiły się informacje, jakoby przy granicy Polski z Ukrainą policja, straż pożarna i wojsko prowadziły poszukiwania niezidentyfikowanego obiektu latającego. Polsat News podało, że obiekt - być może balon meteorologiczny - spadł w rejonie wsi Stare Stulno w powiecie włodawskim (województwo lubelskie).
Niezidentyfikowany przedmiot z napisami wykonanymi cyrylicą
Do tych doniesień w rozmowie ze stacją odniósł się w godzinach popołudniowych Jacek Dobrzyński, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych. Dobrzyński zaprzeczył, jakoby obiekt spadł w pobliżu granicy z Ukrainą. - Ja mam informacje, że około godziny 8:20 w miejscowości Kamionka Stara - to jest w powiecie augustowskim (w województwie podlaskim - red.), czyli tak bardziej na północny wschód, bliżej granicy białoruskiej, miejscowy rolnik rano zgłosił, że podczas prac polowych znalazł przedmiot z naklejonymi kartkami - powiedział.
Ten przedmiot został zabezpieczony do dalszych badań
Rzecznik dodał, że na kartkach widniały napisy wykonane cyrylicą. - Wszystko wskazuje na to, że tak jak w podobnych przypadkach, które były kilkanaście dni temu, mówimy o balonie meteorologicznym - poinformował. - Ten przedmiot został zabezpieczony do dalszych badań - podkreślił. W rozmowie z Polsat News Jacek Dobrzyński potwierdził, że akcja służb na miejscu znalezienia obiektu została zakończona.
Fragmenty balonów meteorologicznych
Dwa tygodnie temu fragment rosyjskiego balonu meteorologicznego znaleziony został pod Piszem (woj. warmińsko-mazurskie). – Policjanci z Pisza zostali poinformowani o znalezieniu przedmiotu, który zaniepokoił osobę, która go znalazła. Jest to najprawdopodobniej fragment balonu meteorologicznego — powiedział asp. szt. Rafał Jackowski w rozmowie z Onetem. Media podały wówczas, że na maszynie znajdują się napisy w języku rosyjskim. – Odnaleźli go funkcjonariusze straży leśnej w okolicach Orzechowa pod Dobrym Miastem. Nikt nie widział, jak ten przedmiot spada, więc nie do końca można mówić, że coś spadło, że to balon. Z czym mamy do czynienia, zapewne wkrótce się wyjaśni — powiedział wówczas oficer prasowy KMP w Olsztynie Jacek Wilczewski.