Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska przypomniała prezydentowi o tej sytuacji. Zgodnie z przepisami po trzech kandydatów na nowych prezesów powinno być już wybranych (co nastąpiło tylko w Izbie Pracy), a jeśli są do wyboru kandydatów zastrzeżenia, czy też – jak w Izbie Cywilnej – nie wybrano ich, prezydent „niezwłocznie powierza wykonywanie obowiązków" prezesa izby wskazanemu przez siebie sędziemu. Podstawowym obowiązkiem takiego sędziego jest zwołanie zgromadzenia sędziów izby lub kolejnych zgromadzeń w celu wyboru kandydatów na prezesa.
nie śpieszy
W poniedziałek nie było wiadomo, czy prezydent powoła następcę Józefa Iwulskiego spośród przedstawionych mu przez Izbę Pracy jeszcze w kwietniu trzech kandydatów. Z kolei w Izbie Cywilnej mający w niej większość starzy sędziowie przegłosowali (15 głosów przeciwko 10) dwa miesiące temu odroczenie zgromadzenia wyborczego do czasu zakończenia postępowań przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w sprawach z wniosku Komisji Europejskiej dotyczącego Izby Dyscyplinarnej SN oraz dwóch pytań prejudycjalnych o status nowych sędziów. Ostro na to posunięcie zareagowała wtedy Małgorzata Manowska, że to kolejny przejaw proceduralnej przemocy, mającej na celu bezprawną stygmatyzację i wykluczenie sędziów SN powołanych przez prezydenta na wniosek KRS obecnej kadencji, tzw. nowych.
Czytaj też:
Izba Dyscyplinarna odebrała immunitet sędziemu Józefowi Iwulskiemu
– Już od wtorku jestem szeregowym sędzią – powiedział „Rz" prezes Izby Cywilnej Dariusz Zawistowski. I dodał: – Wyznaczyłem terminy rozpraw posiedzeń do grudnia, więc nie powinno być problemu z pracą izby, którą w tym przejściowym okresie pokieruje najstarsza stażem przewodnicząca wydziału sędzia Teresa Bielska-Sobkowicz.