Ewa Szadkowska: Prawnik, czyli kto? I jak?

Wielu prawników coraz częściej zadaje sobie powyższe pytanie. A ci, którzy tego nie robią, powinni jak najszybciej zacząć.

Publikacja: 23.10.2024 04:32

Ewa Szadkowska: Prawnik, czyli kto? I jak?

Foto: Adobe Stock

Przyznaję się bez bicia, tytuł (po pewnym uproszczeniu) zwędziłam prof. Tomaszowi T. Koncewiczowi, który na naszych łamach ("Prawnik i prawo granicy, czyli kto i co?") pisze o wyzwaniach, jakie postawiła przed środowiskiem akcesja Polski do Unii Europejskiej. Jak zwraca uwagę profesor, „prawo UE zawiera się nie tylko w tekście, ale w równym stopniu w działaniu aktorów interpretujących tekst i tworzących kontekst dla niego. (…) to nie przepis (tych mamy aż nadto!) jest źródłem naszych europejskich problemów, ale często brak standardu, zasad oraz dobrej praktyki stosowania i interpretacji prawa.

Czytaj więcej

Tomasz Tadeusz Koncewicz: Prawnik i prawo granicy, czyli kto i co?

Tu więc leży olbrzymi potencjał zmiany i poprawy, a mądry prawnik ma niebagatelną rolę do odegrania”. I dalej: „Szkoły prawa muszą uczyć, jak konstruktywnie i całościowo interpretować prawo, jak czytać orzeczenia sądów (…) Dzięki prawnikom traktat ma stać się prawem w działaniu dla obywateli UE. Dlatego prawo UE oczekuje od prawników zaangażowania”.

Ale to przecież postulaty uniwersalne, które można odnieść do wszystkich dziedzin i wszystkich prawników. Jak często przy różnych okazjach bije na alarm prof. Ewa Łętowska (u nas też na łamach – "Lekcja nieznanego języka, której udzielił nam Donald Tusk" – ale tym razem o manipulacji dyskursem i mieszaniu polityki z prawem) u prawników zanika umiejętność dokonywania subsumpcji przestawionego stanu faktycznego pod adekwatną normę prawną.

Czytaj więcej

Ewa Łętowska: Lekcja nieznanego języka – czyli premier o prawie azylowym

A taka umiejętność jest niezbędna, zwłaszcza w czasach, tu znów sięgnę do opinii prof. Koncewicza, „proliferacji prawa”, „jurydyfikacji społeczeństwa” i będącej ich efektem „judycjalizacji”.

Nieoczywistą wskazówkę ma dla prawników z kolei mec. Jacek Dubois ("Bądźmy jak Napoleon"): mają być jak... Napoleon. Adwokat w swoim tekście przypomina zasadę Napoleona, że najlepszą metodą argumentacji jest powtarzanie jakiegoś argumentu tak często, aż w umysłach odbiorców utrwali się on jako obowiązująca zasada. „Jeśli zatem w słusznej sprawie chcemy odnieść sukces, powinniśmy o niej mówić” – pisze mec. Dubois.

Czytaj więcej

Jacek Dubois: Bądźmy jak Napoleon

O jaką słuszną sprawę chodzi? I dlaczego obrońcy praworządności powinni, zdaniem sędziego Arkadiusza Krupy ("Shakespeare a sprawa Polska"), przeczytać jedną z komedii Williama Shakespeare’a?

Czytaj więcej

Arkadiusz Krupa: Shakespeare a sprawa Polska

Zapraszam do lektury najnowszego wydania „Rzeczy o prawie”.

Przyznaję się bez bicia, tytuł (po pewnym uproszczeniu) zwędziłam prof. Tomaszowi T. Koncewiczowi, który na naszych łamach ("Prawnik i prawo granicy, czyli kto i co?") pisze o wyzwaniach, jakie postawiła przed środowiskiem akcesja Polski do Unii Europejskiej. Jak zwraca uwagę profesor, „prawo UE zawiera się nie tylko w tekście, ale w równym stopniu w działaniu aktorów interpretujących tekst i tworzących kontekst dla niego. (…) to nie przepis (tych mamy aż nadto!) jest źródłem naszych europejskich problemów, ale często brak standardu, zasad oraz dobrej praktyki stosowania i interpretacji prawa.

Pozostało 82% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?