Przyznaję się bez bicia, tytuł (po pewnym uproszczeniu) zwędziłam prof. Tomaszowi T. Koncewiczowi, który na naszych łamach ("Prawnik i prawo granicy, czyli kto i co?") pisze o wyzwaniach, jakie postawiła przed środowiskiem akcesja Polski do Unii Europejskiej. Jak zwraca uwagę profesor, „prawo UE zawiera się nie tylko w tekście, ale w równym stopniu w działaniu aktorów interpretujących tekst i tworzących kontekst dla niego. (…) to nie przepis (tych mamy aż nadto!) jest źródłem naszych europejskich problemów, ale często brak standardu, zasad oraz dobrej praktyki stosowania i interpretacji prawa.
Czytaj więcej
Najwyższy czas zrozumieć, że to nie przepis jest źródłem naszych europejskich problemów, ale często brak standardu, zasad oraz dobrej praktyki stosowania i interpretacji prawa.
Tu więc leży olbrzymi potencjał zmiany i poprawy, a mądry prawnik ma niebagatelną rolę do odegrania”. I dalej: „Szkoły prawa muszą uczyć, jak konstruktywnie i całościowo interpretować prawo, jak czytać orzeczenia sądów (…) Dzięki prawnikom traktat ma stać się prawem w działaniu dla obywateli UE. Dlatego prawo UE oczekuje od prawników zaangażowania”.
Ale to przecież postulaty uniwersalne, które można odnieść do wszystkich dziedzin i wszystkich prawników. Jak często przy różnych okazjach bije na alarm prof. Ewa Łętowska (u nas też na łamach – "Lekcja nieznanego języka, której udzielił nam Donald Tusk" – ale tym razem o manipulacji dyskursem i mieszaniu polityki z prawem) u prawników zanika umiejętność dokonywania subsumpcji przestawionego stanu faktycznego pod adekwatną normę prawną.
Czytaj więcej
Gdybym miała demonstrować studentom na czym polega różnica między dyskursem politycznym i prawnym – przytoczyłabym wypowiedź premiera z 12 października (data nieprzypadkowa!). Zapowiadając opóźnioną strategię migracyjną, Donald Tusk zasygnalizował „terytorialne zawieszenie prawa do azylu i energiczne zabiegi o uznanie w Europie dla tej decyzji”.