O areszcie tymczasowym pisze się dużo i trudno dodać coś nowego, gdy na łamach „Rzeczpospolitej” ambasadorem jego ograniczenia jest mecenas Maria Szczepańska. Zdecydowałem się jednak na ten temat z inspiracji Gustava LeBon, który w książce „Psychologia tłumu” przypomina zasadę Napoleona, że najlepszą metodą argumentacji jest powtarzanie jakiegoś argumentu tak często, aż w umysłach odbiorców utrwali się on jako obowiązująca zasada. Jeśli zatem w słusznej sprawie chcemy odnieść sukces, powinniśmy o niej mówić, co jednak może oznaczać, że będziemy o niej mówić w nieskończoność.
O tym, że temat jest słuszny, świadczy raport Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, przedstawiający niewesołe statystyki. Żeby jednak nie poprzestać na krytyce rzeczywistości, fundacja przygotowała projekt zmian, którego elementem jest propozycja wyeliminowania jako podstawy stosowania aresztu przesłanki zagrożenia surową karą, o czym od dawna się mówi i na słowach się na razie kończy.
Czytaj więcej
Jednym z przepisów, który wymaga pilnej zmiany, jest art. 257 § 3 kodeksu postępowania karnego dot. aresztu tymczasowego.
Katalog się rozszerzył
A szkoda, bo z raportu wynika, że ta przesłanka, najłatwiejsza dla sądu do zastosowania, jest podstawą większości długotrwałych aresztowań. Gdy przepis ten przed ponad ćwierćwieczem wchodził w życie, zagrożenie karami za poszczególne przestępstwa było znacznie niższe. Dlatego przesłanka ta dotyczyła mniejszego katalogu przestępstw o największym stopniu społecznego niebezpieczeństwa. Dziś ten katalog się rozszerzył, bo pojęcie zagrożenia surową kara nie zostało redefiniowane.
Co ciekawsze, przez te ponad ćwierć wieku w odczuciu opinii publicznej przewartościowaniu uległo społeczne niebezpieczeństwo czynów. Dawniej bardzo dolegliwe były przestępstwa przeciwko mieniu. Dziś, gdybyśmy mieli wybierać, czy paść ofiarą oszustwa na kwotę 2 tys. zł czy włamania do komputera zawierającego nasze tajemnice, zapewne wolelibyśmy być oszukani niż okradzeni z naszej prywatności. Jednak w oparciu o tę przesłankę areszt mógłby być zastosowany tylko wobec oszusta, a nie hakera.