Jak można było się spodziewać, wypowiedź wywołała burzę i konsternację. Burzyli się obrońcy praw człowieka i prawnicy. Wszak prawo azylu i zakaz push-backów wynika z Konwencji Genewskiej z 1951 r. a przestrzeganie naszych zobowiązań międzynarodowych jest obowiązkiem konstytucyjnym. Przypominały o tym niezliczone demonstracje i protesty ostatnich ośmiu lat. Burzyli się nieskonsultowani koalicjanci. Sojusznicy polityczni nie kryli rozczarowania brakiem konkretów: o samej strategii, a zwłaszcza jej prawnym instrumentarium – nie powiedziano nic. Skonsternowana była opozycja polityczna: wypowiedź zabierała jej wiatr spod żagli, i to akurat w momencie strategicznego przegrupowania i szykowania propagandowej ofensywy.
Data wypowiedzi była więc precyzyjnie dobrana także z punktu widzenia reperkusji europejskich. Akurat wchodzi w życie ustawa fińska dotycząca procedury uchodźczej w warunkach nadzwyczajnych, bynajmniej zresztą nie legalizująca push backów. A Włochy finalizują umowę z Albanią, by tam, poza granicami UE, umieścić ośrodki filtracyjne dla „osób w procedurze azylowej”. Premier kraju graniczącego z Rosją i Białorusią, wykorzystujących uchodźców jako narzędzie destabilizacji UE, swoją wypowiedzią dołącza więc do państw mierzących się z narastającą migracją, trudną do kontroli i organizacyjnego opanowania i poszukujących zrozumienia, sojuszników i środków dla swych interesów na forum unijnym.
Czytaj więcej
Polska nie zamierza naruszać międzynarodowych konwencji chroniących migrantów, ale zwiększy uprawnienia służb mundurowych w sprawach ochrony granicy – wynika z wstępnej wersji „Strategii migracyjnej Polski na lata 2025-2030”. Wcześniej, słowa Donalda Tuska o "zawieszeniu prawa do azylu" wywołały burzę.
Deklaracja premiera Donalda Tuska była klasyczną wypowiedzią polityczno-propagandową
Wypowiedź premiera o „możliwości zawieszenia rozpatrywania wniosków azylowych” i odniesienie do Finlandii była równie ogólnikowa jak jego niedawne odwołanie do pojęcia demokracji walczącej. Już pomijam, że tu złe tłumaczenie niemieckiego terminu Wehrhaftedemokratie akcentuje zaczepny charakter a nie „zdolność do obrony”, o co chodzi w rzeczywistości. Ale oczywiste, że konstrukt teoretyczny nie może być traktowany jako gotowy plan działania praktycznego czy legislacyjnego.
Deklaracja premiera była klasyczną wypowiedzią polityczno-propagandową. I jako taka miała zrozumiały sens (ważenie interesów, kreowanie sojuszy) tylko w tym dyskursie. W dyskursie prawnym – jest nie tylko niejasna, ale wręcz nie do przyjęcia. Konia z rzędem kto zrozumie o co idzie: czyżby sugerowano wypowiadanie traktatów? albo legislację prerogatywną? Wypowiedź premiera - wrzucona w ten dyskurs - jest przede wszystkim błędem poznawczym. Przynajmniej w ramach istniejącego porządku legalnego (konstytucja, traktaty międzynarodowe, prawo UE) to, co należy do praw człowieka (prawo do azylu osób prześladowanych i narażonych na niebezpieczeństwo) nie może być arbitralnie wyłączone czy zawieszone, nawet przez decyzje większości w parlamencie krajowym. Nie może także być unicestwione działaniami faktycznymi. Push back bez rozpatrzenia wniosku lub uniemożliwianie składania wniosków (polska specjalność: złóż wniosek na specjalnym formularzu, który, jak wiadomo, wisi w lesie na każdym drzewie) jest triumfem siły politycznej nad prawem, które przecież powinno służyć do temperowania owej siły.