Anna Nowacka-Isaksson: Bramkarze aut i strach na drogach

Wysłużone pojazdy nie lądują na złomowiskach, tylko służą kryminalistom.

Publikacja: 03.07.2024 04:30

Anna Nowacka-Isaksson: Bramkarze aut i strach na drogach

Foto: Adobe Stock

Sobotnim rankiem Bengt A. udał się na przejażdżkę w zaprzęgu z kłusakiem w Borlänge w regionie Dalarna, w środkowej Szwecji. Gdy zbliżał się już do domu, dostrzegł na ścieżce pędzący z niesamowitą prędkością samochód. Potem nagle stracił przytomność, leżał razem z koniem na ziemi. Okazało się, że potrącił go samochód prowadzony przez mężczyznę będącego pod wpływem amfetaminy. Bengt został poważnie ranny, jego koń miał wiele urazów i złamaną nogę, trzeba było go uśmiercić. Kierowca prowadził auto właściwie nadające się jedynie na złom i po spowodowaniu kolizji natychmiast uciekł z miejsca wypadku, pozostawiając nieprzytomnego pokrzywdzonego na drodze. Okazało się, że prowadzący nigdy nie posiadał prawa jazdy, jednak był właścicielem 78 aut, do tego obłożonych zakazem używania. Sprawcę wypadku skazano co najmniej 35 razy za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym. Za ostatnią kolizję i inne przestępstwa usłyszał wyrok roku i trzech miesięcy więzienia.

Według radiowej redakcji P4 Dalarna, właściciel 78 samochodów to bynajmniej nie wyjątek na krajowych drogach. Można bowiem nielegalnie wejść w posiadanie starych samochodów niedopuszczonych w ruchu ulicznym. W ten sposób kierowcy, którzy nie powinni zasiadać za kierownicą (ze względu na nietrzeźwość) jeżdżą nienadającymi się do dalszej eksploatacji pojazdami, powodując wypadki. Z czego co najmniej jeden – jak wynika z relacji P4 Dalarna – był śmiertelny. W opinii fachowców auta powinno się oddać na złom, ale zamiast tego sprzedaje się je w sieci, na Blocket. Tam bowiem właścicielom aut oferuje się więcej gotówki, niż gdyby zdecydowali się udać na złomowisko. To zdaniem szwedzkich organizacji na rzecz trzeźwości należałoby uniemożliwić.

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isaksson: Svensson łatwiej się napije

Z omawianą kwestią łączy się jeszcze inny wątek. Niebezpieczni przestępcy rejestrują nielegalnie auta na nowych właścicieli, wykorzystując luki w systemie. Jak podaje redakcja „Ekot”, samochód można zarejestrować mimo sfałszowanego podpisu, podania niewłaściwego numeru telefonu i błędnego numeru pocztowego.

Według „Ekot” Szwedzka Agencja Transportu zaakceptowała zmianę właściciela samochodu, ponieważ obecnie nie kontroluje danych w formularzach wysyłanych do władz. W efekcie zupełnie niewinne osoby mogą funkcjonować jako „słupy” mimo woli, czyli – jak się ich określa – jako „bramkarze” aut. Celem jest uniknięcie odpowiedzialności za podatki i opłaty związane z posiadaniem samochodu.

Według Szwedzkej Agencji Transportu obecnie 246 osób posiada ponad 100 pojazdów (w skali kraju). „To bardzo problematyczne, bo ci bramkarze to często narzędzie zorganizowanej przestępczości” – ocenia krajowy koordynator działalności przeciw przestępstwom Johannes Paulson. „Bramkarze” albo otrzymują za to zapłatę, albo są obiektem oszustwa. „Ich tożsamość wykorzystuje się przez tych, którzy rejestrują na nich auta” – tłumaczy Paulson. Jeżeli dana osoba ma tysiące koron długu, to nie przejmuje się zanadto, gdy ten trochę dodatkowo wzrośnie. Jako przykład wymienia się 46-latka, który formalnie posiada 2039 zarejestrowanych pojazdów i dług opiewający na 7 mln koron. Mężczyzna jednak nie ma aktywów ani dochodów do zajęcia.

Ostatnio media donosiły o przypadku mężczyzny, który otrzymał pismo z Agencji Transportu, że został właścicielem 30-letniego volvo z zakazem prowadzenia. Tożsamość mężczyzny skradziono, a auto prawdopodobnie było używane w strzelaninach i akcjach gangów. Jak podaje redakcja „Ekot”, ofiary nie wsparła policja ani też prokurator (by mogła wystąpić jako powód i zażądać zadośćuczynienia).

Liczba „bramkarzy” aut spada jednak m.in. dzięki temu, że strażnicy parkingowi otrzymują specjalny sygnał, gdy kontrolują samochód zarejestrowany na „bramkarza”. W efekcie tego wzrosła liczba odholowywanych aut.

Kilka lat temu w rządowym raporcie postulowano zaostrzenie procedury rejestracji auta na nowego właściciela. Polegałoby to na tym, że przy kupnie czy sprzedaży pojazdu wymagane byłoby okazanie e-legitymacji, tak jak w innych krajach. Warto jednocześnie przyjrzeć się kwestii wyrejestrowywania pojazdu, bo też jest wykorzystywana do przestępczej działalności. Właściciel wyrejestrowanego pojazdu zgłasza do Agencji Transportu, że nie zamierza go używać. Wówczas nie płaci od niego ani podatku ani ubezpieczenia.

Problematykę wyrejestrowanych aut i „bramkarzy” podejmowali trzy lata temu w Riksdagu socjaldemokraci Lars Mejern Larsson i Pyry Niemi. Zwracali uwagę na problem pojazdów z zakazem dopuszczenia do ruchu, którymi można pojechać tylko na stację diagnostyczną na przegląd, i to możliwie najkrótszą drogą. Wiele takich aut mają „bramkarze”, którzy wynajmują je kryminalistom bez prawa jazdy, dopuszczających się różnych przestępstw. „Ich działalność ułatwia to, że mogą używać wyrejestrowanych pojazdów” – dodawali politycy.

Tymczasem w Szwecji coraz mniej aut trafia na złomowiska (w porównaniu z sytuacją sprzed dwóch dekad – o połowę mniej). W ubiegłym roku oddano na złom tylko 120 tys. pojazdów. Jednocześnie liczba wyrejestrowanych pojazdów jest rekordowa (1,4 mln; to 1/5 wszystkich osobowych aut).

Rząd wystąpił też z propozycją wypłacania premii za złomowanie aut, by kierowcy pozbywali się tych nieekologicznych, niespełniających norm emisji spalin. Dopłatę za oddanie na złom mają otrzymać jednak tylko ci, którzy kupią lub wyleasingują samochód elektryczny, co ostro krytykują przedstawiciele organizacji branżowej zajmującej się demontażem samochodów. W rezultacie niektóre nienadające się do eksploatacji auta trafiają w ręce nietrzeźwych kierowców za pośrednictwem świata przestępczego. Zamiast na złom.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji

Sobotnim rankiem Bengt A. udał się na przejażdżkę w zaprzęgu z kłusakiem w Borlänge w regionie Dalarna, w środkowej Szwecji. Gdy zbliżał się już do domu, dostrzegł na ścieżce pędzący z niesamowitą prędkością samochód. Potem nagle stracił przytomność, leżał razem z koniem na ziemi. Okazało się, że potrącił go samochód prowadzony przez mężczyznę będącego pod wpływem amfetaminy. Bengt został poważnie ranny, jego koń miał wiele urazów i złamaną nogę, trzeba było go uśmiercić. Kierowca prowadził auto właściwie nadające się jedynie na złom i po spowodowaniu kolizji natychmiast uciekł z miejsca wypadku, pozostawiając nieprzytomnego pokrzywdzonego na drodze. Okazało się, że prowadzący nigdy nie posiadał prawa jazdy, jednak był właścicielem 78 aut, do tego obłożonych zakazem używania. Sprawcę wypadku skazano co najmniej 35 razy za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym. Za ostatnią kolizję i inne przestępstwa usłyszał wyrok roku i trzech miesięcy więzienia.

Pozostało 82% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?