Transmisje obrad Sejmu prowadzą także informacyjne telewizje, choć niepełnego przebiegu posiedzeń. Tekstowe relacje okraszone filmikami prowadzą portale informacyjne. Zakładam, że wszystkie te media mają mniej więcej równą z internetową oglądalność.
Niezależnie od intencji, grudniowe wynajęcie warszawskiego kina i wyświetlanie w nim sejmowych obrad (przy pełnej widowni) jest wydarzeniem bez precedensu.
Czytaj więcej
Usuwając barierki przed Sejmem, zakładając kanał na YouTube czy zapowiadając otwarcie przedszkola dla dzieci posłów, Szymon Hołownia zaczyna uprawiać politykę symboliczną. Efektowną, ale przynoszącą jedynie krótkoterminowy zysk.
Jeżeli nawet 90 proc. widzów posiedzenia parlamentu ogląda wyłącznie „dla beki” albo dlatego, że robią to inni, to 10 proc. przygląda się, jak działa władza ustawodawcza. To już przekłada się na konkretne liczby. Tłum zainteresowanych prawodawstwem rośnie.
Coś drgnęło (i to mocno) w naszej obywatelskości
Rekordowa frekwencja wyborcza. Rekordowa oglądalność obrad Sejmu. Trzymanie ręki na pulsie wydarzeń i wnikliwa obserwacja zachodzących w polityce aktywności. Jesteśmy coraz bardziej świadomymi obywatelami, a nasz smartfon staje się narzędziem politycznej aktywności, a zarazem kontroli.