Anna Nowacka-Isaksson: Nie tak łatwo udowodnić winę

DNA podejrzanego na broni palnej i krew ofiary na ubraniu nie wystarczyły.

Publikacja: 27.09.2022 10:29

Anna Nowacka-Isaksson: Nie tak łatwo udowodnić winę

Foto: Adobe Stock

Kilku mężczyzn ustala spotkanie na dziedzińcu szkoły z osobą, która ma zapłacić dług. Dwóch mężczyzn ma na sobie kamizelki kuloodporne. W porachunku „dłużnik” zostaje najpierw pobity, a potem postrzelony w nogi i w biodro. Policja zatrzymuje sześciu mężczyzn i chociaż ofiara odmawia zeznań, grupa śledcza jest przekonana, że dowody wystarczą, by podejrzanych skazać za usiłowanie zabójstwa. Dwóch z mężczyzn miało bowiem krew ofiary na swoim ubraniu. Na kolbie rewolweru zabezpieczono także DNA jednego z podejrzanych, a na rękawiczce znajdowały się ślady tej samej amunicji, której użyto przy strzelaniu.

Mimo tych dowodów nie udało się wskazać sprawcy. Sąd uznał, że przebieg wydarzeń był chaotyczny i nie można ustalić, kto co robił. Bycie na miejscu zbrodni nie świadczy wszak o winie. Nie wykluczył także, że na dziedzińcu szkoły znajdował się też inny sprawca. Dlatego wszystkich sześciu oskarżonych uniewinniono, co wprawiło grupę śledczych w zdumienie.

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isksson: Sen w procesach o gwałty

Według prokuratora Johana Strömbäcka na rozprawie przedstawiono wiele technicznych dowodów, jednak zabrakło w tym narracji. „Nie byliśmy w stanie zrekonstruować przebiegu wydarzeń” – przyznał prokurator.

Ten kazus może świadczyć o tym, że postępowanie śledcze przeprowadzone bez najmniejszego zarzutu nie musi stanowić gwarancji, że sprawca zostanie skazany, zwłaszcza w kontekście walki z plagą gangów. Według śledczego programu „Uppdrag granskning” jedynie w 53 proc. przypadków udaje się sądowi wskazać winnych strzelanin w kręgach kryminalnych, jeżeli dochodzi do przedstawienia zarzutów. To znacznie gorsza statystyka niż w scenariuszach niemających nic wspólnego z porachunkami gangów, w przypadkach zabójstw i ich usiłowań.

Niewielka liczba orzeczeń skazujących w takich sprawach stwarza problemy, ocenia Johan Segerholm, inspektor z Uppsali. Kiedy popełnia się przestępstwo i można się od niego wymigać, to napędza to spiralę przemocy i przestępcy mogą szerzyć strach tam, gdzie mieszkają – zauważa. Większość dochodzeń zamyka się z powodu braku dowodów, jednak nawet kiedy są one na tyle mocne, że można na ich podstawie wydać akt oskarżenia, to trudno kogoś skazać, wyznaje.

W te same tony uderza emerytowany inspektor policji Anders Bergstedt. Jego zdaniem, jeżeli się dąży do położenia kresu wojenkom przestępczych siatek, to dowody należy przewartościować. – Upadek zaczął się wraz z końcem postrzegania tła i poszlak w kontekście sprawy i gdy zaczęto oceniać każdy archetyp osobno – zaznacza. – Konsekwencją tego stało się to, że kryminaliści z gangów sami biorą prawo w swoje ręce poprzez zwalczanie siebie nawzajem. Człowiek nie boi się wyroku za popełnienie przestępstwa, ale tego, żeby go samego nie zamordowano. To powód katastrofy nękającej codziennie kraj, czemu nie przeciwdziałają desperackie próby polityków – uważa emerytowany inspektor policji. W jego opinii stawia się nieracjonalnie wysokie wymagania co do dowodów w postępowaniach przygotowawczych. Kodeks prawa karnego i rozporządzenie o postępowaniu przygotowawczym są „beznadziejnie archaiczne”. Przyjęcie postawy milczenia podczas postępowania wstępnego, a potem dostosowywanie swojej wersji do materiału dowodowego, by chronić własny interes, nie powinny stanowić podstawy do uniewinnienia – zaopiniował Anders Bergstedt.

Pewien sędzia stwierdził, że to nie prawodawstwo stanowi przedmiot najtrudniejszy, gdy sąd I instancji ma rozstrzygnąć kazus. Najważniejsze jest bowiem wartościowanie przedstawionego materiału dowodowego, a punktem wyjścia opis czynu przez prokuratora, który w akcie oskarżenia musi podać czas i miejsce jego popełnienia oraz okoliczności. Prokurator jest zobligowany udowadniać każdy segment w stwierdzeniu popełnienia czynu. Jeżeli mu się to nie uda, oskarżenie upada.

Według Christiana Diesena, profesora prawa procesowego z Uniwersytetu Sztokholmskiego, ocena materiału dowodowego musi być „obiektywna, neutralna i racjonalna”. Spełnienie tego warunku stanowi prawdziwe wezwanie.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji

Kilku mężczyzn ustala spotkanie na dziedzińcu szkoły z osobą, która ma zapłacić dług. Dwóch mężczyzn ma na sobie kamizelki kuloodporne. W porachunku „dłużnik” zostaje najpierw pobity, a potem postrzelony w nogi i w biodro. Policja zatrzymuje sześciu mężczyzn i chociaż ofiara odmawia zeznań, grupa śledcza jest przekonana, że dowody wystarczą, by podejrzanych skazać za usiłowanie zabójstwa. Dwóch z mężczyzn miało bowiem krew ofiary na swoim ubraniu. Na kolbie rewolweru zabezpieczono także DNA jednego z podejrzanych, a na rękawiczce znajdowały się ślady tej samej amunicji, której użyto przy strzelaniu.

Pozostało 84% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian