Andrzej Tokaj: (Nie)zakończona reprywatyzacja

Czy brak rozliczeń za wywłaszczenia jest sprawiedliwy?

Aktualizacja: 31.08.2021 15:12 Publikacja: 31.08.2021 02:00

Andrzej Tokaj: (Nie)zakończona reprywatyzacja

Foto: AdobeStock

Prawo dotyczące indywidualnych postępowań reprywatyzacyjnych zostało podpisane przez prezydenta. Rozwiązuje ono problem niezakończonych postępowań reprywatyzacyjnych jednoznacznie: po prostu te postępowania i możliwość wszczęcia nowych ucina. Tylko czy to zamyka sprawę?

Takie rozwiązanie wywołało reakcje środowisk międzynarodowych, w tym w Stanach Zjednoczonych, i szczególnie pogorszyło już i tak wyjątkowo mocno napięte relacje Polski z Izraelem. Czy sprawa reprywatyzacji może jeszcze wrócić?

Nie tylko mienie pożydowskie

Trzeba zauważyć, że ustawa dotyka wszystkie grupy społeczeństwa wyzute z majątku w czasie ostatniej wojny oraz po jej zakończeniu, a nie tylko spadkobierców mienia pożydowskiego.

Czytaj też: Skandaliczna i cyniczna nowelizacja k.p.a.

Postępowania w sprawach indywidualnych reprywatyzacji często trwały latami bądź nawet dziesiątkami lat. Część poszkodowanych uzyskała rekompensaty. Łatwiej było uzyskać rozstrzygnięcie, będąc na miejscu. Osobom mieszkającym za granicą było trudniej przede wszystkim ze względu na ograniczony kontakt z naszymi urzędami, ale często też z powodu trudności w zgromadzeniu dowodów, skomplikowane kwestie następstwa prawnego, koszty podróży czy problemy językowe.

Bezsprzecznie nigdy nie obowiązywała reguła, że ci bardziej poszkodowani lub bardziej zasłużeni lub po prostu starsi mają pierwszeństwo i w konsekwencji o kolejności rozstrzygnięć decydowały przypadkowe lub nieokreślone okoliczności.

Postępowania ślimaczyły się lub po prostu stały w miejscu, również z powodu zwykłej urzędniczej opieszałości i biurokratycznego bezwładu, czym szczególnie byli dotknięci ci, którzy uczestniczyli w postępowaniach z daleka i często nie mieli tyle sił ani środków, by skutecznie domagać się sprawnego rozpoznania ich wniosków.

Brak możliwości ubiegania się o rekompensaty pieniężne

Zamykając drogę do restytucji indywidualnych, państwo polskie nie wprowadziło w zamian żadnych nowych regulacji zamieniających roszczenia restytucyjne w prawo do rekompensat pieniężnych. Co prawda teoretycznie mogą przysługiwać roszczenia odszkodowawcze, ale przecież roszczenia pieniężne zgodnie z ogólnymi regułami prawnymi także się przedawniają.

Nigdy też nie wprowadzono w Polsce prawa o powszechnych rekompensatach za mienie utracone w wojnie i po jej zakończeniu. To znaczy, że dotychczasowe procesy reprywatyzacyjne nie były dostępne dla wszystkich pokrzywdzonych, ale tylko dla tych, których wyzuto z własności wbrew ówczesnym przepisom.

Duże grupy osób wywłaszczonych, które pozbawiono majątku w zgodzie z literą ówczesnego prawa, choćby to prawo według dzisiejszych standardów było oczywiście krzywdzące, straciły możliwości ubiegania się o zwrot lub rekompensatę.

Mienie bezspadkowe

Do problemu rozliczeń wywłaszczeń wojennych i powojennych dochodzi jeszcze trzecia istotna grupa spraw. To tzw. mienie bezspadkowe, czyli mienie przed wojną należące do ofiar Holokaustu, które to ofiary nie pozostawiły spadkobierców. Prawo polskie w sposób dawno ugruntowany określa, że takie mienie przypada zawsze Skarbowi Państwa.

Tymczasem międzynarodowe gremia, w tym USA mocą swej ustawy JUST z 2017 r. i w zgodzie z deklaracją terezińską (podpisaną przecież przez Polskę) domagają się, by to mienie służyło jako podstawa do zaspokojenia potrzeb materialnych znajdujących się w potrzebie ofiar Holokaustu i zapewnienia ciągłej edukacji o Holokauście, jego przyczynach i konsekwencjach.

W Polsce raczej podkreślamy niezgodność konkluzji deklaracji terezińskiej z zasadami prawa polskiego i brak wiążących skutków deklaracji, a nie wyrażamy gotowość jej jakiegoś spełnienia.

Brak rozliczeń czy powszechna rekompensata?

Czy brak rozliczeń za okresy wywłaszczeń jest sprawiedliwy? A może sprawiedliwie by było zadbać o powszechną rekompensatę dla potomków tych wszystkich, którzy utracili mienie w związku z drugą wojną światową, i o przestrzeganie zasad deklaracji terezińskiej?

A może odwrotnie: może właściwiej byłoby uznać pragmatycznie, że do tych historycznych kwestii nie należy już wracać i że obecne pokolenia nic nie są winne (prócz pamięci) tym, których przodkowie potracili mienie 50–80 lat temu?

Jeśli pragmatyzm zwycięży nad sprawiedliwością, to czy ryzykujemy tylko pogorszenie stosunków międzynarodowych z dwoma istotnymi sojusznikami: USA i Izraelem? A czy nie będzie tak, że w przyszłości problem tak (nie)rozwiązany wróci?

Symbole, które mają znaczenie

Rozwiązania leżą pewnie bardziej w sferze symboli niż rzeczywistego zadośćuczynienia. Zresztą najczęściej mogłyby one dotyczyć raczej dalszych spadkobierców niż bezpośrednio pokrzywdzonych. Może zatem bon edukacyjny finansujący roczne studia na dowolnie wybranej uczelni byłby taką symboliczną rekompensatą rozliczającą w jakiś sposób przeszłość , lecz jednocześnie skierowaną na korzyści zarówno osobiste, jak i ogółu w przyszłości?

Prawo dotyczące indywidualnych postępowań reprywatyzacyjnych zostało podpisane przez prezydenta. Rozwiązuje ono problem niezakończonych postępowań reprywatyzacyjnych jednoznacznie: po prostu te postępowania i możliwość wszczęcia nowych ucina. Tylko czy to zamyka sprawę?

Takie rozwiązanie wywołało reakcje środowisk międzynarodowych, w tym w Stanach Zjednoczonych, i szczególnie pogorszyło już i tak wyjątkowo mocno napięte relacje Polski z Izraelem. Czy sprawa reprywatyzacji może jeszcze wrócić?

Pozostało 90% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian