Biolog uzbrojony w pistolety

„W mizernym Montevideo jest jakieś pięć stronnictw walczących o dominację”, notował późniejszy twórca teorii ewolucji. „Człowiek zaczyna się zastanawiać, czy despotyzm nie jest już lepszy od takiej anarchii”.

Publikacja: 12.07.2024 17:00

„Najwyraźniej jesteśmy statkiem skazanym na takie przygody; spokój ucieka na sam nasz widok”, koment

„Najwyraźniej jesteśmy statkiem skazanym na takie przygody; spokój ucieka na sam nasz widok”, komentował Darwin w swoim dzienniku incydent, jaki spotkał HMS Beagle, gdy wpływał do Buenos Aires. Na zdjęciu: HMS Beagle z Darwinem na pokładzie w okolicach Ziemi Ognistej podczas rejsu w latach 1831–1836. Obraz namalowany przez Conrada Martensa

Foto: Conrad Martens

5lipca [1932 r. – red.] HMS Beagle wreszcie opuścił Rio i popłynął na południe, do Montevideo, stolicy Wschodniej Republiki Urugwaju. Tam Karol Darwin miał po raz pierwszy zyskać okazję wypróbowania swej hiszpańszczyzny, którą zaczął zgłębiać w roku 1831, gdy sądził, że czeka go wyprawa na Teneryfę.

22 lipca, po trzech tygodniach spokojnej żeglugi, Beagle znalazł się w pobliżu Rio de la Plata. „Tego ranka doświadczyliśmy klimatu La Platy w całej okazałości”, pisał Darwin, znów walcząc z chorobą morską. Choć nazywano ją rzeką, w istocie było to estuarium utworzone przez rzeki Parana i Urugwaj, kraina ciesząca się wśród żeglarzy złą sławą ze względu na kapryśną pogodę. „Błyskawice były niezwykle wyraźne, a towarzyszył im ulewny deszcz i ciężkie podmuchy wiatru. Dzień był okropnie zimny i deszczowy”.

Pociechą w tej okropnej pogodzie był widok, który załoga przywitała z radością i uznała za dobry omen. „W przeprawie do La Platy nie widzieliśmy nic szczególnego, prócz wielkiej gromady morświnów napotkanej jednego dnia, która liczyła wiele setek sztuk. Całe morze było miejscami przez nie poruszone; był to niezwykły widok, gdy setki ich pruły wodę, posuwając się jednoczesnymi skokami naprzód, przy czym wynurzały się całe ich ciała”.

Gdy zbliżali się do estuarium Rio de la Plata – największego na świecie – zaczęło pojawiać się mnóstwo pingwinów i fok. Te ostatnie wydawały takie odgłosy, że jeden z oficerów pomyłkowo uznał, iż słyszy bydło na brzegu. Darwin wspominał też: „Minęliśmy kilka stad ptaków morskich i jakieś owady. Na pokładzie przysiadł ptak bardzo podobny do trznadla”. O zmierzchu przyrodnik był po raz pierwszy świadkiem dramatycznego zjawiska naturalnego, nazwanego ogniami Świętego Elma:

„Innej nocy byliśmy świadkami wspaniałego widowiska naturalnych fajerwerków: szczyty masztów i końce bomów jaśniały ogniami św. Elma, a kontur chorągiewki wiatromierza widniał tak, jak gdyby był fosforem pociągnięty. Morze było tak rozświecone, że ruchy pingwinów znaczyły się ognistym śladem”.

Pod koniec lipca obrali kurs zachodni, w stronę Rio de la Plata, a później w jej głąb. Przez cztery dni walczyli z ostrymi wiatrami, często prosto w dziób, a także potężnymi prądami estuarium.

26 lipca około dziewiątej rano Beagle zbliżył się do portu w Montevideo. Kilka minut później, „gdy opuszczaliśmy kotwicę, dano nam sygnał z Druida”, brytyjskiego okrętu wojennego stacjonującego w porcie. „Sygnał brzmiał (ku naszemu największemu zdziwieniu i wesołości): »Bądźcie gotowi do bitwy” oraz »Bądźcie gotowi do ochrony naszych łodzi«. Podnieśliśmy żagle”, wspomina Darwin, „i druga część rozkazu wyjaśniła się natychmiast, gdy przybyło sześć łodzi ciężko uzbrojonych w armatki z 40 żołnierzami gotowymi do walki i z setką marynarzy”.

Akcja nabierała tempa, a kapitan Druida G.W. Hamilton wkroczył na pokład statku Darwina, przekazując złe wieści: „Wojskowi uzurpatorzy chwycili w swe ręce rząd”, poinformował oficerów Beagle. Co więcej, dodał brytyjski oficer, „ich przywódca skonfiskował 400 koni, stanowiących własność obywatela brytyjskiego”. Spór skończył się w ciągu kilku godzin obietnicą zwrotu koni.

Darwin miał jednak wątpliwości: „Dotrzymanie jej jednak nie wydaje się pewne”. I chociaż konfrontacja była najpewniej zakończona, to przyrodnik martwił się, jakie może mieć ona konsekwencje dla pobytu Beagle w Montevideo – i jego własnych planów zbadania miejscowej przyrody. „Obawiam się, że skutki tego będą prawdopodobnie bardzo dla nas niemiłe. Oficerom z Druida od kilku tygodni nie pozwala się zejść na ląd i może my także będziemy zmuszeni do tego samego. Jak irytujący będzie widok zielonej darni równin, gdy my będziemy odbywać swego rodzaju kwarantannę na pokładzie”.

Czytaj więcej

Jeśli chcesz opowiedzieć o wszystkim, musisz to zrobić na bogato

Rewolucje śmiechu warte

Polityka w regionie La Platy w latach trzydziestych XIX wieku była równie mętna i mroczna – ale też targana niespokojnymi prądami – jak samo estuarium. Gdy Darwin zjawił się w Montevideo, Urugwaj był oficjalnie niepodległy zaledwie od czterech lat i zrodził się z układu pokojowego podpisanego między Brazylią a Argentyną. Od 1825 do 1828 roku oba państwa spierały się o kontrolę nad tym krajem, wówczas znanym jako Banda Oriental (Wschodni Brzeg), czyli obszarem położonym na wschód od rzeki Urugwaj i na północ od La Platy.

Układ pokojowy podpisany przez Argentynę i Brazylię pod brytyjskimi auspicjami utworzył państwo buforowe (Urugwaj) w celu zapobieżenia ponownej wojnie. I choć formalnie Urugwaj cieszył się niepodległością, to gdy w 1832 roku na wody estuarium wpłynął Beagle, Montevideo rozrywały tarcia różnych frakcji wojskowych i politycznych.

Ale też i zachodnim sąsiadem Urugwaju, Argentyną, targały wewnętrzne spory. W 1820 roku upadł rząd centralny. W efekcie kraj rozpadł się na trzynaście prowincji, które łączyły jedynie traktaty, i dopiero cztery lata później doszło do ich zjednoczenia w Kongresie. W jego łonie w 1826 roku opracowano konstytucję, jednak nie ratyfikowały jej wszystkie prowincje. Gdy zaś w roku 1827 upadł też i Kongres, prowincje, znów połączone tylko traktatami, ponownie zyskały niezależność.

Sam Darwin pod koniec lipca 1832 roku przebywał od pięciu miesięcy w Ameryce Południowej. Zdążył już jednak, o czym świadczy jego dziennik, nabrać cynicznego oglądu lokalnej polityki:

„Rewolucje w tych krajach są śmiechu warte, kilka lat temu w Buenos Aires było 14 rewolucji w ciągu 12 miesięcy. Rzecz odbywa się tak spokojnie, jak tylko to jest możliwe [w Montevideo]. Obie strony nie lubią widoku krwi, tak że ta z nich, która wydaje się silniejsza, zwycięża. Niepokoje mało wpływają na mieszkańców miasta, gdyż obie strony uważają, że najlepiej jest strzec własności prywatnej. Obecny gubernator ma około 260 jazdy złożonej z gauchów i niemal tyle samo piechoty murzyńskiej. Przeciwnik zbiera obecnie armię i w chwili, gdy wejdzie do miasta, obecni władcy uciekną. Pan Parry (największy z tutejszych kupców) powiada, iż jest pewien, że 150 ludzi z fregaty mogłoby każdej nocy zająć Montevideo”.

Tego typu poglądy na politykę południowoamerykańską były typowe dla ówczesnych angielskich wyższych sfer. Nieświadomi głębszych przyczyn stojących za takimi konfliktami, obserwatorzy angielscy mieli skłonność, by postrzegać je jako elementy opera buffa. Na przykład komentarze Darwina na temat politycznej niestabilności w regionie La Platy pomijają zupełnie kwestię aspiracji Londynu do tworzenia tu nieformalnych imperiów. Przyrodnik umniejsza też rolę brytyjskich ingerencji dyplomatycznych, przerywanych działaniami wojskowymi w 1806 i 1807 roku.

Krótki wypad do Buenos Aires

Na początku lat dwudziestych, po wojnach o niepodległość, które doprowadziły do powstania nowych republik południowoamerykańskich, brytyjskie banki i przedsiębiorstwa zaczęły wypełniać polityczną i ekonomiczną pustkę, powstałą po wycofaniu się Hiszpanów i Portugalczyków.

Podczas gdy Montevideo i Buenos Aires przyjmowały brytyjskich kupców, w latach trzydziestych XIX wieku wskutek ciągłej obecności brytyjskich okrętów wojennych – a także na mniejszą skalę francuskich, hiszpańskich i włoskich – w obu portach narastało coraz większe niezadowolenie.

W tamtych czasach prawa międzynarodowe dotyczące suwerenności państw były bardzo ogólne. Wykorzystywali to zagraniczni kupcy, którzy jeśli wdali się kłótnię z lokalnymi urzędnikami, szukali sprawiedliwości u konsulów swych państw. Z kolei dyplomaci, przede wszystkim brytyjscy, nierzadko wzywali kapitanów okrętów wojennych, aby zbrojnie rozsądzili spór.

27 lipca, dzień po tym, jak Beagle dotarł do Montevideo, Darwin zdołał zejść na ląd. W towarzystwie FitzRoya zwiedził Isla de Rata (Wyspę Szczurzą), gdzie kapitan z małego wzniesienia dokonywał pomiarów sekstansem. Mierzące niecałe sto pięćdziesiąt metrów wzniesienie było źródłem nazwy Montevideo („widok na górę”). Na Wyspie Szczurzej, gdy FitzRoy patrzył w gwiazdy, Darwin zajmował się zjawiskami bardziej przyziemnymi, niebawem natykając się na gatunek beznogich jaszczurek, zwanych scynkami. „W pierwszej chwili powiedziałbyś, że to wąż”, notował, „ale dwie drobne tylne nogi lub raczej płetewki wskazują na pomost, jaki natura kładzie między jaszczurkami a wężami”.

Chociaż scynki zafascynowały Darwina, to sam port nie zdołał go oczarować. „Widok ze szczytu jest jednym z najmniej interesujących, jakie kiedykolwiek widziałem. Ani jednego drzewa, domu czy śladu uprawy, które dodawałyby wdzięku całej scenie. Monotonna zielona równina i wielkie stada bydła nie mają nawet uroku egzotyczności”. Później, towarzysząc FitzRoyowi w przechadzce po centrum Montevideo, Darwin był równie mało poruszony. „Wygląd miasta nie działa zachęcająco. Jest niewielkie, nie ma żadnego piękna architektonicznego, ulice są nieregularne, a przy tym zaśmiecone i brudne”.

29 lipca, dwa dni po wycieczce na Wyspę Szczurzą, FitzRoy przebywający w Montevideo dowiedział się o istnieniu w archiwach państwowych w Buenos Aires dokumentów zawierających dane hydrograficzne zbierane przez rząd hiszpański.

Zakładając, że będę one warte przejrzenia, postanowił zrobić krótki wypad przez La Platę do argentyńskiej stolicy. Dlatego też, jak zapisał Darwin, 31 lipca „o pierwszej wypłynęliśmy z zatoki, korzystając z lekkiego wiatru”.

Dwa dni później przed dziobem Beagle ukazało się Buenos Aires. „Gdy wpływaliśmy na zewnętrzną redę, minęliśmy statek wartowniczy Buenos Aires”. Podobnie jak w Montevideo, na załogę Beagle czekała niespodzianka. Kiedy okręt zrównał się ze statkiem wartowniczym, ten „wypalił salwę w naszym kierunku”. Jak wspomina Darwin, salwa zdezorientowała załogę Beagle. „Nic nie rozumiejąc, płynęliśmy dalej”. Kilka minut później jednakże „strzelano raz jeszcze, tym razem tuż ponad naszym olinowaniem”. „Najwyraźniej jesteśmy statkiem skazanym na takie przygody; spokój ucieka na sam nasz widok”, komentował później Darwin. Na szczęście, zanim argentyński statek „mógł przygotować kolejne działo, udało się wypłynąć z jego zasięgu”. Co więcej, „gdy dopłynęliśmy do miejsca zakotwiczenia, jakieś pięć kilometrów od lądu, dwie łodzie spuszczono na wodę i duża grupa zaczęła się przygotowywać na spędzenie kilku dni w mieście”.

Z nadzieją, że uda się im znaleźć Henry’ego Stephena Foxa, brytyjskiego ministra w Buenos Aires, i złożyć formalną skargę w sprawie incydentu, Wickham i Darwin wsiedli na jedną z dwóch łodzi spuszczonych z okrętu.

Zanim jednak łodzie dopłynęły do brzegu, argentyńska „łódź kwarantannowa” zrównała się z nimi i wydała ścisłe instrukcje: „Musimy wszyscy wrócić na pokład, gdzie sprawdzone będą nasze zaświadczenia o stanie zdrowia z obawy przed cholerą”.

Zirytowany FitzRoy, uznający te obawy jedynie za pretekst do opóźnienia ich lądowania, nakazał Wickhamowi zawrócenie statku do Montevideo. Na wszelki wypadek, jak pisał Darwin, „załadowaliśmy i wycelowaliśmy wszystkie działa z naszej burty i przepłynęliśmy tuż obok okrętu wartowniczego. Pozdrowiliśmy ich i powiedzieliśmy, że gdy następnym razem wpłyniemy do tego portu, będziemy tak właśnie przygotowani, a jeśli się ośmielą do nas strzelać, wpakujemy całą salwę burtową w ich przegniły dziób”.

Gdy dwa dni później Beagle dotarł do Montevideo, w okolicy znów panowały polityczne niepokoje. „To był pamiętny dzień w dziejach naszego statku”, wspominał Darwin.

„O dziesiątej rano minister obecnego rządu wojskowego przybył na nasz pokład i błagał o pomoc w walce przeciw jakimś czarnym buntownikom. Kapitan FitzRoy natychmiast zszedł na brzeg, by przekonać się, czy mamy do czynienia z utarczkami partyjnymi, czy też mieszkańcy miasta naprawdę są zagrożeni obrabowaniem ich domów. Szef policji (Damas) utrzymał się u władzy przy obu rządach, uważany jest za człowieka całkowicie neutralnego. Zapytany o opinię, powiedział, że jego zdaniem zejście na ląd naszych sił dobrze przysłuży się jego krajowi”.

Czytaj więcej

Kandydat do Nobla idzie na wojnę

Strzały w Montevideo

Ostatecznie FitzRoy spełnił prośbę i wysłał pięćdziesięciu dwóch uzbrojonych ludzi, by pomogli utrzymać fort do czasu dotarcia spodziewanych posiłków rządowych. Nawet Darwin – uzbrojony w pistolety i szablę, niemający żadnego doświadczenia wojskowego – wziął udział w tej ekspedycji. Załoga z Beagle z łatwością przejęła fort. Kilka godzin później cierpiący na migrenę Darwin powrócił jednak na statek. Tam pomagał przygotować okręt na spodziewany atak. Dzień później pośród coraz liczniejszych starć i wobec nadejścia posiłków FitzRoy zarządził powrót całej załogi na Beagle.

W następnych dniach, gdy w centrum Montevideo rozlegały się strzały, załoga Beagle śledziła sytuację z pokładu. „W mizernym Montevideo jest jakieś pięć stronnictw walczących o dominację”, notował Darwin. „Człowiek zaczyna się zastanawiać, czy despotyzm nie jest już lepszy od takiej anarchii”.

Kolejne dni Beagle spędził, przeprowadzając sondowanie w okolicach Montevideo. W międzyczasie Darwin wysłał wreszcie do Henslowa pierwszą paczkę ze swymi okazami. 19 sierpnia, po czterech tygodniach w rejonie La Platy, Beagle podniósł kotwicę i ruszył na południe wzdłuż wybrzeża patagońskiego w stronę Ziemi Ognistej.

Fragment książki Toma Chaffina „Darwin. Wyprawa, która zmieniła świat”, przeł. Maciej Miłkowski, która ukazała się w pod koniec czerwca nakładem wydawnictwa Otwarte, Kraków 2024

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Tom Chaffin

Dziennikarz, wykładowca historii Stanów Zjednoczonych i pisarstwa. Współtworzył popularną serię „New York Timesa” o wojnie secesyjnej. Publikuje m.in. w „New York Times Magazine”, „Time”, „Harper’s Magazine”.

5lipca [1932 r. – red.] HMS Beagle wreszcie opuścił Rio i popłynął na południe, do Montevideo, stolicy Wschodniej Republiki Urugwaju. Tam Karol Darwin miał po raz pierwszy zyskać okazję wypróbowania swej hiszpańszczyzny, którą zaczął zgłębiać w roku 1831, gdy sądził, że czeka go wyprawa na Teneryfę.

22 lipca, po trzech tygodniach spokojnej żeglugi, Beagle znalazł się w pobliżu Rio de la Plata. „Tego ranka doświadczyliśmy klimatu La Platy w całej okazałości”, pisał Darwin, znów walcząc z chorobą morską. Choć nazywano ją rzeką, w istocie było to estuarium utworzone przez rzeki Parana i Urugwaj, kraina ciesząca się wśród żeglarzy złą sławą ze względu na kapryśną pogodę. „Błyskawice były niezwykle wyraźne, a towarzyszył im ulewny deszcz i ciężkie podmuchy wiatru. Dzień był okropnie zimny i deszczowy”.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi