Tam, gdzie kończy się większość hollywoodzkich narracji o wojnie wietnamskiej, tam „Sympatyk” Viet Thanh Nguyena dopiero się zaczyna. Nagrodzona Pulitzerem powieść z 2015 r. opisuje końcówkę wojny, kiedy to w 1975 r. Amerykanie pod naporem oddziałów Wietkongu szykują się do ewakuacji z Sajgonu. Komuniści z Północy wspierani przez Związek Sowiecki wygrali, Ameryka pakuje swoich marines i zastępy szpiegów na pokłady olbrzymich herkulesów. Razem z nimi swoich wietnamskich sojuszników z rodzinami, sowicie przy tym biorąc łapówki.
Nasz bezimienny bohater jest z zawodu agentem wietnamskiej bezpieki, a z pochodzenia synem miejscowej kobiety i francuskiego księdza, mieszańcem rasowym, co stanowi motor napędowy tej historii. Urodził się w Indochinach w 1950 r., ale wyjechał do Ameryki na stypendium, by chłonąć amerykańską kulturę w szczycie epoki hipisowskiej. Jest zafascynowany Stanami Zjednoczonymi, ale zarazem gardzi nimi. Bo mimo że nosi policyjny mundur Południa, to w gruncie rzeczy jest podwójnym agentem, komunistycznym kretem. Mało tego, jego misja nie kończy się wraz ze zdobyciem stolicy przez Wietkong. Dostaje rozkaz lecieć z wietnamskimi elitami do Ameryki i tam infiltrować środowiska emigracyjne.
Z czasem orientujemy się, że ten Euroazjata wcale nie pała nienawiścią do wszystkiego co nieczerwone. On tylko im (jak zresztą wszystkim) bardzo głęboko współczuje, przez co zamiast być Jamesem Bondem, przypomina raczej wietnamskiego Piszczyka o niesamowitych zdolnościach mimikry i wtapiania się w otoczenie, co wpędza go nieustannie w kłopoty.
Czytaj więcej
Bodaj żadna wojna w ostatnim półwieczu nie doczekała się takiej mitologizacji jak ta w Wietnamie.
O czym była nagrodzona Pulitzerem książka Viet Thanh Nguyena
Cała fabuła książki, a jednocześnie konstrukcja tej powieści, oparta jest na tym przewrotnym patencie i ambiwalencji. Bohater lawiruje między skrajnie wrogimi ludźmi i środowiskami. Raz wije się w wymówkach przed nadętym wietnamskim generałem, by za moment czyścić buty Amerykanom z CIA, a kiedy indziej płaszczy się przed przesłuchującym go oficerem Wietkongu. Jednocześnie nie dokonuje wyraźnych ocen moralnych, przepełnia go wspomniane współczucie wobec podłej kondycji ludzi, których napotyka.