W 2021 roku powstał drugi lokal, na płycie świeżo zrewitalizowanego Starego Rynku. – Chcieliśmy dać szansę nowym pracownikom, ale też naszym dotychczasowym nieco zmienić otoczenie. Czuliśmy, że jeszcze nie są gotowi do pracy na otwartym rynku, ale też wiedzieliśmy, że potrzebują czegoś nowego – wyjaśnia wiceprezeska. Po drodze jednak okazało się, że ta gotowość, by wypłynąć na szersze wody, w kilku osobach dojrzała. – Wyfrunęło nam już parę osób, na przykład Monika, która znalazła pracę w hotelu. Najpierw poszła spróbować, na parę dni, żeby sprawdzić, jak się zaaklimatyzuje, została otoczona takim wsparciem, że została na dłużej – opowiada Fronczak. I dodaje: – W takich momentach chyba najbardziej widać sens naszej pracy.
Zatrudnienie w spółdzielni socjalnej to tylko (i aż) jeden z etapów programu wsparcia osób z niepełnosprawnością intelektualną w Fundacji Oczami Brata. – Dążymy do ich jak największej samodzielności – podkreśla wiceprezeska. Droga, jaką przechodzą podopieczni, wiedzie od szkoły (specjalnej albo integracyjnej), przez kształcenie w jednej z placówek dziennych fundacji (m.in. warsztacie terapii zajęciowej). – Tam uczą się wszystkiego, co pozwala im później rozpocząć pracę w którejś z naszych klubokawiarni lub na otwartym rynku pracy. Kiedy ją rozpoczynają, mają pieniądze, a kiedy mają pieniądze – mogą zamieszkać samodzielnie – wyjaśnia Fronczak. Zaznacza przy tym, że nie każdy zdoła przejść tę ścieżkę. – To oczywiste, że są osoby różnie funkcjonujące, nie każda będzie w stanie wywiązywać się z pracy, obowiązków, niektórzy mimo wielkich nakładów wsparcia, nie są w stanie samodzielnie zjeść posiłku – podkreśla. Nie oznacza to jednak, że nie warto się starać. – Mnie ta walka o nich sprawia wielką satysfakcję. A co to daje im? O to już musi pani sama ich zapytać.
2.
Ja jestem kelnerką, pracuję, robię kawę. Mam aparat, bo jestem niedosłyszącą – Zuza przedstawia się z marszu. – Pracuję ósmy rok, lubię bardzo, jak jest dużo pracy, robienie kawy, espresso, cappuccino, gorącej czekolady, krojenie ciasta, sałatkę robiłam, tortille – wylicza niemal jednym tchem, choć z mówieniem ma pewne trudności. To przez wadę słuchu, Zuza nosi aparat w jednym uchu, w drugim ma założony implant, pierwszą operację przeszła w 2008, kolejną w 2022 roku. – Od małego miałam dużo aparatów. Czekałam, czekałam, długo czekałam na nowy implant. Bardzo się bałam operacji, co będzie, bardzo płakałam. Ale teraz lepiej słyszę.
To ważne nie tylko w pracy, gdzie nawet wcześniej sobie radziła (bo umie czytać z ruchu warg), ale też prywatnie, bo Zuza uwielbia słuchać muzyki. – Najbardziej lubię muzykę śpiewaną, na koncerty chodzę i też różne piosenki mam w komputerze albo płytę sobie puszczam. Moja mama lubi słuchać muzyki granej na pianinie, ja też z nią słucham, ale kiedyś aż usnęłam – śmieje się. W wolnych chwilach czyta sporo książek i uczy się menu na pamięć, żeby sprawniej obsługiwać gości. – Trzeba zapytać koleżanki, co mamy dzisiaj na danie dnia. Bo codziennie mamy inne, a resztę to ci pokażę – Zuza biegnie do baru, przynosi kartę, na jej przykładzie pokazuje, jak zbiera zamówienia. – Jak ktoś mówi szybko i nie rozumiem, to mówię, żeby pokazał palcem. I ja zapisuję na kartce – wyjaśnia. Gdy pytam, czy zdarzają się jakieś problemy, przypomina jej się jedna sytuacja: – Raz pan mówił, że mamy duże porcje. To ja mu powiedziałam, że może sobie wziąć na wynos.
Zuza lubi porządek nie tylko w pracy. – W domu wycieram kurz i odkurzam, sprzątam w szafie, bo dużo mam ubrań, kupuję sama w galerii raz w miesiącu. W pracy noszę ubrania czarne, a po pracy kolorowe – opowiada. W klubokawiarni pracuje nie tylko na froncie, umie pomóc w kuchni i umyć naczynia. – Ale najlepiej mi tu. Ja czuję się dobrze w pracy, bo nie lubię siedzieć w domu.
Marta, 31 lat, w Alternatywie 21 jako jedyna ze starej gwardii ma wykształcenie kierunkowe. – Chodziłam do zawodówki gastronomicznej, udało się, bo klasy miało nie być, ale zapisało się więcej osób i jednak zrobili – wyjaśnia. W klubokawiarni jest zatrudniona jako pomoc kuchenna, często wychodzi jednak za bar, przyjmuje zamówienia i rozlicza rachunki. Głównie natomiast pracuje na zmywaku, czasem ziemniaki obierze, generalnie więcej podgląda, niż sama gotuje, ale co podejrzy, może później powtórzyć w domu. – Sama nieraz coś upichcę, żeby rodzice czegoś innego spróbowali. Albo jak mama robi na obiad golonkę, której nie lubię, to muszę sama sobie coś ugotować, bo samą zupą człowiek się nie zaspokoi, prawda?