Wina Mazurka. Fartuszek i kieliszek

„Zawsze gotuję z winem. Czasem nawet dodaję je do potraw” – nie ja to zdanie wymyśliłem, ale owszem, to o mnie. Po tym felietonie będzie również o was.

Publikacja: 29.09.2023 17:00

Wina Mazurka. Fartuszek i kieliszek

Foto: Adobe stock

WPolsce to się nie przyjęło – nie znam „Kuchni polskiej” na pamięć, ale sądzę, iż fraza „kieliszek czerwonego wina” pojawia się tam wyłącznie w przepisie na bigos. Najlepsza z mych matek – duszą i ciałem z chopinowskiego Mazowsza – właśnie tak postępuje i nie ona jedna, śmiem twierdzić. Tu gdzieś musiało nastąpić przełamanie kodu genetycznego, albowiem żona mojej osoby sarka, że ja dodawałbym wino nawet do jajecznicy. To kalumnie, ale faktycznie, niewiele jest potraw, których nie przyrządzam z winem.

Czytaj więcej

Wina Mazurka: Na cudzym polu

Do ciast i deserów (bezy, tiramisu etc.) dodaję zwykle brandy lub likiery, ale już lody świetnie komponują się ze słodkimi winami wzmacnianymi – nie tylko z porto czy sherry, ale także z maderą i wspaniałą sycylijską marsalą. Ta ostatnia została wręcz zdegradowana do roli dodatku do deserów, co uważam za zbrodnię. Wino towarzyszy nam głównie przy przyrządzaniu sosów oraz mięs, lecz są od tego pyszne i liczne wyjątki – kaszotto i risotto czy wegetariańskie leczo będą lepsze, gdy dodamy do nich białe wino.

Po co w ogóle wino? Bo ma smak i alkohol. Ten drugi element przydaje się w marynowaniu. Przykład? Idzie jesień, więc sufluję przepis na kaczkę, w którym wino gra kluczową rolę. 

Po co w ogóle wino? Bo ma smak i alkohol. Ten drugi element przydaje się w marynowaniu. Przykład? Idzie jesień, więc sufluję przepis na kaczkę, w którym wino gra kluczową rolę. Udka czy piersi solimy i posypujemy anyżem, a całość zalewamy słodkim winem. Ja zostaję przy porto lub tokaju, ale proszę się nie ograniczać w inwencji. Dzień, dwa, trzy marynujemy w towarzystwie dużej porcji zielonej mięty (świeżość!) i przerzucamy do naczynia żaroodpornego. Okładamy grubymi plastrami pomarańczy, suszonymi figami, brzoskwiniami, daktylami oraz gwiazdkami anyżu i znów miętą, do czego dajemy marynatę i dodatkowe wino. Pieczemy dwie, trzy godziny w max. 160 stopniach. Kwadrans roboty, sława na wieki.

Czytaj więcej

Wina Mazurka. Nawet tu nie wchodź

Nie wyobrażam sobie pieczenia ryby bez białego, wytrawnego wina czy mięs bez win czerwonych. Kupiłem po kartonie niedrogiego, słodkiego tokaju i porto, czym zaspokoiłem potrzeby kulinarne na dłuższy czas, bo nie jest prawdą, że trzeba gotować w winie, które potem będziemy podawać. Mówiąc szczerze, szkoda byłoby mi rocznikowych rieslingów do ryby w rozmarynie. Muszę jednak przestrzec przed większym niebezpieczeństwem, jakim jest dodawanie byle jakich cienkuszy. Mój bigos, nafaszerowany wybornymi mięsiwami i wędzonymi śliwkami, jest zbyt cennym dziełem sztuki, by zalewać go najtańszym winem! To jak z pójściem na randkę, od kosztów w życiu nie uciekniesz.

Rozumiem, że schabowy czy mielony obywają się bez wina, ale zaklinam państwa na wszystkie świętości – wszelkie bitki, gulasze, pieczenie wręcz wołają o wino. Szklanka do pieczeni, reszta do degustacji. Tak trzeba żyć. I tak gotować.

WPolsce to się nie przyjęło – nie znam „Kuchni polskiej” na pamięć, ale sądzę, iż fraza „kieliszek czerwonego wina” pojawia się tam wyłącznie w przepisie na bigos. Najlepsza z mych matek – duszą i ciałem z chopinowskiego Mazowsza – właśnie tak postępuje i nie ona jedna, śmiem twierdzić. Tu gdzieś musiało nastąpić przełamanie kodu genetycznego, albowiem żona mojej osoby sarka, że ja dodawałbym wino nawet do jajecznicy. To kalumnie, ale faktycznie, niewiele jest potraw, których nie przyrządzam z winem.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi