Choć oświadczenie, jak twierdzą jego autorzy, dotyczyć ma wielu rodzin ze wspólnoty w Teresinie, podpisane jest raptem przez jedno małżeństwo. Choć trzeba przyznać, że ów jeden podpis i tak jest postępem, bo poprzednie oświadczenia przekazane portalowi „Do Rzeczy” w ogóle nie były imiennie podpisane. Jednakże jego treść skupia się nie na odpowiedzi na zarzuty, lecz na atakowaniu mnie i jednego z moich informatorów.
Z jego treści można się dowiedzieć, że mój tekst jest „krokiem milowym działań przeciw katolikom i Kościołowi w Polsce”. Bo, zdaniem autorów, „dotychczas złamanie podstawowej cywilizacyjnej zasady, moralnej i prawnej, domniemania niewinności, stosowano przeciwko duchownym”. I już w tym zdaniu jest jeden fałsz. Otóż zasada domniemania niewinności obowiązuje w sądach, a nie pracy dziennikarskiej. Tu konieczne jest niekiedy opisanie patologicznych zachowań i niedopuszczalnego wykorzystania religii.
Czytaj więcej
Kampania wyborcza dopiero się rozkręca, a już robi się od niej niedobrze. Polityczna pornografia, którą politycy i media rozpalają emocje wyborców, nie liczy się ani z faktami, ani z moralnością. Odmawiam uczestnictwa w tej grze.
Nie jest też prawdą, że „przywołany materiał T. Terlikowskiego bazuje na działaniach przeprowadzonych przez Pawła Kostowskiego, który od wielu miesięcy nęka nasze środowisko, nasze dzieci, posługujących nam kapłanów”. Paweł Kostowski, którego cytuję, nie był ani pierwszym, ani nawet drugim moim rozmówcą. Zostałem do niego skierowany przez zupełnie inne osoby, które się do mnie zgłosiły. O sprawie manipulacyjnych zachowań ks. Łukasza Kadzińskiego i sekciarskiego modelu jego wspólnoty, ale też o zagrożeniu przemocą przebywających w niej dzieci słyszałem już wiele miesięcy temu i byłem alarmowany przez poważnych duchownych. Nie mając jednak kontaktu ze świadkami, nie mogłem wiele zrobić. To się zmieniło, gdy zgłosili się do mnie byli członkowie wspólnoty.
W tekście cytowałem wielu z nich. Niektórzy, obawiając się działań skierowanych przeciwko nim, nie chcieli ujawniać swoich danych. Inni wystąpili pod nazwiskiem. Wystarczy przeczytać tekst, by wiedzieć, że Paweł Kostowski, któremu należy się chwała za odwagę, nie był moim jedynym źródłem. Co więcej, wcale nie od niego pochodzą najcięższe zarzuty. Nie on mówił o tym, że spał u księdza i z księdzem w łóżku. Nie on opowiadał, jak odczuwał związany z tym dyskomfort, ale mówią to inni świadkowie. Nie on opowiada, jak wyglądał model zajmowania się dziećmi przez księży Łukasza Kadzińskiego i Jacka Gomulskiego. To wszystko są opowieści zupełnie innych ludzi.