Tomasz P. Terlikowski: Przedziwna odpowiedź na konkretne zarzuty

Fundacja Dobrej Edukacji Maximilianum, której liderowi i „pasterzowi” poświęciłem tekst w „Plusie Minusie”, zdecydowała się na niego odpowiedzieć. Paradoksalnie odpowiedź potwierdza niejako prawdziwość zarzutów.

Publikacja: 04.08.2023 17:00

Tomasz Terlikowski

Tomasz Terlikowski

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Choć oświadczenie, jak twierdzą jego autorzy, dotyczyć ma wielu rodzin ze wspólnoty w Teresinie, podpisane jest raptem przez jedno małżeństwo. Choć trzeba przyznać, że ów jeden podpis i tak jest postępem, bo poprzednie oświadczenia przekazane portalowi „Do Rzeczy” w ogóle nie były imiennie podpisane. Jednakże jego treść skupia się nie na odpowiedzi na zarzuty, lecz na atakowaniu mnie i jednego z moich informatorów.

Z jego treści można się dowiedzieć, że mój tekst jest „krokiem milowym działań przeciw katolikom i Kościołowi w Polsce”. Bo, zdaniem autorów, „dotychczas złamanie podstawowej cywilizacyjnej zasady, moralnej i prawnej, domniemania niewinności, stosowano przeciwko duchownym”. I już w tym zdaniu jest jeden fałsz. Otóż zasada domniemania niewinności obowiązuje w sądach, a nie pracy dziennikarskiej. Tu konieczne jest niekiedy opisanie patologicznych zachowań i niedopuszczalnego wykorzystania religii.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Między Mariką a Joanną z Krakowa. Odmawiam udziału w tej grze

Nie jest też prawdą, że „przywołany materiał T. Terlikowskiego bazuje na działaniach przeprowadzonych przez Pawła Kostowskiego, który od wielu miesięcy nęka nasze środowisko, nasze dzieci, posługujących nam kapłanów”. Paweł Kostowski, którego cytuję, nie był ani pierwszym, ani nawet drugim moim rozmówcą. Zostałem do niego skierowany przez zupełnie inne osoby, które się do mnie zgłosiły. O sprawie manipulacyjnych zachowań ks. Łukasza Kadzińskiego i sekciarskiego modelu jego wspólnoty, ale też o zagrożeniu przemocą przebywających w niej dzieci słyszałem już wiele miesięcy temu i byłem alarmowany przez poważnych duchownych. Nie mając jednak kontaktu ze świadkami, nie mogłem wiele zrobić. To się zmieniło, gdy zgłosili się do mnie byli członkowie wspólnoty.

W tekście cytowałem wielu z nich. Niektórzy, obawiając się działań skierowanych przeciwko nim, nie chcieli ujawniać swoich danych. Inni wystąpili pod nazwiskiem. Wystarczy przeczytać tekst, by wiedzieć, że Paweł Kostowski, któremu należy się chwała za odwagę, nie był moim jedynym źródłem. Co więcej, wcale nie od niego pochodzą najcięższe zarzuty. Nie on mówił o tym, że spał u księdza i z księdzem w łóżku. Nie on opowiadał, jak odczuwał związany z tym dyskomfort, ale mówią to inni świadkowie. Nie on opowiada, jak wyglądał model zajmowania się dziećmi przez księży Łukasza Kadzińskiego i Jacka Gomulskiego. To wszystko są opowieści zupełnie innych ludzi.

O sprawie manipulacyjnych zachowań ks. Łukasza Kadzińskiego i sekciarskiego modelu jego wspólnoty, ale też o zagrożeniu przemocą przebywających w niej dzieci słyszałem już wiele miesięcy temu i byłem alarmowany przez poważnych duchownych. 

I dlatego, odnosząc się do kolejnego zarzutu, jakoby „niezgodnie z nauczaniem Kościoła” postawiłem „publicznie zarzuty na podstawie wypowiedzi jednej osoby, niczym nieuprawdopodobnionych”, stwierdzam, że jeśli ktoś tu działa niezgodnie z nauką Kościoła, to autorzy listu. Bo wprowadzanie w błąd ludzi, którzy być może nie znają treści oryginalnego artykułu, jest niezgodne z tym, czego naucza Kościół. Zgodna z jego nauką jest za to rzetelna praca dziennikarska, opisywanie zjawisk, które są niebezpieczne dla dzieci, zmanipulowanych dorosłych i dla Kościoła. Podobnie jak wskazywanie niegodnych zachowań kapłanów, które na dodatek są lekceważone przez Kościół hierarchiczny.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: PO i PiS na drodze populizmu

Spieszę też donieść członkom wspólnoty, którzy wzywają przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, by zajął się mną i innymi dziennikarzami, którzy badają sprawę nadużyć, że Kościół hierarchiczny już zajmuje się ich sprawą. Kard. Kazimierz Nycz, na którego archidiecezji terenie działa Maximilianum, powołał odpowiednią komisję i to nie z powodu mojego artykułu czy działań Pawła Kostowskiego, ale dlatego, że doniesienia o nieprawidłowościach w Teresinie dotarły do kurii z innych miejsc. Archidiecezja szczecińsko-kamieńska uznała, że właśnie w Warszawie ma się toczyć kościelne dochodzenie w tej sprawie, a ja wierzę, że przyniesie ono stosowne rezultaty, które sprawią, że ks. Kadziński w swojej działalności nie będzie mógł korzystać z autorytetu Kościoła. Przewodniczący KEP nie ma w tej sprawie jurysdykcji, więc na pewno nie będzie się wypowiadał. Nadzieja na to, że przywoła mnie i innych dziennikarzy do porządku, jest zatem płonna. Jest płonna także dlatego, że działalności ks. Kadzińskiego nie da się pogodzić w wielu kwestiach ani z prawem kanonicznym, ani z cywilnym.

Choć oświadczenie, jak twierdzą jego autorzy, dotyczyć ma wielu rodzin ze wspólnoty w Teresinie, podpisane jest raptem przez jedno małżeństwo. Choć trzeba przyznać, że ów jeden podpis i tak jest postępem, bo poprzednie oświadczenia przekazane portalowi „Do Rzeczy” w ogóle nie były imiennie podpisane. Jednakże jego treść skupia się nie na odpowiedzi na zarzuty, lecz na atakowaniu mnie i jednego z moich informatorów.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi