Weźmy dla przykładu ciągnące się od dawna debaty na temat imigracji, emigracji, uchodźców, nacjonalizmu, swoich i obcych. Dyskusje te rozgrzewają się zazwyczaj na pół roku przed wyborami i obie strony obrzucają się imigrantami.
Wedle uproszczonych schematów PiS jest przeciw, a drudzy za. Zakładając, że trybuną tych drugich jest Gazeta – której pełnej nazwy nie wymieniam – to wszystkie rasistowsko brzmiące wnioski zaczerpnęłam właśnie z tejże Gazety. Otóż ukazała się w niej rozmowa dwóch pań o tym, że władza sprowadza do Polski „10 tys. młodych mężczyzn i zamyka ich w etniczno-religijnym getcie”. Potem ta liczba wzrasta w ogniu dyskusji do 200 tysięcy. W prasie wymienia się 20 państw, których obywatele mogliby dostawać ułatwione wizy pracownicze. Z nich tylko 12 to państwa z większością muzułmańską, a wśród mieszkańców pozostałych są buddyści, hinduiści i chrześcijanie. Panie obawiają się, że „w zamkniętych na małym terenie, bez życia kulturalnego, społecznego, a także, mówiąc wprost, relacji damsko-męskich… pojawiają się radykalizujące się komórki”. Panie nie martwią się warunkami, w których będą żyć ci radykałowie, póki nie będą uciekać? Panie niepokoją się, że „oni są z konkretnej kultury, wyznają konkretną religię, która jednak różni się od tych reguł, które my wyznajemy w Unii Europejskiej”. A więc Ormianie są z tej samej kultury zagrażającej kobietom, tak jak i obywatele Arabii Saudyjskiej?
Czytaj więcej
„Bój to jest nasz ostatni” – to słowa Międzynarodówki komunistycznej, coraz rzadziej śpiewanej. Kto stoczy ostatni bój w Rosji? Bandyci przyjmowani do armii Putina i Prigożyna?
Ale panie proponują kilka wyjść, jedno lepsze od drugiego: „zachować jakieś parytety płciowe. Dlatego że nadreprezentacja jednej płci, zwłaszcza jeśli to jest płeć męska, jest po prostu niebezpieczna”. A więc do baraków z mężczyznami na przykład z Bangladeszu wprowadzić kobiety z Filipin? Bo przecież mężczyźni przyjeżdżający do Polski, by pracować, nie przyjeżdżają z żonami. Bo albo dla nich pracują, albo zbierają pieniądze, by móc założyć rodzinę.