Umarł Milan Kundera. To oczywiście koniec pewnej epoki. Ze swojej strony powiem, że to w gruncie rzeczy ponure, że trzeba być kronikarzem końca epoki. A właściwie końców licznych epok. Bo przecież – na miarę ludzkiego życia, a tylko taka miara jest nam dana – osobnymi epokami były epoki Miłosza i Giedroycia, Szymborskiej i Wałęsy, czas podziemnej Solidarności i wszystko, co się wydarzyło po 4 czerwca.
To u nas, nad Wisłą. Ale równolegle, całkiem obok rozgrywały się epoki Reagana, Margaret Thatcher, Merkel, Gorbaczowa. Dziś mamy nogi głęboko zanurzone w odmętach epoki prezesa Kaczyńskiego i Władimira Putina, choć można już wyczuć przyjemność uciekającego spod stóp piasku, co świadczy o nieuchronnym odpływie. Cóż, wszystko mija, takie jest odwieczne prawo natury.
Czytaj więcej
Wraz z eksplozją wolności zawitała do Polski prawdziwa muzyka. Pojawiły się gwiazdy. Nawet dźwięk się „wyprostował”. Ale co z tego – chciałoby się powiedzieć.
Epoka Kundery? Czy nie ma w tym przesady? Gdyby Kundera napisał swoje najważniejsze dzieło dekadę później, pisanie o jego „epoce” byłoby obarczone przesadą. Ale „Nieznośna lekkość bytu”, bo właśnie tę książkę mam na myśli, trafiła idealnie w swoje czasy. Stała się jakimś punktem odniesienia, choć trudno to było wtedy, po pierwszej lekturze, zrozumieć. Niemniej czuło się, że jest ważna, przełomowa.
Świetnie pamiętam swoje oszołomienie po przeczytaniu „Lekkości…” w maleńkim podziemnym wydaniu. Książka błyskawicznie przetłumaczona – trzeba to podkreślić – przez Agnieszkę Holland dosłownie wbiła mnie w fotel. A niektóre frazy z jej stron mam w uszach po dziś dzień. Cóż w niej było tak nadzwyczajnego, że stała się obowiązkową lekturą mojego pokolenia? Trochę zaimprowizuję, bo czytałem ją w roku wydania, nigdy do niej później nie wracając. Mam wrażenie – i to było pewnie najważniejsze – że tworzyła wyłom w ogólnym tonie uniesienia patriotycznego, w jakim się żyło w drugiej połowie lat 80. Nie to, że nie bywały nam dane klimaty egzystencjalne; było tego aż za dużo, ale wolnościową, prodemokratyczną Polskę epoki Jaruzelskiego niosły wielkie idee.