Plus Minus: „O pochodzeniu czasu. Ostateczna teoria Stephena Hawkinga" to pięknie opisana podróż przez historię wszechświata i badań nad jego ewolucją. Udało się panu połączyć publicystykę popularnonaukową z poważną rozprawą badawczą.
Próbowałem napisać tę książkę na dwóch poziomach: pierwszy miał być przeznaczony dla osób które się po prostu interesują kosmologią, a drugi poziom był skierowany do środowiska akademickiego. Chociaż jest to książka popularnonaukowa, przedstawia kompletnie nową teorię naukową. Zazwyczaj taką teorię prezentuje się najpierw poprzez specjalną publikację o charakterze czysto naukowym. Ale bywało też już w historii, że nowe i przełomowe hipotezy były ogłaszane w zwykłej książce, która miała jedynie cechy publikacji popularnonaukowej lub była pewnym zbiorem przemyśleń naukowca. Ja wybrałem tę drugą formę. Postanowiłem napisać książkę dla szerokiego odbiorcy, w której zaprezentuję nową teorię.
Dlatego w tej książce nie pojawia się zbyt wiele wzorów matematycznych i liczb?
Pisząc, taki sobie właśnie postawiłem warunek. Zresztą proszę zwrócić uwagę, że jej tytuł „O pochodzeniu czasu” („On the origin of time”) nawiązuje do tytułu wielkiego dzieła Karola Darwina „O pochodzeniu gatunków” („On the origin of spieces"). Tamta książka też nie miała cech monumentalnej rozprawy naukowej, a okazała się jednym z najważniejszych przełomów w historii ludzkości.
Jak długo pracował pan nad tą książką? Czy jakieś jej fragmenty powstały jeszcze za życia Stephena Hawkinga?