Kuczyńska i Romanowska: Z podziękowaniami dla redaktora Mazurka

Dziękujemy Robertowi Mazurkowi, który w felietonie w „Plusie Minusie” dokonał egzegezy polskiego feminizmu – klasyczny nazywając „palofeminizmem” i sugerując, że wyginie. I ripostujemy: na razie nie zamierzamy wyginąć.

Publikacja: 02.06.2023 17:00

Kuczyńska i Romanowska: Z podziękowaniami dla redaktora Mazurka

Foto: AdobeStock

Opowiemy historię o tym, jak w Polsce w ciągu trzech lat można zostać „polską JK Rowling” (Kuczyńska) i „mózgiem propagandy antytrans” (Romanowska) oraz „zakładniczkami Tadeusza Rydzyka” (Kuczyńska i Romanowska).

Spotkałyśmy się w grudniu 2020 r.: od lat związana z sektorem energetyki jądrowej lingwistka Urszula Kuczyńska i Krystyna Romanowska, dziennikarka, autorka książek, zainteresowana kwestiami społecznymi. Rozmawiałyśmy o zmianach językowych, które ostatecznie przyczyniły się do upadku trwającego wtedy Strajku Kobiet. Wywiad opublikowany wówczas w „Wysokich Obcasach” uruchomił machinę „cancel culture”.

Urszula Kuczyńska została szybko obwołana „polską JK Rowling”, a Krysia z Sejn, jak napisał w swoim felietonie Robert Mazurek, czyli Krystyna Romanowska – „mózgiem propagandy antytrans w Polsce”. Obie zostałyśmy nazwane TERF-kami (radykalnymi feministkami wykluczającymi osoby trans – red.).

Dzisiaj wciąż profile w mediach społecznościowych zajmują się tropieniem naszych poczynań. Internet huczy. Progresywne 20-latki straszą nami malutkie dzieci, a nie, czekaj… przecież one ich nie mają. Ale na pewno by straszyły, gdyby miały!

Czytaj więcej

Kobiety kontra mężczyźni. Czy aby na pewno?

Co takiego zrobiłyśmy? Już w grudniu 2020 przeczuwałyśmy, że zmiany językowe dotyczące nazywania kobiet „osobami z macicami” to próba przedefiniowania świata – opartego na dynamicznie ścierających się kategoriach kobiecości i męskości – do dekonstrukcji pojęć dużo starszych i nadrzędnych wobec tego, co w danym momencie uznawane jest za konserwatywne, a co nie.

Trudno się dziwić, że nie lubią nas ludzie młodzi oraz ci „udający młodych”. W świecie bez buntu przeciwko rodzicom, bo dorośli – przerażeni odpowiedzialnością – stali się potakującymi przyjaciółmi, działa mechanizm przeniesienia sprzeciwu na osoby mówiące w przestrzeni publicznej symboliczne „nie”.

W przeciwieństwie do tego, co sądzi o nas redaktor Mazurek, nie jesteśmy wymierającym gatunkiem. Jesteśmy częścią rosnącej grupy oburzonych na wojny ideologiczne, których ofiarą pada kultura dialogu i debaty publicznej na najważniejsze tematy społeczne: o prawach kobiet, osób homoseksualnych, o prawie dzieci do bezpiecznego dorastania pod uważnym okiem odpowiedzialnych dorosłych.

Oczywiście, nie cieszy nas rola dyżurnych dziewczyn do bicia. Liczymy, że w miarę wzrostu wiedzy o społecznej szkodliwości skutków transaktywizmu, wraz z przełomem w debacie o kulturze ostracyzmu („cancel culture”) i ideologii „woke” nakazującej poprawiać książki klasyków oraz obalać pomniki Krzysztofa Kolumba, wesprą nas inni odpowiedzialni dorośli. Bo w rzeczywistości ten konflikt ma wyraźną oś – jest nią oczekiwanie, że świat będzie „bezpieczną przestrzenią” dla wybranych mniejszości i że to ich rodzaj (nad)wrażliwości (na swój własny temat) będzie probierzem moralności.

Taką bezpieczną przestrzenią powinien być rodzinny dom. A jego rolą jest przygotować młodych do wyjścia w świat. W nim ścierają się racje, interesy i prawa różnych grup, by mógł powstać właściwy danemu momentowi w historii konsensus społeczny. Na tym polega życie w społeczeństwie – przynajmniej do tej pory polegało. Ten konsensus nie powstanie, jeśli różnych racji, interesów i konfliktów praw nie będzie można podnosić i artykułować. Życie z autocenzurą jest nieznośne.

Pluralizm debaty publicznej nie może mieć barw politycznych – zwłaszcza jeśli dyskusja dotyczy spraw fundamentalnych: kategorii pojęciowych, wokół których konstruujemy rzeczywistość – indywidualną i społeczną. Jak uczyć o równości płci w świecie, gdzie przeciętny sportowiec, by poczuć smak zwycięstwa, deklaruje się jako kobieta i deklasuje ciężko trenujące rywalki? Jak opowiadać życzliwie o kobiecości nastoletnim dziewczynkom z naturalną, podszytą lękiem niechęcią do ciała, zamiast sprzedawać im kamizelki spłaszczające rosnące piersi?

I jeśli my – „paleofeministki” – o to pytamy, to dlatego, że widzimy: rzeczywistość robi się coraz trudniejsza dla kobiet – tych bez penisów, z macicami i piersiami. I dla mężczyzn – tych z penisami też.

Opowiemy historię o tym, jak w Polsce w ciągu trzech lat można zostać „polską JK Rowling” (Kuczyńska) i „mózgiem propagandy antytrans” (Romanowska) oraz „zakładniczkami Tadeusza Rydzyka” (Kuczyńska i Romanowska).

Spotkałyśmy się w grudniu 2020 r.: od lat związana z sektorem energetyki jądrowej lingwistka Urszula Kuczyńska i Krystyna Romanowska, dziennikarka, autorka książek, zainteresowana kwestiami społecznymi. Rozmawiałyśmy o zmianach językowych, które ostatecznie przyczyniły się do upadku trwającego wtedy Strajku Kobiet. Wywiad opublikowany wówczas w „Wysokich Obcasach” uruchomił machinę „cancel culture”.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Grób Hubala w Inowłodzu? Hipoteza za hipotezą
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS