Górski & Cieślik: Czy znajdą zdjęcie Tuska z Putinem?

Wzrost Romana, odlot Suskiego i cela Dańca. Nasze polskie Bollywood.

Publikacja: 02.06.2023 17:00

Górski & Cieślik: Czy znajdą zdjęcie Tuska z Putinem?

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Zdrastwujtie. Nie wiemy jak państwo, ale my widzimy u siebie mocne wpływy rosyjskie. Osiem lat intensywnej nauki języka Puszkina nie poszło na marne. Jakby nas wezwali przed komisję, to musielibyśmy się przyznać, że jesteśmy wielbicielami Dostojewskiego i Czechowa. W przeciwieństwie do Donalda Tuska chętnie się stawimy, ale mamy warunek. Chcemy żeby nas przesłuchiwał znawca tematu rosyjskiego, jedyny żyjący znajomy carycy Katarzyny, Marek Suski.

Tak, tak, wiemy, że pan Marek nazywany jest Susłowem polskiej polityki. Towarzysz Susłow był w biurze politycznym za czasów Breżniewa specjalistą od ideologii. Ideologia, nazywana doktryną Breżniewa, polegała na tym, żeby wysyłać czołgi na tych, którym się komunizm nie podoba. Znając Marka Suskiego, zapewniamy, że on by tak nie zrobił. Woli samoloty. Ale tylko z Radomia.

I tu znowu ciekawa anegdota, bo znamy dwie osoby, które odwiedziły radomskie lotnisko. Jedna dla beki, czyli dla jaj. Druga z powodu tanich biletów do Paryża. Jakby co to mamy świadka, który zezna na komisji pod przysięgą, że stamtąd latają prawdziwe samoloty!

No tak, robimy sobie żarty z komisji ds. wpływów rosyjskich, ale jak można to poważnie traktować? Nawet już nas nie śmieszy ani histeria opozycyjnych mediów ani triumfalizm prorządowych. Przecież dokładnie wiadomo, co z tego wyniknie. Tyle co z obrad komisji w sprawie Amber Gold, gdzie przesłuchiwali fachowcy pokroju Marka Suskiego. Może znajdą czyjeś zdjęcie z Putinem? Albo nawet z Putinem i Tuskiem. Jak to mówią Rosjanie: Boh trojcu ljubit!

Czytaj więcej

Górski & Cieślik. „Ktoś uważa, że 800+ Kaczyński wyjmie ze swojego portfela?”

Po co to komu? Możemy się domyślać. Pomysł chyba polega na tym, żebyśmy musieli wybierać między Kaczorem i Donaldem. My nie mamy wątpliwości i zawsze w takiej sytuacji stawiamy na Myszkę. Reszta to małe Miki.

Role w tej sztuce rozpisane są od dawna. PiS uchwala lex Tusk, żeby przed wyborami przeczołgać Tuska. Rozlegają się okrzyki o końcu demokracji (również z Brukseli); zwolennicy rządu sugerują, kto ma w tej sprawie coś do ukrycia, aż tu nagle niespodzianka: głos zabierają Amerykanie. Im też się komisja nie podoba. Ale znamy kogoś, komu się bardzo podoba. Ma na imię Wołodia i mieszka na Kremlu.

Tak czy owak PiS zrobił Tuskowi marsz. Zapanowało ogólne wzmożenie. Nawet ci, co się nie wybierali, będą maszerować. Jak to się wyraził Szymon Hołownia (stojąc obok Władysława Kosiniaka-Kamysza), będzie tam i zielona ekipa, i żółta ekipa. Z tego co pamiętamy, kiedyś były też żółte papiery. Ale akurat ich posiadacze to chodzą na wszystkie marsze.

Rozbawiło nas nieco, że Hołownia i Kosiniak mają zamiar zaprezentować 4 czerwca dar bilokacji. Będą „i tu, i tu”. Czyli na własnych wiecach, no i na imprezie Tuska. Gdzie będzie lepsza zabawa? Obstawiamy Warszawę. Zwłaszcza że wszystko ma się skończyć pod kolumną Zygmunta, z którą mamy jednoznaczne skojarzenia. Za naszych czasów tam się zaczynały najlepsze randki i balangi.

Może i nie jest to sprawa pierwszorzędnej wagi, ale ubolewamy nad upadkiem Natalii Janoszek. Wziął się za nią Krzysztof Stanowski i udowodnił, że w Indiach nawet nie wiedzieli, że dziewczyna podbiła Bollywood. Może i nie zrobiła tam kariery, może coś dodała, ale komu to przeszkadzało? Śpiewa, tańczy, ma dobrą prezencję i jest niezłą aktorką. Gwiazdę Bollywood grała bardzo przekonująco.

Czytaj więcej

Cieślik&Górski: Diadia Wołodia pije igristoje

A skoro jesteśmy przy tematach folklorystycznych, to przypomniał o sobie Roman Giertych. Kandydat na stanowisko ministra sprawiedliwości w rządzie opozycji na razie zgłosił się na senatora z Poznańskiego. No i lewica zaczęła protestować, że go nie chcą, bo to homofob. Nie zaprzeczamy, ale z tego, co mówili prokuratorzy, nie jest to największa wada mecenasa Giertycha. Największą jest, oczywiście, wzrost. Dochodów i nie tylko.

No i bardzo byśmy chcieli ponownie zobaczyć skecz Giertycha zatytułowany „kto nie skacze, ten za PiS-em”. Lubimy powtórki z rozrywki. Publiczność też. Wszyscy to widzieli na festiwalu w Sopocie, kiedy Marcin Daniec podzielił publiczność na Platformę i „PiS-iorów”. No i nikt nie chciał być „PiS-iorem”. Gwizdali i buczeli. Były nawet okrzyki „będziesz siedział”. To by mogło być nawet ciekawe. Zwłaszcza jakby Dańca wsadzili do jednej celi z Janem Pietrzakiem.

Zdrastwujtie. Nie wiemy jak państwo, ale my widzimy u siebie mocne wpływy rosyjskie. Osiem lat intensywnej nauki języka Puszkina nie poszło na marne. Jakby nas wezwali przed komisję, to musielibyśmy się przyznać, że jesteśmy wielbicielami Dostojewskiego i Czechowa. W przeciwieństwie do Donalda Tuska chętnie się stawimy, ale mamy warunek. Chcemy żeby nas przesłuchiwał znawca tematu rosyjskiego, jedyny żyjący znajomy carycy Katarzyny, Marek Suski.

Tak, tak, wiemy, że pan Marek nazywany jest Susłowem polskiej polityki. Towarzysz Susłow był w biurze politycznym za czasów Breżniewa specjalistą od ideologii. Ideologia, nazywana doktryną Breżniewa, polegała na tym, żeby wysyłać czołgi na tych, którym się komunizm nie podoba. Znając Marka Suskiego, zapewniamy, że on by tak nie zrobił. Woli samoloty. Ale tylko z Radomia.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi