Zdrastwujtie. Nie wiemy jak państwo, ale my widzimy u siebie mocne wpływy rosyjskie. Osiem lat intensywnej nauki języka Puszkina nie poszło na marne. Jakby nas wezwali przed komisję, to musielibyśmy się przyznać, że jesteśmy wielbicielami Dostojewskiego i Czechowa. W przeciwieństwie do Donalda Tuska chętnie się stawimy, ale mamy warunek. Chcemy żeby nas przesłuchiwał znawca tematu rosyjskiego, jedyny żyjący znajomy carycy Katarzyny, Marek Suski.
Tak, tak, wiemy, że pan Marek nazywany jest Susłowem polskiej polityki. Towarzysz Susłow był w biurze politycznym za czasów Breżniewa specjalistą od ideologii. Ideologia, nazywana doktryną Breżniewa, polegała na tym, żeby wysyłać czołgi na tych, którym się komunizm nie podoba. Znając Marka Suskiego, zapewniamy, że on by tak nie zrobił. Woli samoloty. Ale tylko z Radomia.
I tu znowu ciekawa anegdota, bo znamy dwie osoby, które odwiedziły radomskie lotnisko. Jedna dla beki, czyli dla jaj. Druga z powodu tanich biletów do Paryża. Jakby co to mamy świadka, który zezna na komisji pod przysięgą, że stamtąd latają prawdziwe samoloty!
No tak, robimy sobie żarty z komisji ds. wpływów rosyjskich, ale jak można to poważnie traktować? Nawet już nas nie śmieszy ani histeria opozycyjnych mediów ani triumfalizm prorządowych. Przecież dokładnie wiadomo, co z tego wyniknie. Tyle co z obrad komisji w sprawie Amber Gold, gdzie przesłuchiwali fachowcy pokroju Marka Suskiego. Może znajdą czyjeś zdjęcie z Putinem? Albo nawet z Putinem i Tuskiem. Jak to mówią Rosjanie: Boh trojcu ljubit!
Czytaj więcej
O tym, że prezes PiS i premier Mateusz Morawiecki nie rozdają swoich pieniędzy, tylko decydują komu zabrać, a komu dać. O tym, dlaczego rząd nie mówi, że buduje drugie Niemcy nad Wisłą ogłaszając darmowe autostrady. O tym, dlaczego Mateusz Morawiecki ciągle uważa, że Zbigniew Ziobro się poprawi?