Pierwsza szklanka roztłukła się na utrzymanym w kolorze herbaty parkiecie Studia Two w kompleksie Abbey Road. Potem stłuczono kolejną. I następną, i jeszcze jedną. Niebawem dokoła walały się odłamki szkła. Personel stołówki w najsłynniejszym studiu na świecie nie był zachwycony na wieść o niszczeniu wyrobów szklanych należących do stołówkowego wyposażenia.
Wiosną roku 1980 Kate Bush kończyła nagrywać swój trzeci album, „Never for Ever”, i zakochała się właśnie w odgłosach tłuczonego szkła. Dźwięki te nagrywano na nowoczesnym i drogim samplerze Fairlight CMI (czyli Computer Music Instrument), który stanowił wówczas ostatni krzyk techniki. Takie odgłosy następnie zapętlono i odtworzono do wtóru granego na bałałajce crescendo w utworze „Babooshka”. Później ta piosenka miała trafić do pierwszej piątki najlepiej sprzedających się singli.
Potem przyszedł czas na strzelby. Samplowano perkusyjny dźwięk odciągania kurka, ażeby wzbogacić nim uderzenia w bodhran (bęben irlandzki) w innym przyszłym przeboju – „Army Dreamers”. Dla Kate był to przełom, ponieważ odtąd zaczęła używać dźwiękowych barw, które wcześniej słyszała jedynie we własnej głowie.
Od tego momentu w studiu nagraniowym mogła realizować swoje najdziksze fantazje. Fairlight nie tylko umożliwiał jej korzystanie z ogromnej liczby sampli, które mogła włączać do swoich piosenek, ale stanowił też ważne narzędzie w dążeniach do uzyskania pełniejszej kontroli twórczej nad powstającym materiałem. Mogła teraz napisać partię instrumentu, na którym wcale nie umiała grać, jak gitara akustyczna czy wiolonczela, by potem ściągnąć do jej wykonania zawodowych muzyków sesyjnych.
Z Fairlightem zapoznał ją Peter Gabriel poprzedniej jesieni, gdy nagrywała swoje charakterystyczne partie wokalne do dwóch utworów z jego trzeciego solowego albumu – „No Self Control” i „Games Without Frontiers” (w tej ostatniej piosence zaśpiewała chwytliwą frazę „Jeux sans frontières”, wzbogacając największy do tamtej pory przebój Gabriela, który dotarł na czwarte miejsce listy). Następnie Gabriel pożyczył jedno z tych dużych i drogich urządzeń Richardowi Jamesowi Burgessowi i Johnowi L. Waltersowi z synth-popowej formacji Landscape. Poprosił też obu muzyków, by zawieźli Fairlighta do Abbey Road, gdzie Kate Bush mogłaby się zapoznać z jego możliwościami. Dłuższa demonstracja okazała się niekonieczna.