Jan Maciejewski: Narkotyczny trip miliarderów

Bogacze są nam, szarym zjadaczom średniej krajowej, potrzebni jak sejsmograf. Rejestrują wewnętrzne poruszenia naszych dusz.

Publikacja: 12.05.2023 17:00

Jan Maciejewski: Narkotyczny trip miliarderów

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Pieniądze to nie tylko najsilniejszy z narkotyków, ale też jedyna z substancji psychoaktywnych, która daje możliwość realizacji wywoływanych przez siebie iluzji. Miliarderzy to ludzie, którzy nie tylko notorycznie doznają wizji, ale też mogą je przekuć w rzeczywistość. Ich sen trwa na jawie, a narkotyczny „trip” pozwala przemierzać realne dystanse. Również te najdłuższe, mierzone w latach świetlnych. Owszem, zgadli państwo, będzie tu mowa o Elonie Musku.

Minęło już trochę czasu od „kontrolowanego wybuchu” rakiety Starship, obserwowanej przez cały świat katastrofy, którą Musk uznał za „połowiczny sukces”. W końcu kryterium sukcesu jest przede wszystkim przykucie uwagi tłumu, a co jest w stanie spełnić ten cel lepiej niż spektakularne fajerwerki? Liczy się tylko fakt, że pewne drobne niedociągnięcia nie ostudziły zapału naszego krezusa, jest wciąż tak samo zdeterminowany, by osiągnąć wreszcie swój cel, wrzucić w kosmiczną otchłań szalupę ratunkową dla ludzkości.

Czytaj więcej

To wierni mają się nawracać, a nie Kościół zmieniać

Tylko czy to na pewno aby jego cel? Czy największy z żyjących ekscentryków nie staje się, albo i od początku był w swoich zamierzeniach, do bólu przewidywalny? Chyba trafnie rozgryzł go w jednym ze swych felietonów Jacek Borkowicz, przypominając, że poza wieloma innymi przedsięwzięciami Musk jest też właścicielem „Boring Company”. Firmy – zgodnie ze swą nazwą – zajmującej się drążeniem w ziemi tuneli. Ale „boring” ma też przecież drugie znaczenie – „nudny”. Skąpany w błyskach fleszy, oświetlony wybuchami swych rakiet, przykuwający zainteresowanie mas kolejnymi ekscentrycznymi pomysłami Elon wydaje się doskonałym szefem „kompanii nudziarzy”. Nie mówi przecież nic od siebie; nic, co nie zostałoby wcześniej wyśnione przez tłum, którego emocje stara się rozgrzać.

Czy największy z żyjących ekscentryków nie staje się, albo i od początku był w swoich zamierzeniach, do bólu przewidywalny? Chyba trafnie rozgryzł go w jednym ze swych felietonów Jacek Borkowicz, przypominając, że poza wieloma innymi przedsięwzięciami Musk jest też właścicielem „Boring Company”. 

To kolejna cecha krezusów – im bardziej rozhulane finansowym upojeniem są ich wyobraźnie, tym w mniejszym stopniu pozostają ich suwerenami. Wizje miliarderów przychodzą do nich zawsze z zewnątrz, są zwierciadłami aktualnie, łaskawie nam panujących pragnień. Bo przecież gdyby obrać SpaceX z całej futurystycznej otoczki i medialnego blichtru, to czy zostanie w tym przedsięwzięciu coś poza panicznym okrzykiem: „uciekajmy stąd!”, „ratuj się kto może!”. Uciec mogą, tak się akurat składa, najbogatsi, ale boją się wszyscy. Każdy więc śledzi przewidywalne brewerie ekscentrycznego Elona.

Bogacze są nam, szarym zjadaczom średniej krajowej, potrzebni jak sejsmograf. Rejestrują wewnętrzne poruszenia naszych dusz. Im zasobniejszy portfel, tym czystsza tafla lustra, w którym odbija się dominujące w danym czasie pragnienie. I jeszcze jedna prawidłowość – ich zasobność jest portalem, wyjściem ewakuacyjnym, drogą prowadzącą do ucieczki z tego świata. Mogą, jak Zuckerberg, inwestować w wirtualną rzeczywistość, albo Musk – uciekać w gwiazdy, ale kierunek jest ten sam – poza nasz świat. Byle dalej od ziemi.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Gdy ideologia staje się zasłoną niewiedzy

Zrozumiałem tę prawidłowość całkiem niedawno, spacerując ścieżkami Kalwarii Zebrzydowskiej. Nie wiadomo, jak to policzyć, ale gdyby znalazł się jakiś sensowny algorytm, to mogłoby się okazać, że fundator „polskiej Jerozolimy”, Mikołaj Zebrzydowski, zamieszałby w czołówce listy najbogatszych „Forbesa”. Pewne jest natomiast, że posiadał majątek, którego nie zdołałby roztrwonić za jednego życia. Dlatego zaczął myśleć o tym drugim. Torować drogę pewnej ucieczki. Jego również pieniądze przyprawiły o narkotyczną w swej plastyczności wizję – wśród małopolskich pagórków, na zboczach Lanckorony zobaczył szlak, po którym Chrystus zmierzał na Kalwarię. I postanowił drobiazgowo odtworzyć go w rzeczywistości. Każdy kamień, drzewo, skalny uskok w tej okolicy nabrzmiały nowym sensem. A szlakiem narkotycznej podróży Zebrzydowskiego podążyły od tamtej pory miliony stóp.

I to również, może jeszcze bardziej niż ta wytyczana przez Muska et consortes, była droga ewakuacyjna. Schody, czy właściwie dróżki, do Nieba.

Pieniądze to nie tylko najsilniejszy z narkotyków, ale też jedyna z substancji psychoaktywnych, która daje możliwość realizacji wywoływanych przez siebie iluzji. Miliarderzy to ludzie, którzy nie tylko notorycznie doznają wizji, ale też mogą je przekuć w rzeczywistość. Ich sen trwa na jawie, a narkotyczny „trip” pozwala przemierzać realne dystanse. Również te najdłuższe, mierzone w latach świetlnych. Owszem, zgadli państwo, będzie tu mowa o Elonie Musku.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS