Robert Mazurek: Sonet z punktu skupu

Heidegger, Hegel, Sartre… Wszyscy polegli. Przekonującą definicję nicości sformułowali dopiero polscy uczeni, mówiący, że nic to pół litra na dwóch. Doszlusowała do nich prof. Krystyna Janda, wyliczając, że nic absolutne to 6,631 mln zł.

Publikacja: 03.02.2023 17:00

Robert Mazurek: Sonet z punktu skupu

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Przed Polakami najbliżej był, przyznajmy dla uczciwości, św. Tomasz z Akwinu ze swą koncepcją podziału niebytu na absolutny i względny, zakładającą, że jeśli brak ci flaszki, to i ty, i flaszka tkwicie w niebycie względnym. Nie jestem pewien, czy dobrze to streściłem, ale tyle z tego zrozumiałem. Chłopskorozumizm głosi, że jak czegoś nie ma, to nie ma, i nie ma co drążyć, i kopie kruszyć, ale filozofom to nie wystarczało. Oni drążyli i kopie kruszyli, aczkolwiek do przekonującej, zgodnej definicji tego, co to jest nic, nie doszli. Do czasu odkrycia prof. Jandy, które sprawę zdaje się przesądzać.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Bóstwo o milionie twarzy

Ta subtelna intelektualistka ujawniła wyniki swych prac na łamach Onetu tuż obok przełomowej informacji o odkryciu dowodów na reinkarnację, choć nie Jandy, a dwuletniego Jamesa z Luizjany. Dżentelmen ów przekonał Onet i świat, że w czasie II wojny światowej był pilotem, ale, niestety, zginął. A taki „Mieszko nie wiedział, że jest księciem Polan. Mógł też nie wiedzieć, że jest Mieszkiem”. Tuż obok tych łamiących wiadomości znaleziono miejsce dla wykładu Krystyny Jandy, prezes Fundacji Krystyny Jandy na rzecz Kultury. Janda na rzecz kultury, to oczywiste, przecież nie będzie zajmować się, excusez le mot, sraniem na głowę. A może to fundacja na rzecz kultury, nieważne, nie dojdziesz tego. Dość powiedzieć, że spytana, jak jej się wiedzie, prof. Janda wypaliła: „Od momentu, kiedy władza się zmieniła, absolutnie nie ma żadnej pomocy, a raczej same przeszkody”. No i źli ludzie zaczęli te przeszkody wyliczać na podstawie faktur. A to skromne 90 tys. w 2018 roku, 1,69 mln zł dwa lata później, i tak już poszło: bańka tu, bańka tam, łącznie 6,631 mln zł. Absolutnie nic.

Tu, na marginesie rozważań, trzeba przyznać, że Krystyna Janda jest bezinteresowna. Ona tak szczerze, bezinteresownie nie znosi PiS-u, że żadne głupie sześć baniek z okładem tego nie zmienią.

Tu, na marginesie rozważań, trzeba przyznać, że Krystyna Janda jest bezinteresowna. Ona tak szczerze, bezinteresownie nie znosi PiS-u, że żadne głupie sześć baniek z okładem tego nie zmienią. Nie ona jedna, dodajmy, bo głos zabrała również Maryla Rodowicz. Miała do przekazania dwa komunikaty: woli jedzenie od seksu oraz nie lubi PiS-u. Ani TVP, dodajmy, tej samej TVP, w której wychodziła z każdego kanału z TVP ABC włącznie. Ale już nie lubi, a że z mężem się rozstała – o tej szumowinie opowiada teraz w każdym wywiadzie – to zostało jej tylko żarcie.

Ocena wypowiedzi obu dam zależy od usadowienia odbiorcy – jeśli jest zwolennikiem opozycji, to wzruszy ramionami, kwitując, że to najprawdziwsza prawda. Jeśli jednak będzie zwolennikiem rządzących, to parsknie z oburzeniem, że tyle wzięli i zero wdzięczności. Tu można by przypomnieć, że wdzięczność nie ma nic do rzeczy z dzieleniem publicznych pieniędzy, które pochodzą z podatków zarówno sympatyków, jak i przeciwników PiS, lecz oczywistości nie znajdują poklasku, więc przypominać nie będę.

Znacznie ciekawsze jest pytanie o model finansowania kultury, jaki rysuje się z oczekiwań luminarzy tejże. Ich zdaniem powinien on polegać na tym, że oni mówią, ile potrzebują, a państwo wypłaca. Najmocniej przepraszam, ale akurat mam tu pewne doświadczenie, bo wypłacam kieszonkowe trojgu dzieciom. Czasy takie, że robię przelew. I choć kieszonkowe nie jest nagrodą, to jednak pewne obowiązki muszą być spełnione, ot, choćby taki, że progenitura musi chodzić do szkoły i mieć choćby akceptowalne oceny. Tu ma być inaczej – artysta potrzebuje, więc płać. Formułowanie przez państwo jakichkolwiek oczekiwań jest, rzecz jasna, niedopuszczalną formą cenzury, nacisków i autorytarnych zapędów. Strasburg i Bruksela powiadomione, „Le Monde” potępiło, von der Leyen wyraziła zaniepokojenie, a Niemcy skierowały baterię leopardów pod Ministerstwo Kultury na Krakowskie Przedmieście.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Rzymianie i weganie

Powiedzmy to sobie otwarcie – żadni górnicy czy rolnicy, pielęgniarki lub nauczycielki, nic z tych rzeczy, nie ma bardziej roszczeniowej grupy zawodowej w Polsce niż artyści. Opłata od kupna telefonu na kulturę, która im się wymarzyła, to tylko początek. Gdyby aktorki parały się poezją, zażądałyby interwencyjnego skupu wierszy.

Przed Polakami najbliżej był, przyznajmy dla uczciwości, św. Tomasz z Akwinu ze swą koncepcją podziału niebytu na absolutny i względny, zakładającą, że jeśli brak ci flaszki, to i ty, i flaszka tkwicie w niebycie względnym. Nie jestem pewien, czy dobrze to streściłem, ale tyle z tego zrozumiałem. Chłopskorozumizm głosi, że jak czegoś nie ma, to nie ma, i nie ma co drążyć, i kopie kruszyć, ale filozofom to nie wystarczało. Oni drążyli i kopie kruszyli, aczkolwiek do przekonującej, zgodnej definicji tego, co to jest nic, nie doszli. Do czasu odkrycia prof. Jandy, które sprawę zdaje się przesądzać.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS