Przygoda z winem, jak pewnie z każdym hobby, to historia mniej lub bardziej kompromitujących błędów. Są niezbędne, bo na nich się uczymy, są świetnym tematem do anegdot o głupstwach, jakie się popełniło, są wspomnieniami. I dobrze, niech je państwo popełniają na zdrowie, i proszę wyciągać z nich wnioski. Ale po co sobie marnować imprezę? O co chodzi z tym sylwestrem i szampanem? To świetny przykład, bo ogniskuje co najmniej kilka błędów, które popełniamy.
Czytaj więcej
Jeśli nawet nie znasz się na winie, to akurat to słowo znasz na pewno – chianti. Czy mogłoby być odpowiednim winem na święta? Ba, co za pytanie!
Umówmy się, że przy masowym, hucznym świętowaniu nadejścia nowego roku nie o walory smakowe spożywanych alkoholi chodzi. Toast o północy jest raczej domowym odpowiednikiem fajerwerków – ma być głośny i widowiskowy. Już samo głośne otwieranie butelki szampana, nie mówiąc już o jego rozlewaniu, dyskwalifikuje sommeliera, ale to detal, są ważniejsze powody, by tego nie robić.
Toast o północy jest raczej domowym odpowiednikiem fajerwerków – ma być głośny i widowiskowy. Już samo głośne otwieranie butelki szampana, nie mówiąc już o jego rozlewaniu, dyskwalifikuje sommeliera, ale to detal, są ważniejsze powody, by tego nie robić.
Wina pije się w oczywistej, wynikającej z dbania o smak, kolejności. Zasadniczo najpierw pijemy wina musujące, potem białe i czerwone wytrawne. Wreszcie przychodzi czas na wina słodkie, a na końcu porto i inne wina wzmacniane. Spróbujcie odwrotnie, a przekonacie się, że po kilku godzinach jedzenia i picia tudzież szalonej zabawy nie wyczujecie złożoności smaków eleganckiego szampana. Z tej uniwersalnej zasady wynika, że owszem, że można pić szampana na sylwestra, ale wyłącznie na początku imprezy. Jeśli to państwa nie przekonuje, to pomyślcie o portfelu. Naprawdę szkoda pieniędzy na drogie wino, którego się nawet nie poczuje, bo wlejemy je jednym haustem. Poza tym wino łączy się z potrawami, a wrzucanie o północy szampana, gdy towarzystwo już po deserze, wydaje się lekko kosmiczne.