Joanna Szczepkowska: Życzę nam czasu

Chciałabym złożyć czytelnikom życzenia – prawdziwe, głębokie i serdeczne.

Publikacja: 23.12.2022 17:00

Joanna Szczepkowska, prezes Związku Artystów Scen Polskich

Joanna Szczepkowska, prezes Związku Artystów Scen Polskich

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Właściwie nie potrafię znaleźć słów, a raczej życzeń, które by oddawały to, czego najbardziej nam potrzeba, choć zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu. Myślę o tym w biegu, mijając innych zabieganych, próbuję uchwycić kilka najprostszych skojarzeń, które dotyczą Wigilii i czasu świąt.

A więc Wigilia – dzień oczekiwania, ciszy, skupienia. Ale oczekiwania na co? Jak głęboko w naszej duchowej świadomości tkwi opowieść o narodzinach istoty, która może dać początek innemu światu? Gdyby ktoś, nie znając żadnych religijnych odniesień, chciał znaleźć w klimacie rozmów coś odświętnego, to najwyżej rangą byłoby jedzenie, a taki na przykład karp dostałby wysokie miejsce w rozważaniach moralnych – jeść czy nie jeść? A więc karp zajmuje miejsce duchowe.

Dziecko, którego narodzenie świętujemy, nie istnieje w naszych rozmowach przedświątecznych, a więc są to, można powiedzieć, narodziny bez jubilata. Myślę oczywiście o tej części społeczeństwa, która nie jest głęboko religijna, a nie jest żadną tajemnicą, że ludzi głębokiej wiary jest niewielu i prawdopodobnie nigdy wielu nie było.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Układanie się z mordercą

Czym jeszcze jest Wigilia w naszych czasach? Czym dla mojego pokolenia, a czym dla nastolatków, których życie toczy się w cyberprzestrzeni? Ekran jest dla nich swoistym niebem, na którym pojawiają się przeróżne bóstwa porównywalne bardziej z mitologią niż z porządkiem chrześcijańskim. Jeśli jest jakaś istota, do której się odwołują zarówno młodzi, jak i ich rodzice, gdy czują się niepewnie, to raczej są to psychologowie czy terapeuci. A przecież niegdyś mówiło się: „jak trwoga, to do Boga”.

Tak, terapeuta jest dziś swoistym bogiem, rozmowa z psychologiem swoistą spowiedzią i intymnym doświadczeniem. Dlatego też pojawia się pytanie o duchowość Wigilii w czasie chaosu myśli, idei, wiary, informacji. Właściwie jeśliby szukać duchowości, to przejawia się ona w samym spotkaniu całej rodziny i to spotkanie można odnieść do chwili narodzin dziecka, które świętujemy.

Jeśli jest jakaś istota, do której się odwołują zarówno młodzi, jak i ich rodzice, gdy czują się niepewnie, to raczej są to psychologowie czy terapeuci. A przecież niegdyś mówiło się: „jak trwoga, to do Boga”.

Mamy pełen stół wigilijny, wspólne spotkanie, a przecież przy każdym stole kogoś zabrakło, czyjeś krzesło zajmuje ktoś inny. Może trzeba by wprowadzić taki zwyczaj, żeby powspominać tych, którzy właśnie odeszli? Tu nie tylko chodzi o swoiste rodzinne Zaduszki, ale też o to, żeby wpatrzeni w komórki młodzi ludzie mogli dowiedzieć się czegoś o swojej rodzinie. Przecież na co dzień takich rozmów nie ma, bo nie ma na nie czasu.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Nadeszła mobbingowa rewolucja

Czego jeszcze mogłabym życzyć? Myślę o tym w biegu przedświątecznym i wtedy dzwoni telefon. Moja znajoma, młoda matka, pyta, czy mogę odebrać jej syna ze szkoły, bo ona musi skończyć artykuł, a mąż ma ważne spotkanie i ono się przedłuża. Marta jest dziennikarką, a artykuł jest ważny, o dzieciach, które zwierzają się psychologom z osamotnienia. Nie ma jak pojechać po syna, mąż oczywiście wyłączył komórkę, babcia też nie odbiera, bo ma zajęcia jogi, z których nie może zrezygnować, bo te zajęcia prowadzi, a dziadek stomatolog nie zostawi przecież pacjenta z otwartymi ustami. Zwykle w takich sytuacjach syna odbiera matka szkolnego kolegi, ale ona właśnie dzwoniła, czy tym razem nie można by jej pomóc, bo ma wigilię pracowniczą, a jest na kierowniczym stanowisku, więc może ja mogłabym. Nie, nie mogłabym, bo mam próbę, więc nie zostawię kolegów z powodu czyjegoś dziecka, które zresztą, jak się okazuje, trzeba zawieźć nie do domu, tylko na zajęcia judo i jeszcze przecież zadbać o to, żeby coś zjadło przed takim wysiłkiem.

Marta się rozłącza, a ja biegnę dalej, obok jezdni, gdzie mężczyźni i kobiety w swoich samochodach rozmawiają nerwowo przez telefony, zerkają w lusterka, patrzą w okna, szukając luki w szeregu samochodów. Wielu wiezie choinki, inni paczki prezentów. A kilka kilometrów dalej w szkolnej szatni czeka dziecko. Wigilia kojarzy się z oczekiwaniem i z dzieckiem właśnie. I już wiem, czego nam wszystkim życzyć. Życzę nam czasu. Życzę nam, żebyśmy żyli wolniej, mieli czas dla dzieci, dla życia, bez wszechobecnej pracy. Dobrych świąt i powspominajmy tych, których nie ma.

Właściwie nie potrafię znaleźć słów, a raczej życzeń, które by oddawały to, czego najbardziej nam potrzeba, choć zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu. Myślę o tym w biegu, mijając innych zabieganych, próbuję uchwycić kilka najprostszych skojarzeń, które dotyczą Wigilii i czasu świąt.

A więc Wigilia – dzień oczekiwania, ciszy, skupienia. Ale oczekiwania na co? Jak głęboko w naszej duchowej świadomości tkwi opowieść o narodzinach istoty, która może dać początek innemu światu? Gdyby ktoś, nie znając żadnych religijnych odniesień, chciał znaleźć w klimacie rozmów coś odświętnego, to najwyżej rangą byłoby jedzenie, a taki na przykład karp dostałby wysokie miejsce w rozważaniach moralnych – jeść czy nie jeść? A więc karp zajmuje miejsce duchowe.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS