Zbiory z roku na rok następują szybciej, no dobrze, wcześniej, ale nie czepiajmy się słów. Silniej trzeba się trzymać za kieszeń przy płaceniu za wino, a o wyżej to sobie pogadamy.
Czytaj więcej
Moją osobę uratowała miłość do sztuki. Zamiast ginąć w nudzie, Piero della Francesca pozwolił rozkoszować się złotem.
Zaraz zbiegną się tacy, którzy powiedzą, że hasło Citius Altius Fortius wymyślił dominikanin Henri Didon, a ruch olimpijski sobie tylko ów slogan pożyczył, ale nie bądźmy drobiazgowi. Nie będziemy się też o te kilka metrów spierać, zwłaszcza że ustaliła to za nas księga Guinnessa – najwyżej położona winnica świata leży w… Tybecie. Jak widać, mnisi bez względu na wyznanie kochają wino. Cai Na Xiang leży na wysokości 3563 metrów, ma blisko 70 hektarów, a w planach jest dziesięć razy tyle. W wyścigu ku niebiosom przebili Argentyńczyków z Bodega Colomé leżącej też na końcu świata, bo w Andach, na wysokości 3111 metrów.
Tu się na chwilę zatrzymajmy i zadajmy pytanie, po co tak wysoko? Chińczycy robią to w celach naukowych, ale reszta szuka ucieczki przed upałami. Klimat się ociepla, a rozgotowane w słońcu winogrona dają mało subtelne, mocno alkoholowe wina, których nikt nie chce. Podobno temperatura spada o stopień co 100 metrów w górę, nic dziwnego, że winiarze szukają miejsca na swe krzewy coraz wyżej.