Mądrość ludowa głosi, że wino bezalkoholowe to nic innego jak sok z winogron. Otóż nie, to nie tak jak państwo myślą, ale po kolei. Rzadko zdarza się, że konserwatywni strażnicy świętego ognia i postępowa Komisja Europejska są w czymś zgodni, a tu proszę, dla jednych i drugich wino bezalkoholowe nie istnieje. Jak to nie istnieje? Ano biurokraci w swym pędzie do standaryzacji wszystkiego uznali, że wino musi mieć co najmniej 8 proc. alkoholu, czym pozbawili tej szlachetnej nazwy wina bezalkoholowe. Winnym tradycjonalistom w to graj, wyznają bowiem pogląd, że wino służyć powinno do bratania się ludzi, do biesiad, radowania się. I nie wierzą przy tym, powołując się na Greków i Rzymian, że można to osiągnąć bez mistycznego pierwiastka w życiu, który do krwiobiegu wprowadza etanol.

W takim razie komu potrzebne jest wino bez alkoholu? Ano choćby kobietom w ciąży, a zachcianek tej grupy nie ośmieliłbym się ignorować, chcą go też kierowcy i wszyscy tacy, co to z różnych powodów alkoholu nie piją. A teraz wracamy do mylnego błędu, w którym wielu z państwa tkwi. Otóż wino bezalkoholowe to nie sok, to normalne, całkiem alkoholowe wino, z którego pozbyto się procentów. Jak? Są na to sposoby, których nazwy i tak normalnemu człowiekowi nic nie mówią (odwrócona osmoza, metoda wirujących stożków etc.), ale dość, że są skuteczne. Po takim procesie otrzymujemy napój o aromacie i smaku podobnym do znanych nam z tradycyjnych win.

A teraz wracamy do mylnego błędu, w którym wielu z państwa tkwi. Otóż wino bezalkoholowe to nie sok, to normalne, całkiem alkoholowe wino, z którego pozbyto się procentów. 

Dziś mam trzy wina białe (czerwone za tydzień) i najpierw rzućmy okiem na dwa zrobione z najpopularniejszego szczepu świata. W obu przypadkach obecność chardonnay jest nieco umowna, bo nie rozpoznałbym go po smaku. Barrels & Drums jest nawet miłe, ale cokolwiek nijakie. Tańsze Vi-No Ze-Ro ma nawet ładny owocowy bukiet i kusi jabłkowym posmakiem. Najlepiej wypada riesling od Leitza o bardzo wyczuwalnym kwasku cytrynowym i rabarbarze z mirabelkowymi refleksami. Narodzie w ciąży, narodzie karmiący i wy, abstynencka reszto, wreszcie coś dla was!

Czytaj więcej

Wina Mazurka: Dolce vita