Polski rodzic: w parku, nad smartfonem i... w sklepie budowlanym

Wychowując dzieci, niekiedy maksymalnie koncentrujemy się na nich – nawet jeśli robimy im tym krzywdę. Sobie również, rezygnując z własnego życia i dorosłych przyjemności.

Publikacja: 01.07.2022 17:00

Polski rodzic: w parku, nad smartfonem i... w sklepie budowlanym

Foto: mirosław owczarek

Życie „przed dziećmi” i życie „po dzieciach” dzieli przepaść. Rodzice, ci zaangażowani, dbający o dziecko, starający się zapewnić im nie tylko godne warunki życia, ale też odpowiedni rozwój, są w zasadzie skazani na rezygnację z dotychczasowego stylu życia. Więcej luzu zyskują dopiero wtedy, gdy ich pociecha skończy dziesięć lat i stanie się nieco bardziej samodzielna.

Ten smutny wniosek to refleksja, jaka może się pojawić po zapoznaniu się z wynikami badań dotyczącymi aktywności rodziców. Analitycy z agencji Selectivv przeanalizowali dane z urządzeń mobilnych ich użytkowników.

„Nikt mi nie powiedział tego wcześniej, ale macierzyństwo to samotność… zwłaszcza w wielkim mieście, gdzie rodzina daleko, a Twoje »niedzieciowe« koleżanki już nie odbierają telefonu, kiedy piszesz, że tęsknisz, że ci ich brakuje, więc w końcu przestajesz pisać, bo czujesz, że się narzucasz. A przecież wciąż masz o czym z nimi rozmawiać i właściwie marzysz, by pogadać o czymś innym niż o dzieciach” – napisała kilka dni temu na swoim profilu na Instagramie aktorka Marta Żmuda-Trzebiatowska, matka dwójki dzieci poniżej piątego roku życia. I dodaje, że prawdziwe życie rodziców wcale nie przypomina tego z Instagrama. „Wyczerpana matka podgląda je wieczorem i zazdrości, że inni to takie »ładne i ciekawe« mają. A ty? Zastanawiasz się jaką zupę jutro im podasz i nasłuchujesz, czy czasem, aby znowu nie zaczyna się katar. Czasem tęsknię za moim życiem »sprzed dzieci«”.

Macierzyństwo/rodzicielstwo bez lukru to jeden z najchętniej poruszanych w mediach społecznościowych tematów – nie tylko przez gwiazdy, ale także „zwykłych” blogerów, podcasterów, instagramerów czy też regularnych internautów. Wszyscy mamy już dosyć bycia idealnymi rodzicami. I z pewną zazdrością myślimy o luzie, jaki mieli nasi rodzice. Bo choć może w domach nie zawsze były automatyczne pralki i zmywarki, to jednak nikt nie narażał się na społeczne potępienie w momencie, gdy choć na chwilę przestawał być menedżerem, kaowcem i trenerem personalnym własnego dziecka.

Czytaj więcej

Agnieszka Szustak-Ciesielska: Omikron nie jest naturalną szczepionką

Cztery lata na placu zabaw

W ramach wspomnianych wyżej badań analitycy z Selectivv wyróżnili dziewięć profili, które posłużyły do rozróżnienia zachowań rodziców. To kierowcy, ludzie odwiedzający centra handlowe, użytkownicy parków, odwiedzający sklepy budowlane (np. Castorama, Leroy Merlin, Bricomarché), turyści krajowi, turyści przebywający za granicą w ciągu ostatnich 12 miesięcy, uprawiający sport, robiący zakupy online, zamawiający jedzenie przez smartfony. Dodatkowo wzięli pod uwagę średnie odległości pokonywane dziennie. Jednocześnie grupy rodziców podzielone zostały w zależności od wieku ich dzieci: 1–4 lata, 5–10 lat, 11–15 lat. Uwzględniono także całą populację rodziców mających dzieci poniżej 15. roku życia.

W przypadku niemal wszystkich badanych profili udział rodziców dzieci w wieku do 15 lat był wyższy niż reszty populacji. Ci rodzice to osoby przede wszystkim aktywne zakupowo (odwiedzanie centrów handlowych, sklepów budowlanych, kupujący online), wyedukowane cyfrowo (kupujące online i zamawiające jedzenie przez smartfon) oraz dbające o zdrowie (zaangażowanie w sport). Jednak największą nadreprezentację na tle ogółu populacji odnotowano w przypadku profili: odwiedzanie parków, sklepów budowlanych i zamawianie jedzenia przez smartfon. – To z jednej strony logiczne i przewidywalne, ale to pokazuje z drugiej strony, jak wygląda codzienność rodziców w Polsce. Ich styl życia dostosowany jest do dziecka, jego wieku, możliwości i potrzeb – mówi Marcin Augustyniak, autor badania. – A porównanie do populacji Polski pokazuje, że rodzice funkcjonują zupełnie inaczej niż ogół społeczeństwa.

Wakacje jako wyzwanie

Augustyniak podkreśla, że rzeczywistość rodziców dzieci do czwartego roku życia to przede wszystkim czas spędzony w parkach i na placach zabaw. Często też zamawiają jedzenie za pośrednictwem smartfona (co jest łatwe z placu zabaw) oraz odwiedzają sklepy z materiałami budowlanymi, które pomagają przy urządzaniu domów i mieszkań, co może wiązać się też z kupnem pierwszego własnego lokum. – Im dziecko starsze, tym rodzice stają się bardziej aktywni. Zaskoczyło nas na przykład to, że tak wielu rodziców starszych dzieci zaangażowanych jest w amatorskie uprawianie sportu – mówi Augustyniak. – Choć oczywiście może być tak, że ich obecność na basenach czy centrach sportu i rekreacji wynika z tego, że przywożą swoje dzieci na zajęcia, a sami nie ćwiczą – mówi ekspert.

Spędzanie życia za kółkiem to też znaczna część życia rodziców – odwożąc i odbierając ze szkoły, zawożąc na korepetycje czy liczne zajęcia dodatkowe. Autorzy badania wzięli pod uwagę te osoby, które odwiedzają stacje benzynowe co najmniej trzy razy w miesiącu. – Czas spędzany na prowadzeniu samochodu jest najdłuższy wśród rodziców dzieci do dziesiątego roku życia. Później maleje, co prawdopodobnie wiąże się z większą samodzielnością dzieci, które częściej przemieszczają się komunikacją publiczną czy na rowerze – mówi Augustyniak.

W zależności od wieku dziecka inny jest także sposób spędzania wakacji. Rodzice najmłodszych dzieci częściej wypoczywają w Polsce, a na wyjazdy zagraniczne decydują się dopiero wtedy, gdy pociecha skończy dziesięć lat. I choć część biur podróży traktuje maluchy preferencyjnie, to i tak wielu rodziców uważa, że zagraniczne wczasy są dla dzieci atrakcyjne, gdy coś z nich będą w stanie zapamiętać, a przy okazji poćwiczyć konwersację w języku obcym.

– Z punktu widzenia naszej gospodarki fakt, że rodzice z młodszymi dziećmi chętniej wypoczywają w kraju, to dobry sygnał, który powinien skłonić przedsiębiorców do przygotowywania ofert skierowanych właśnie do rodzin. To ogromny potencjał – zwraca uwagę Augustyniak.

Z tym jednak bywa różnie, począwszy od zbyt małych pokojów (często zakłada się, że kilkuletnie dziecko nie potrzebuje oddzielnego łóżka), poprzez brak akcesoriów do opieki nad małym dzieckiem (przewijaki, łóżeczka turystyczne). W przestrzeni publicznej brakuje także pokojów do karmienia piersią (karmienie niemowlaka w publicznej toalecie to nie jest najfajniejszy sposób spędzania wakacji) i zrozumienia dla rodziców usiłujących w restauracji nakarmić większe, choć jeszcze nie całkiem samodzielnie jedzące dziecko, które na dodatek szybko się nudzi zbyt długim oczekiwaniem na posiłek.

Marcin Augustyniak zwraca także uwagę na fakt, że wypoczywający w kraju rodzice dzieci powyżej piątego roku życia to dość zamożna grupa turystów, która jest w stanie wydać na wakacje nieco więcej. – Rodzice starszych dzieci mają już kilkuletnie doświadczenie zawodowe, które często wiąże się z awansem na wyższe stanowisko i wyższą płacą. Do pracy po urlopach macierzyńskich i wychowawczych wracają także mamy, więc w domu pojawia się druga pensja – zwraca uwagę ekspert.

Czytaj więcej

Czy rok szkolny trzeba powtórzyć?

Rodzice helikoptery, rodzice kosiarki

Kilka lat temu mówiło się o „rodzicach helikopterach”. To ci, którzy krążą nad dzieckiem, rozstawiając parasol ochronny i stale są zaangażowani w sprawy swojego potomstwa. Niczym idealny asystent ogarniają wszystko – od nauki i ocen przez prace domowe, przyjaźnie i ewentualne konflikty rówieśnicze aż po miejsce na huśtawce i pozycję na szkolnych przerwach. Teraz jednak mówi się już nawet o „rodzicach kosiarkach”, którzy idąc trzy kroki przed dzieckiem, usuwają sprzed ich nóg wszystkie nierówności, by ustrzec dziecko przed rozczarowaniami i smutkiem.

Ogromne zaangażowanie sił, środków, czasu i emocji w wychowanie dziecka ma z pewnością wiele zalet i stwarza dzieciom możliwość dobrego rozwoju, a dorosłym szansę na bycie rodzicem „złotego dziecka”. Ale tylko do pewnego momentu, bo zagubienie siebie i zdrowego rozsądku może niekorzystnie odbić się zarówno na dziecku, jak i rodzicach. – Z pedagogicznego punktu widzenia taka zbytnia symbioza nie jest dobra, bo powinien być zachowany podział na świat dorosłych i świat dzieci. Odmawiamy dziecku prawa do usamodzielnienia się, do własnych błędów, wyborów i w efekcie mamy dzieci do trzydziestki mieszkające z rodzicami – mówi prof. Mariusz Jędrzejko, pedagog i terapeuta. – Wychowujemy dzieci jak w korporacjach: rodzice mają wyznaczone cele, kroki milowe, które musi zrealizować ich doskonałe dziecko. I za wszelką cenę od nich tego wymagają, bo przecież mnóstwo w nie zainwestowali. Mam wielu pacjentów, którzy nie wyrabiają. Mają same szóstki, ale potrzebują wsparcia i terapii – opowiada ekspert.

– Nadopiekuńczość to patologia. Dlaczego tak się dzieje? Możemy wyróżnić trzy podstawowe przyczyny – tłumaczy pedagog, prof. Marek Konopczyński, członek Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. – Pierwsza to lęk rodziców związany z sytuacją geopolityczną i zagrożeniem wojną. Druga to przekonanie rodziców, że dziecko samo sobie w tym skomplikowanym świecie nie poradzi, a jego wybory będą złe. Trzecia to maksymalne nastawienie na sukces. Dziecko ma za zadanie realizować to, czego nie udało się osiągnąć rodzicom. Między innymi po to, by móc się dzieckiem pochwalić w mediach społecznościowych.

Ekspert zwraca też uwagę na system oświaty przywiązujący nadmierną wagę do ocen i punktów. – Są klasy, w których średnia ocen na koniec roku przekroczyła pięć. Czwórka staje się symbolem klęski. Ile wysiłku musi włożyć dziecko, by cały czas dostawać najwyższe noty? To nienormalne. Dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje też niepowodzeń. Inaczej nie nauczy się z nimi radzić. Ci, którzy temu nie sprostają, w najlepszym przypadku kończą na kozetkach, w najgorszym – w uzależnieniach od alkoholu i narkotyków – dodaje prof. Konopczyński.

Gwiazdka z nieba? Niekoniecznie

Prof. Mariusz Jędrzejko podkreśla z kolei, że zmiana stylu życia rodziców z dziećmi pośrednio wynika również z rozluźnienia więzi sąsiedzkich. – Rodzice wszędzie zabierają ze sobą dzieci. Już nie prosi się sąsiadki, żeby spojrzała na dziecko bawiące się na podwórku, tylko ciągnie się je wszędzie ze sobą po sklepach, zabierając mu czas na zabawę, którego i tak ma mało, bo rodzice skutecznie wypełniają go dodatkowymi zajęciami mającymi ponoć przydać mu się w przyszłości. I nie ma znaczenia, czy te zajęcia interesują dziecko albo czy sprawiają mu frajdę – mówi pedagog.

Współcześni rodzice w przeciwieństwie do pokolenia ich rodziców mają często pieniądze i ogromne możliwości wspierania swoich dzieci. Ale to nie powinno oznaczać, że trzeba im dać gwiazdkę z nieba – nawet jeśli byśmy tego chcieli. – Wyluzujmy, nie musimy robić wszystkiego za dziecko ani non stop mu towarzyszyć. Rolą rodzica jest przygotowanie dziecka do samodzielnego życia, więc dajmy szansę mu się usamodzielnić – podsumowuje prof. Marek Konopczyński.

Czytaj więcej

Marcin Zaród: W życiu liczy się nie tylko praca
– Dziecko ma za zadanie realizować to, czego nie udało się osiągnąć rodzicom. Między innymi po to, b

– Dziecko ma za zadanie realizować to, czego nie udało się osiągnąć rodzicom. Między innymi po to, by móc się dzieckiem pochwalić w mediach społecznościowych – tłumaczy pedagog, prof. Marek Konopczyński

AdobeStock

Życie „przed dziećmi” i życie „po dzieciach” dzieli przepaść. Rodzice, ci zaangażowani, dbający o dziecko, starający się zapewnić im nie tylko godne warunki życia, ale też odpowiedni rozwój, są w zasadzie skazani na rezygnację z dotychczasowego stylu życia. Więcej luzu zyskują dopiero wtedy, gdy ich pociecha skończy dziesięć lat i stanie się nieco bardziej samodzielna.

Ten smutny wniosek to refleksja, jaka może się pojawić po zapoznaniu się z wynikami badań dotyczącymi aktywności rodziców. Analitycy z agencji Selectivv przeanalizowali dane z urządzeń mobilnych ich użytkowników.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS