Mówi narratorka Hanka: „Rok temu wyszła pierwsza [powieść], »Dziewczyna z zapałkami«, i tak wiele zmieniła w moim życiu sezonowej poetki". Hanka to więc, czy może Anna? Pokusa dosłownej lektury trwa moment, bo wiadomo, że takie interpretacje zabijają literaturę przerastającą ramy biografii. Poza tym Anna Janko nie pierwszy raz już sięga po narzędzia autobiograficzne i konfesyjny ton. Robiła to w rzeczonej „Dziewczynie z zapałkami" (2007) i „Pasji według św. Hanki" (2012), więc „Finalistkę" można traktować jako trzecią w tej quasi-autobiograficznej trylogii. Taka to już metoda. Ryzykowna, ale i ciekawa.
Wiadomości z kraju i ze świata w tej powieści-diariuszu znajdziemy niewiele, to przede wszystkim dziennik intymny. Wiadomo, że opisywane wydarzenia mają miejsce ok. 2007 roku, kiedy Hanka kończy 50 lat. Zamiast dat cezury wyznaczają kolejne przeprowadzki, nieskonsumowane romanse, a wreszcie zmarszczki, choroby i odchodzący znajomi. Bo to jest główny temat „Finalistki". Zamiast streszczenia cytat: „Mam wrażenie, że własne ciało zwraca się przeciwko mnie. Walczę z cholernymi rodnikami i z telomerami, co się w komórkach skracają bezwzględnie. Z plagą zmarszczek, z desantem siwych nitek we włosach, inwazją miażdżycowych blaszek. Z falami gorąca i nocnymi potami. Atak następuje z powietrza i z wody".
Czytaj więcej
Czasami człowiekowi trzeba iść dalej niż do kolegi, co mieszka o parę kroków" – wzdycha jeden z bohaterów tej wznowionej po 50 latach powieści. I o tym w największym skrócie opowiada ten rozproszony portret wiejskiej społeczności, żyjącej gdzieś na ziemiach zachodnich w latach 50. w PRL. Ludzie próbują się zakorzenić, ale wszyscy są jakby wydrążeni. Targani przez tęsknoty albo dotknięci traumą. Młodych nosi – chcą wyjechać, poznać inny świat. Starsi z kolei nie mogą zapomnieć wojny.
Ton bywa lamentacyjny, ale też przebija w licznych fragmentach ironia i spokojny dystans („Już teraz wiadomo, że nie umrę młodo! W moim wieku to niemożliwe"). Co nie oznacza, że ominie nas litania wszelkich niedoskonałości ludzkiego ciała. Hanka pieczołowicie rejestruje przejawy starości u siebie i innych. Ktoś posiwiał, komuś zgasło spojrzenie, ten wyłysiał, tamta wygląda jak hipopotam i jest po paru chemiach, a jej samej coraz częściej brakuje oddechu, gdy biegnie na autobus. Z masochistyczną szczegółowością opisuje menopauzę, zauważa każdą plamkę na skórze. Dopiero kiedy na horyzoncie pojawi się prawdziwe zagrożenie w postaci zakrzepicy, Hanka poczuje, czym jest instynkt przetrwania.
Jednak „Finalistka" to nie tylko autoportret starzejącej się kobiety. To także przegląd damsko-męskich relacji: toksycznych, uwalniających, romantycznych, naiwnych, przelotnych, urojonych itd. A wraz z nimi barwna galeria mężczyzn. To również wspomnienia ciąż, trudów macierzyństwa i wychowywania dzieci, przebytych depresji oraz wrzuconych znienacka jak granaty aborcji i molestowanie seksualnego w dzieciństwie.