Wojciech Chmielewski, po chłodno przyjętej przez krytykę powieści „Belweder gryzie w rękę" (2017), wrócił do sprawdzonej formuły i wydał znakomity zbiór opowiadań „Magiczne światło miasta" (2019). Ale powieść znów się o niego upomniała i w 2021 r. opublikował „Jezioro Dargin". Skutek jest taki, że dostaliśmy jedną z najlepszych książek w dorobku tego pisarza.
Dlaczego tym razem Mazury, a nie stolica, jak to było niemal zawsze w twórczości Chmielewskiego? Otóż bohater jedzie nad Dargin, by od Warszawy odpocząć. Zresztą motyw odejścia i przemiany jest tu kluczem. O bohaterze wiemy dużo, choć pozostaje on dla czytelnika bezimienny. Pracował w radiowej Trójce, ale właśnie dostał wypowiedzenie, choć nie z powodów politycznych. Z wykształcenia i pasji jest germanistą – zaczytuje się w powieściach Ernsta Wiecherta, dziełach Schillera i Novalisa. Z tego ostatniego Chmielewski wziął „błękitny kwiat", który natrętnie powraca w myślach narratora, a jednocześnie zdobi okładkę książki. Czym jest „blaue Blume"? W „Jeziorze Dargin" zdaje się być majakiem innego, ciekawszego życia. Bo o rozczarowaniu codziennością jest właśnie ta powieść.
Czytaj więcej
Andrzeja Zauchę zobaczyłem na żywo gdzieś na początku lat 90. w mieszkaniu lidera grupy Pod Budą Andrzeja Sikorowskiego. Zaucha zajrzał tylko na chwilę, coś go pędziło dalej. Rozpromieniony, wydawał się uosobieniem życzliwości. Jego wejście było jak rozświetlenie ciemnego pokoju, wszyscy umilkli i skoncentrowali się tylko na nim.
Na początku bohater ma swój poukładany świat. Czas wypełnia mu praca w radiu, słuchanie muzyki i lektury. Nie ma rodziny, kobiety, żyje sam. Wierzy w swoje romantyczne ideały i w zasadzie nie podejmuje żadnych życiowych wyzwań, wiedząc, że skazywałby się na kompromisy. Trwa bierny, nastawiony bardziej na obserwację niż uczestnictwo w rzeczywistości.
Jego życie zmienia spotkanie z przyjacielem, również anonimowym – starszym o kilka lat, z którym znajduje wspólny język. Mają bliskie zainteresowania, choć przyjaciel wyznaje bardziej epikurejską filozofię: ważne jest zimne piwko, kobiety etc. Jednocześnie już na początku dowiadujemy się, że przyjaciel nie żyje. Po pogrzebie bohater jedzie na Mazury, by przetrawić żałobę, zaleczyć ranę i odnaleźć sens. Pytanie tylko, co będzie, jeśli go nie odnajdzie. Co wtedy wydarzy się nad tytułowym jeziorem?