Wpadłem tam ostatnio w celach służbowych, a tam ciągle lato, przynajmniej na półkach z winami. To zresztą stała cecha dyskontów – za nic nie są w stanie dopasować asortymentu do pory roku. A może nie warto dopasowywać, skoro ludzie wszystko kupią? Dość powiedzieć, że znalazłem tam zatrzęsienie letnich, orzeźwiających vinho verde po 13 zł i bardzo przyzwoite Adega de Moncao Alvarinho Reserva 2019 (27 zł – wszystkie ceny bez grosza). Na to drugie można się skusić, choć akurat sensowne białe wina są tu całkiem nieźle reprezentowane. Najpierw Portugalia – Dao Branco 2020 kosztuje ledwie 17 zł i za tę cenę dostajemy cytrusowe w smaku wino o pomarańczowo-brzoskwiniowym bukiecie. Oczko wyżej stawiają skoncentrowaną Esporao Defesa Branco 2020 (23 zł), choć 13,5 proc. alkoholu psuje zabawę.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Czym jest mineralność

No i czas na dwa hity. Biedronka nauczyła Polki, że najlepszym białym winem jest sauvignon blanc z Nowej Zelandii. Pierwszy był siedem lat temu Greyrock, który w roczniku 2020 jest taki, jaki być powinien – dużo melonu, limonki, marakui, agrestu, a do tego pieprz. I ten ostatni element różni go od nieco łagodniejszego, pełnego słodkich owoców Hans Greyl 2020. Oba są hitami dyskontu.

Gorzej w nim z winami czerwonymi. Są oczywiście znani od założenia Rzymu Montebuena (2019 za 20 zł), całkiem sensowny Ravasqueira Syrah (2020 – 20 zł) czy Marques Borba 2019, który co prawda kosztuje 29 zł, ale jeśli kupimy dwie butelki, to wyjdzie nam po 23 zł za sztukę. To ja już wolę innego klasyka, bo Papa Figos 2019 jest ładnie ułożony, owocowy i pijalny, ale chyba najlepszym z tych win pozostaje Dao Reserva 2020 – świeże, mocno aromatyczne, wiśniowo-leśne, podbije serca i nie zrujnuje kieszeni. Nie szukajcie, drodzy państwo, w dyskoncie win wybitnych, świetnych okazji, cudów. Tego nie ma, ale kilka bardzo porządnych, dobrych, codziennych win tam się znajdzie.