W polskiej legislacji mamy od lat pewną osobliwą kategorię ustaw, zwanych deregulacyjnymi. Raz na kilka lat aktualnie znajdujący się u władzy ogłaszają konieczność usunięcia barier prawnych w administracji, które utrudniają życie przedsiębiorcom i zwykłym obywatelom. W ten sposób tworzy się całe pakiety „cząstkowych zmian” w wielu ustawach, które mają sprawić, że życie będzie prostsze, procedury bardziej ludzkie, a kontakt z urzędnikami przyjemniejszy. Tego rodzaju akcje legislacyjne mają swoją długą historię. Pierwsze sięgają jeszcze reform Leszka Balcerowicza i jego ustaw o odbiurokratyzowaniu gospodarki. Kolejne rządy podtrzymywały tę tradycję, tylko rozmach był coraz większy. Mieliśmy już słynną komisję Palikota, akcję Przyjazne Państwo, kolejne transze deregulacyjne Pawlaka, Gowina, konstytucję dla biznesu premiera Morawieckiego i wiele podobnych zmian, które w świetle reflektorów wchodziły w życie pod hasłem, że to już koniec z biurokratyczną mitręgą, państwem urzędników, samowolą fiskusa i przeróżnych inspekcji.
Obserwując to zjawisko legislacyjne, które niewątpliwe powinno stać się przedmiotem badań naukowych, można dostrzec równoległe działania zmierzające w zgoła odrębnym kierunku. Po tylu pakietach i transzach, które weszły w ostatnich dekadach w życie, można się spodziewać, że wszystko zostało już zderegulowane, a bariery ostatecznie usunięte. Nic bardziej mylnego, bo po likwidacji jednych zaraz wyrastają inne. W wyniku błędów, populizmu, świadomego działania, komplikując obrót gospodarczy i procedury administracyjne wróciły. Nie trzeba szukać daleko: pierwsza wersja Polskiego Ładu, której wstrząsy wtórne odczuwamy do dziś, jest tego najlepszym przykładem.
Są też bariery odporne na wszelkie deregulacje. W ubiegłym roku przedsiębiorcy mieli poważny problem z cyfrowymi fakturami. Mimo że dokonał się skok cywilizacyjny, a nowe technologie zawładnęły naszym życiem, fiskus ciągle nie był przekonany, czy cyfrowa wersja faktury to wystarczający dowód, zmuszając tym samym przedsiębiorców do gromadzenia dokumentów papierowych. Nie pomogły transze i pakiety, pewne nawyki zostały niewzruszone. Tymczasem na horyzoncie wyrasta kolejny rządowy pakiet ustaw, który tym razem na pewno ma nam ułatwić życie. Bądźmy dobrej myśli, że w końcu się uda. Miejmy też w tyle głowy, że to znak, że zbliżają się wybory.
Czytaj więcej: