Chodzi o to, aby śledczy sprawdzili czy pozwy w sprawach dotyczących kredytów frankowych nie są działaniem na szkodę samych banków i akcjonariuszy, skoro bezzasadność roszczeń wskazywał Trybunał Sprawiedliwości UE.
Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu i frankowicz, za pośrednictwem radcy prawnego Radosława Górskiego, złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na jeden z banków, który pozywał kredytobiorców o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału lub waloryzację. Członkom zarządu tego banku zarzuca, że będąc zobowiązanymi do zajmowania się sprawami majątkowymi banku, wyrządzili mu znaczną szkodę majątkową przez nadużycie udzielonych im uprawnień. Chodzi w tym przypadku o inicjowanie procesów sądowych o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału oraz o sądową waloryzację świadczenia w sprawach dotyczących kredytów frankowych przeciwko klientom banku w sytuacji, gdy roszczenia te są oczywiście bezzasadne.
Czytaj więcej
Jest wiele spraw frankowiczów, w których udział urzędu, zwłaszcza z uprawnieniami prokuratora, byłby istotnym wsparciem dla danej osoby – wskazuje Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.
Czy procesy narażają banki na niepotrzebne straty?
Oczywista bezzasadność wspomnianych roszczeń jednoznacznie wynikać ma z wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 15 czerwca 2023 r. (C-520/21) wydanego w trybie prejudycjalnym, złożonego przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, wydanego w sprawie z powództwa właśnie Arkadiusza Szcześniaka przeciwko bankowi (wskazanemu w zawiadomieniu do prokuratury).
- Bank na tych działaniach sądowych mógł stracić nawet 1 mld zł, co byłoby działaniem ze stratą dla niego. Bank mógł wydać te pieniądze na podniesienie warunków ugód zawieranych z frankowiczami — wskazuje prezes Szcześniak.