W każdą okrągłą rocznicę (a czasem ot, tak po prostu) emocje budzą się na nowo. Kto „zrobił" Marzec? Kto był jego bohaterem? Komu należy się Order Orła Białego? Czy była to prowokacja? Czyja? Kto to byli syjoniści? A rewizjoniści? Kto emigrował i dlaczego?
Pewne mity istnieją do dziś. Jeden z nich znalazł wyraz artystyczny w filmach Andrzeja Wajdy – zarówno w „Człowieku z marmuru", jak i „Człowieku z żelaza", skąd trafił do powszechnej narracji. Studenci buntują się w imię wartości, robotnicy patrzą na to obojętnie, dwa lata później robotnicy buntują się w obronie ceny kiełbasy, a studenci i inteligencja, obrażeni, że ich nikt nie bronił, odwracają się od nich. Kilka lat później światy wartości i kiełbasy spotykają się i zlewają w jeden – jak Czarny Dunajec z Białym – i potem płyną razem, zmagając się z naturą, tworząc malownicze przełomy „Solidarności" i Jaruzelskiego, aż rozlewają się po równinach.
W tej narracji osamotnieni studenci („Laliśmy krew osamotnieni/ A z nami był nasz drogi Wódz!") i intelektualiści moralnie przewyższają robotników: byli pierwsi, bronili Adama Mickiewicza oraz wartości i okropnie na tym ucierpieli. W tej samej narracji studentów jest niewielu, wszyscy są znani z nazwiska i jest ich mniej niż 164 strzelców Pierwszej Kompanii Kadrowej Legionów Polskich. A ich zasługi co najmniej równe.
W 1977 roku na podstawie istniejącej – czy raczej nieistniejącej – dokumentacji, własnych doświadczeń i własnych badań Jakub Karpiński napisał (pod pseudonimem Marek Tarniewski) książkę o Marcu '68 „Krótkie spięcie". Własnych badań i doświadczeń miał sporo: uczestniczył w przygotowywaniu wiecu 8 marca, był na nim, a potem aż do aresztowania, które nastąpiło kilka tygodni później, pisał, redagował i zbierał dokumenty z tego okresu. Przesłał je później do „Kultury" paryskiej, gdzie ukazały się w dwóch tomach („Wydarzenia marcowe" i „Polskie Przedwiośnie").
Tezą „Krótkiego spięcia" było to, że wydarzenia marcowe rozpoczęły się, a nie skończyły, 8 marca. Że po rozpędzeniu wiecu 8 marca na Uniwersytecie Warszawskim (i aresztowaniu większości organizatorów, tak zwanych komandosów) powstał ogromny, samoorganizujący się ruch studentów, którzy organizowali strajki, komitety studenckie, pisali teksty i deklaracje na „chińskich powielaczach" (jak wiadomo, termin ten oznacza pisanie ręcznie lub na maszynie pod dyktando przez kilkanaście lub kilkadziesiąt osób).
Teza Karpińskiego nie została najlepiej przyjęta przez komandosów. – Zabrałeś nam Marzec – powiedziała jedna z nich. – Jak mogłeś pominąć nasze nazwiska? – spytał inny.
30 lat później, w 2007 roku, profesor Jerzy Eisler wydał ponadośmiusetstronicową, bogato udokumentowaną książkę „Polski rok 1968". Przekopał się prawdopodobnie przez wszystkie dostępne wówczas dokumenty (głównie z IPN) i stworzył monografię, której na pewno nic nie zastąpi za jego, oby jak najdłuższego, życia. Nie pomijając roli komandosów, Eisler ku ich rozpaczy utopił ich jednak w morzu zdarzeń, które odbierały im mit założycielski tych, co to pierwsi, jedyni, osamotnieni.