Wniosek o pociągnięcie prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu, we wtorek ma zostać złożony w Sejmie. Zapowiedział to przewodniczący komisji finansów publicznych, poseł Janusz Cichoń z Koalicji Obywatelskiej, zaś w ubiegłym tygodniu mówił o tym premier Donald Tusk. Takie działanie będzie realizacją jednego z wyborczych postulatów KO, która zarzuca szefowi centralnego banku łamanie konstytucji, w związku z niedbaniem przez niego o wartość pieniądza i niewystarczającą walką z inflacją. Posłowie uważają, że Glapiński złamał konstytucyjny zakaz finansowania deficytu budżetowego (poprzez zaciąganie zobowiązań w NBP) i niszczył niezależność kierowanej przez siebie instytucji.
Kto może zostać postawiony przed Trybunałem Stanu?
Przed Trybunałem Stanu postawieni mogą zostać przedstawiciele najwyższych władz państwowych. Aby stanął przed nim prezes NBP potrzeba byłoby bezwzględnej większości głosów w Sejmie (co zgodnie z sejmową arytmetyką możliwe będzie dzięki koalicji KO, Trzeciej Drogi i Lewicy, których posłowie mają 248 na 460 wszystkich mandatów). Sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby chcieli oni pociągnąć do odpowiedzialności prezydenta, którego przed TS postawić można jedynie za zgodą Zgromadzenia Narodowego, czyli dwóch trzecich głosów zasiadających w połączonych izbach Sejmu i Senatu.
Złożonym w sprawie Glapińskiego wnioskiem najpierw zajmie się sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej. To ona przeanalizuje ją oraz przesłucha świadków i oskarżonego, zaś on sam może zgłaszać dowody i zaangażować adwokatów. Będzie miał też 30 dni na pisemną odpowiedź na wstępny akt oskarżenia komisji (choć oczywiście może ona też umorzyć postępowanie). Podczas przeprowadzania dowodów komisja obradować będzie niejawnie, ale już w samym TS – jeśli sprawa ostatecznie do niego trafi – te same dowody przeprowadzane nie będą już za zamkniętymi drzwiami.
- Niezbędny czas zależy od tego, jakie będą ustalania komisji, a potem zarzuty - czy jeden ogólny, np. o charakterze czynu ciągłego. A tylko takie zaprezentowanie zarzutu pokazać by mogło rolę prezesa NBP w badanych przez Komisję latach, i to musiałoby być precyzyjnie wskazane – tłumaczył dla „Rz” adw. Roman Nowosielski, były sędzia Trybunału Stanu.
Jak przewiduje mecenas, gdyby komisja maksymalnie zintensyfikowała swoje działania, to mogłyby one potrwać około trzech miesięcy. Zaznacza jednak, że w sprawie tej nieznana jest ilość materiałów niejawnych, które mogą rozszerzyć zakres prac gremium. Komisja musi bowiem szukać nie tylko dowodów oskarżenia, ale też tych przemawiających na korzyść oskarżonego, bo w postępowaniu obowiązywała będzie zasada domniemania niewinności.