Postawienie prezesa Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu i skazanie go może być karkołomne. Donald Tusk, zapowiadając wniosek w tej sprawie, świetnie zdaje sobie z tego sprawę. Trybunał Stanu (TS) od dekad pozostaje papierowym straszakiem, a do tej pory udało się osądzić zaledwie dwóch polityków. Długotrwała procedura, wymagana większość i skład TS nie gwarantują zatem politycznego sukcesu Tuskowi. Również Trybunał Konstytucyjny zapewnił Glapińskiemu warstwę ochronną, prowokując potencjalny spór o to, czy prezesa NBP można zawiesić i jaką większością posłowie powinni podjąć taką decyzję.
Czytaj więcej
We wniosku o Trybunał Stanu dla prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego jest osiem głównych zarzutów - informuje TVN24. Złożenie wniosku zapowiedział we wtorek premier Donald Tusk.
Gra wokół Adama Glapińskiego może toczyć się o coś zupełnie innego
Nie ma wątpliwości, że koalicja jest obecnie w stanie przeforsować wniosek o Trybunał Stanu dla Adama Glapińskiego i uruchomić Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która jest przedsionkiem do ewentualnego skazania prezesa NBP. Komisja ma uprawnienia śledcze, które w pewnym wymiarze można porównać do prokuratorskich. Może żądać dokumentów i wyjaśnień. Innymi słowy: może zajrzeć do szuflad prezesa NBP bez względu na to, czy mu się to podoba czy nie.
Prezes Adam Glapiński stworzył ze swojego urzędu zamkniętą twierdzę. Na brak dostępu do informacji o finansach państwa i motywach podejmowanych decyzji skarżą się zarówno zarząd NBP, jak i członkowie Rady Polityki Pieniężnej. Jeżeli szuflady zostaną otwarte, wiele dokumentów wypłynie na powierzchnię. Dzięki temu urzędnicy Donalda Tuska będą mogli prześwietlić działania Glapińskiego w NBP, a także skonfrontować informacje o stanie finansów, jakie prezes NBP przekazywał ministrowi finansów. Jeśli się okaże, że były mało precyzyjne lub Adam Glapiński wprowadzał ministra finansów w błąd, zatajając prawdziwe informacje i rzeczywiste dane, ścieżka postępowania może być wtedy zupełnie inna – karna.
Prokuratura zamiast Trybunału Stanu
Wprowadzenie w błąd czy zatajenie informacji przez urzędnika państwowego może być już podstawą sformułowania zawiadomienia do prokuratury. Ta może wysunąć na tej podstawie zarzut przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków. W ten sposób ścieżka ścigania Adama Glapińskiego może okazać się znacznie krótsza niż ta przez karkołomny Trybunał Stanu. I wydaje się, że to jest celem całej operacji i właśnie o dokumenty z sejfu prezesa NBP toczy się obecnie gra.