Jacek Kurczewski: Praworządność jako zadanie

Praworządność nie jest – wbrew potocznemu dyskursowi prawników i polityków – czymś stałym i zamkniętym. W jej wzmocnieniu mogą pomóc informacje, jak sami Polacy postrzegają spór m.in. o status sędziów i czy im ufają. Oto wyniki.

Publikacja: 03.07.2024 04:30

Jacek Kurczewski: Praworządność jako zadanie

Foto: Adobe Stock

W kryzysie praworządności przy powodzi sprzecznych interpretacji prawa mamy posuchę informacji, co o niej myślą ludzie, którym ta praworządność ma służyć. Instytut Stosowanych Nauk Społecznych UW sfinansował moje badanie opinii publicznej o praworządności, które wykonał 20–30 maja 2024 r. CBOS na reprezentatywnej próbie 1038 pełnoletnich mieszkańców Polski, wylosowanej z rejestru PESEL. Badanie przeprowadzono w procedurze mixed-mode (w tym: 65,3 proc. metodą CAPI, 23,3 proc. – CATI i 11,4 proc.– CAWI). Głębsza analiza statystyczna i merytoryczna wyników wymaga więcej czasu, ale śpieszę z podaniem tego, co wiąże się wprost z polityką przywracania praworządności w Polsce. Godne uwagi przede wszystkim wydaje mi się porównanie tych wyników z moimi badaniami z 2021 r. („Non Rex regnat sed Lex” w „Rzeczpospolitej” z 28 grudnia 2021 r.). W obu wypadkach badanym zaprezentowano tę samą listę hipotetycznych warunków czy wskaźników praworządności, prosząc w 2021 r. o wskazanie trzech najważniejszych dla obywatela, a w 2024 r. – o wybór trzech najważniejszych do podjęcia jako zadanie polityki państwowej. Wyniki przedstawia grafika (nr 1).

Gradacja bez zmian

Z porównania wynikają dwie główne tezy. Po pierwsze, niezależnie od upływu czasu i zmian politycznych, hierarchia i struktura liczbowa wyboru zagadnień uważanych wcześniej za najważniejsze dla obywatela i uważanych dziś za najważniejsze zadanie rządu w sferze praworządności są takie same. Na pierwszym miejscu lokuje się zapewnienie niezależności sądownictwa, na drugim zapobieganie korupcji wśród urzędników publicznych, a na trzecim – jasność i spójność prawa.

Czytaj więcej

Jarosław Gwizdak: Pocztówka z wakacji 2029 r.

Po drugie, pojmowanie praworządności jest zróżnicowane nie tylko ze względu na wiek, wykształcenie czy miejsce zamieszkania, ale też w zależności od orientacji politycznej. Respondenci, którzy deklarują, że głosowali w październiku 2023 r. na listy ówczesnej koalicji opozycyjnej (PO, Trzecia Droga i Nowa Lewica), najczęściej z wszystkich badanych wymieniają jako najważniejsze zadanie rządu w dziedzinie praworządności zapewnienie niezależności sądownictwa od poleceń i nacisków władzy wykonawczej (73,2 proc.), podczas gdy wyborcy Zjednoczonej Prawicy (ZP) na pierwszym miejscu wymieniają zapobieganie korupcji. Niemniej nawet wśród wyborców PiS 44 proc. wskazuje na znaczenie niezależności sądownictwa dla praworządności.

Dwa politycznie antagonistyczne elektoraty nie różnią się natomiast w poparciu dla przeciwdziałania korupcji czy legalizmu w działaniach władzy wykonawczej, co może oczywiście wyrażać się w przeciwstawnych ocenach i oczekiwaniach wynikających z aktualnego pęknięcia prawa (np. „rozdwojenie sędziów” czy delegitymizacja Trybunału Konstytucyjnego). Dodajmy, że nieco bardziej różnorodny w swych orientacjach politycznych elektorat Konfederacji (w porównaniu z ZP) zajmuje pośrednią pozycję w tej sprawie (56,1 proc. za dużym znaczeniem niezależności sądownictwa).

rp.pl

rp.pl

Zaufanie do sądownictwa

Z pytaniem o praworządność wiąże się zaufanie do sędziów. Od początku XXI stulecia oceny ujemne sądów w prowadzonym systematycznie badaniu CBOS prawie zawsze przeważają nad ocenami pozytywnymi, co zresztą przywołane zostało przez autorów tzw. dobrej zmiany jako jeden z głównych argumentów przemawiających za modyfikacjami. Z badań socjologiczno-prawnych wiadomo, że oceny te nie kształtują się na podstawie doświadczeń osobistych, ale są efektem działania mediów. Efekt ten może być z kolei wzmacniany świadomie przez polityków, jak kampania „antykastowego” hejtu w internecie i na billboardach. Nasze badanie było prowadzone świeżo po ucieczce jednego z aktywistów tej kampanii na Białoruś. Tym bardziej ciekawe było to, jak kształtuje się dziś społeczne zaufanie do sędziów, co stało się przedmiotem wielowymiarowego pytania o warunki takiego zaufania. Wyniki przedstawia grafika (nr 2).

Pomijając różne interesujące szczegóły i oczywiste kontrowersje, jakie wzbudziło sformułowanie pytania (patrz grafika), jest ono w świetle konfliktu o Krajową Radę Sądownictwa istotne o tyle, że około 1/3 badanych gotowych jest swoje zaufanie do sędziów oprzeć na jakimś autorytecie instytucjonalnym, z czego większość (22 proc.) badanych uznaje autorytet środowiska sędziowskiego za decydujący. Są to przede wszystkim wyborcy rządzącej obecnie Koalicji 15 Października, podczas gdy na autorytecie prezydenta polega ok. 7 proc. ogółu badanych politycznie przywiązanych do PiS, a 6 proc. na autorytecie parlamentu.

Z kolei z badania CBOS z końca maja (CBOS Flash 22/24 „Polacy o wyborze sędziów do KRS”) wiadomo, że w ocenie większości badanych sędziowie do KRS powinni być wybierani przez zgromadzenia sędziowskie (52 proc.), a tylko jedna piąta (22 proc.) uważa, że sędziów do KRS powinien wybierać Sejm.

Zwolennicy ugrupowań koalicji rządowej dość jednoznacznie opowiadają się za wyborem sędziów do KRS przez zgromadzenia sędziowskie, do tego rozwiązania przychylają się także potencjalni wyborcy Konfederacji. Wybór sędziów do KRS przez Sejm popiera natomiast przeważająca część sympatyków PiS. Z kolei „opinie badanych o tym, czy sędziowie powołani przez obecną KRS powinni mieć możliwość kandydowania do odnowionej KRS, są podzielone: tyle samo osób opowiada się za tym rozwiązaniem, ile jest mu przeciwnych (po 39 proc.; przeciwnych jest więcej w elektoracie Koalicji 15 Października).

Uboczny skutek

Co istotne w odniesieniu do sądownictwa, negatywnym efektem tzw. dobrej zmiany był spadek zainteresowania jego podstawową usługą, jaką od tysiącleci jest sprawiedliwe i autorytatywne rozwiązywanie konfliktów. Widać to w odpowiedziach na inne nasze pytanie: „Ogólnie rzecz biorąc, co według Pana(i) jest lepsze w przypadku sporów z innymi”. Badani mieli wybór między „rozwiązaniem sporu przez instytucję urzędową (np. sąd), która ma władzę i może narzucić swoje rozstrzygnięcie”, a „rozwiązywaniem sporu przez postronnych ludzi, którzy mogą jedynie doradzić”. Tę pierwszą odpowiedź, czyli sąd, wybrało 39,3 proc. badanych (45 proc. wyborców Koalicji 15 Października, 39 proc. ZP), tę drugą – nieformalną mediację –48,5 proc. badanych (42 proc.Koalicji, 49 proc. ZP), podczas gdy 12,2 proc. (11 proc. obu elektoratów) nie potrafiło wyboru dokonać. Wśród wyborców Konfederacji rozkład tych odpowiedzi wyniósł odpowiednio 32,8 proc., 58,2 proc. i 9,0 proc., co można tłumaczyć swoistym libertarianizmem tej formacji.

Tu odwołamy się do wcześniejszych badań prowadzonych od 1974 r., kiedy po raz pierwszy niżej podpisany miał okazję zapytać Polaków poprzez OBOP, co jest ich zdaniem lepsze w przypadku jakiegoś sporu między ludźmi, i do wyników (w zaokrągleniu), które uzyskaliśmy poprzez CBOS w okresie od 2014 r. do dziś. Wyniki przedstawia grafika (nr 3).

Z danych tych można wywnioskować, że koło się zamknęło. W przeddzień „dobrej zmiany”, w 2014 r. w przeciwieństwie do tego, co obserwowaliśmy w okresie „głębokiego” PRL, w polskiej opinii publicznej idea rozwiązywania sporów poprzez postępowanie sądowe przeważała i tak wyrażone zaufanie do sądów było wyższe o 20 proc. w porównaniu z Polską Ludową. Nie mamy danych dla okresu pośredniego, ale pewne jest, że przez cały czas „dobrej zmiany” w polskiej opinii publicznej słabła preferencja sądów państwowych na korzyść prywatnych i nieformalnych prób rozwiązywania konfliktów międzyludzkich. W maju 2024 r. widać oznaki poprawy, ale na ile trwałej i postępującej, to okaże się dopiero w dalszym procesie przywracania praworządności. Bo praworządność nie jest – wbrew potocznemu dyskursowi prawników i polityków – czymś stałym i zamkniętym. Teoretycy prawa nie przypadkiem piszą o jej stopniowalnym charakterze. Ad multos annos – chciałoby się powiedzieć – ale nie trzeba czekać na praworządność idealną, która nigdy nie nadejdzie, a wystarczy pracować na rzecz jej wzrostu. W języku sportowym można powiedzieć, że chodzi o to, aby z zajmowanego obecnie po „dobrej zmianie” miejsca 36. w światowym indeksie praworządności powrócić choćby na zajmowane w 2014 r. miejsce 22, a jako stały cel mieć dogonienie peletonu, jaki stanowią przodujące, ale też nie idealne pod tym względem kraje skandynawskie.

Autor jest socjologiem, profesorem nauk humanistycznych. W latach 1991–1993 był posłem z ramienia Kongresu Liberalno-Demokratycznego, wicemarszałkiem Sejmu

W kryzysie praworządności przy powodzi sprzecznych interpretacji prawa mamy posuchę informacji, co o niej myślą ludzie, którym ta praworządność ma służyć. Instytut Stosowanych Nauk Społecznych UW sfinansował moje badanie opinii publicznej o praworządności, które wykonał 20–30 maja 2024 r. CBOS na reprezentatywnej próbie 1038 pełnoletnich mieszkańców Polski, wylosowanej z rejestru PESEL. Badanie przeprowadzono w procedurze mixed-mode (w tym: 65,3 proc. metodą CAPI, 23,3 proc. – CATI i 11,4 proc.– CAWI). Głębsza analiza statystyczna i merytoryczna wyników wymaga więcej czasu, ale śpieszę z podaniem tego, co wiąże się wprost z polityką przywracania praworządności w Polsce. Godne uwagi przede wszystkim wydaje mi się porównanie tych wyników z moimi badaniami z 2021 r. („Non Rex regnat sed Lex” w „Rzeczpospolitej” z 28 grudnia 2021 r.). W obu wypadkach badanym zaprezentowano tę samą listę hipotetycznych warunków czy wskaźników praworządności, prosząc w 2021 r. o wskazanie trzech najważniejszych dla obywatela, a w 2024 r. – o wybór trzech najważniejszych do podjęcia jako zadanie polityki państwowej. Wyniki przedstawia grafika (nr 1).

Pozostało 87% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: O prasie, ale nie prywata
Rzecz o prawie
Michał Bieniak: Rozwody. Kapitulacja ministra sprawiedliwości
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Od czego lub kogo adwokat jest wolny?
Rzecz o prawie
Karina Knorps-Tuszyńska: Aborcja, rejestr i klauzula sumienia
Materiał Promocyjny
Mazda CX-5 – wszystko, co dobre, ma swój koniec
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Są paragrafy na plażowe parawany
Materiał Promocyjny
Jak Lidl Polska wspiera polskich producentów i eksport ich produktów?