Zmorą polskich plaż jest „parawaning” – rezerwowanie miejsca za pomocą parawanu. Zgodnie z przepisami, ofensywny parawaning godzący w zasady współżycia społecznego może skończyć się mandatem lub sprawą w sądzie.
Zacznijmy od sytuacji najprostszej: parawany mogą być uregulowane prawnie, a wówczas plażowicze będą musieli stosować się do ustanowionych reguł. Zasady postępowania na konkretnej plaży mogą być określone w przepisach miejscowych lub regulaminach. Dotyczy to zarówno miejsc publicznych typu plaża nad Bałtykiem, jak i różnego typu plaż na terenach prywatnych (zamknięte kurorty).
Czytaj więcej
Słynny mecenas Kaszewiak wydał opinię, jakoby każdy widząc na plaży parawan, za którym być może wyleguje się wytoplesowana dziewczyna, może za ten parawan wkroczyć i lec obok niej na kocyku. To jednak nie tak.
W przepisach miejscowych lub regulaminie plaży parawany mogą być w ogóle zakazane. Taki pomysł rozważał jakiś czas temu burmistrz Darłowa, czym zyskał w mediach przydomek „Kapitan Parawan”. Jeśli na konkretnej plaży, będącej miejscem publicznym (nieograniczony dostęp dla nieokreślonych z góry osób) obowiązywałby zakaz rozstawiania parawanów, wczasowicz narażałby się na odpowiedzialność karną z art. 54 kodeksu wykroczeń: „Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany”. Rozstawienie parawanu w takim miejscu byłoby wykroczeniem przeciwko przepisom porządkowym o zachowaniu się na publicznej plaży.
Plaża to miejsce publiczne
Trudniej ocenić parawanowy proceder w miejscach o nieuregulowanej sytuacji prawnej. W tych przypadkach konieczne jest większe zróżnicowanie kwalifikacji prawnej rozmaitych zachowań plażowiczów. Oczywiście nie ma żadnych podstaw, by karać urlopowiczów, którzy po prostu rozstawili sobie parawan na plaży, żeby odgrodzić się od innych ludzi. Szczególnie jeśli w danym miejscu jest to powszechnie przyjęta praktyka i wszyscy zwyczajowo rozkładają parawany – to nam też wolno!