Jacek Dubois: W walce o doskonałość

W wymiarze sprawiedliwości grasuje fałszywa biegła posługująca się fałszywą pieczęcią. Wygląda jednak na to, że osoby odpowiedzialne za praworządność mają to w nosie.

Publikacja: 19.06.2024 04:32

Jacek Dubois: W walce o doskonałość

Foto: Adobe Stock

Czasem z przyjaciółmi uprawiającymi różne zawody toczymy zacięte spory, w którym za nich można natknąć się na najwięcej absurdów. Najczęściej prowadzą prawo i medycyna. Rywalizacja jest zaciekła, postanowiłem więc opowiedzieć historię, która może przeważyć szalę zwycięstwa na korzyść prawa.

W jednej ze spraw karnych po opinii biegłej sądowej sąd zdecydował o zastosowaniu aresztu. Obrona podejrzanego postanowiła skontrolować kwalifikacje biegłego. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania, okazało się bowiem, że osoba wydająca opinię i posługująca się pieczątką biegłej sądowej wcale nią nie jest. Wskazywało to na poświadczenie nieprawdy i powoływanie się na funkcję, której się nie sprawuje.

Czytaj więcej

Ile dostaną biegli za pracę? Bodnar ma pomysł na biegłych sądowych

Następstwa takiej sytuacji w świecie prawa powinny być oczywiste: pani podająca się za biegłą trafia przed oblicze prokuratora, a jej opinia do kosza. Tak by zapewne było, gdyby nasz wymiar sprawiedliwości nie miał ambicji od czasu do czasu konkurować z najwybitniejszymi osiągnięciami satyrycznymi Monty’ego Pythona. O podejrzeniu grasowania po korytarzach wymiaru sprawiedliwości fałszywej biegłej natychmiast powiadomiona została prokurator prowadząca sprawę. Jej to jednak nie zainteresowało. Mając opinię popierającą stawiane przez nią tezy śledcze, ani myślała zdyskredytować ją z tak błahego powodu, że wydała ją osoba powołująca się na tytuł, którego nie posiadała. Prokurator uznała zatem, że nie powołała „ekspertki” jako biegłej sądowej, ale jako biegłą ad hoc, więc opinia jest w porządku. W konsekwencji skierowała oparty na niej akt oskarżenia do sądu.

Wszystko w porządku

To ciekawy sygnał dla wszystkich, którzy podają się za kogoś, kim nie są: że z punktu widzenia prokuratury mogą czuć się bezpieczni. Wyobraźmy sobie, że jakiś prawnik po studiach podaje się za adwokata, którym nie jest. Dowiedziawszy się o tym, prokurator zgodnie z nową polityką tej instytucji, zamiast postawić zarzut przebierańcowi, powie, że przecież to nic nie szkodzi, wszak on zna prawo, więc wszystko w porządku.

Gdy opisywana sprawa trafiła do sądu, powiadomiliśmy go o swoim odkryciu. Sąd wezwał osobę posługującą się fałszywą pieczątką i przesłuchał ją… w charakterze biegłej. Przesłuchiwana przyznała, że nie jest biegłą i bezprawnie posługuje się pieczątką biegłej sądowej. Powołując się na możliwość odpowiedzialności karnej, odmówiła odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak robi. Oświadczyła równocześnie, że sporządziła setki opinii sądowych, odmawiając odpowiedzi na pytanie, ile z nich podstemplowała fałszywą pieczęcią.

Prokurator jakby nie było

Obrońcy, których nieco zaniepokoiło, że w obrocie prawnym może funkcjonować wiele budzących wątpliwości opinii, złożyli wniosek, by sąd skorzystał z prawa do sygnalizacji (czyli informowania stosownych organów o dostrzeżonych nieprawidłowościach) i zawiadomił prokuraturę. Sąd nie widział takiej potrzeby, bo po co ma zawiadamiać, skoro na sali siedzi prokurator, zatem jak jej się coś nie podoba, to niech działa. Prokurator udawała, że jej nie ma na sali, bo nie miała żadnego interesu w dyskwalifikowaniu oszustki, która dostarczyła jej instrument do posadzenia oskarżonego. Wiedziała też, że wtedy samą siebie postawiłaby w wątpliwym świetle.

W tej sytuacji obrońcy, uznając mimo opinii sądu, że osoby, które naruszają prawo, powinny być ścigane, napisali pismo do ministra sprawiedliwości. Przemiła urzędniczka tego resortu odpowiedziała w imieniu ministra, że ministerstwo nie może ingerować w niezawisłość orzeczniczą sądu, a pisma prześle do prezesów właściwych sądów. Nie dostrzegła, że były też kierowane do prezesów sądów, którzy w tej sprawie przez wiele miesięcy nic nie zrobili.

Konkludując: przed sądem osoba niebędąca biegłą przyznała, że masowo sporządza dla sądu opinie, co więcej, prowadzi własny instytut. Mimo to żadni funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości nie widzą potrzeby podejmowania działań w tej sprawie, a jedynym zainteresowanym w jej ściganiu jest oskarżony.

Bareja niech się schowa

Piszę o tym jako wielbiciel komedii Barei, który delektuje się nimi przed telewizorem, ale czuje niesmak, gdy kręcone są na żywo w jego miejscu pracy. W tej sprawie doszło do uzasadnionego podejrzenia popełnienia czynu zabronionego, co osoby odpowiedzialne za praworządność mają w nosie.

To prosta odpowiedź na pytanie premiera Tuska, dlaczego rozliczanie poprzedniej władzy trwa tak długo. Wymiar sprawiedliwości jest tak zdemolowany, że leży na OIOM i walczy o życie, a nie wykonuje swoich zadań. Gdyby ktoś jednak był zainteresowany sprawą osoby, która sporządziła dziesiątki opinii, nie będąc biegłą, a są one podstawą wydawanych wyroków, proszę dzwonić. Oczywiście podam wszystkie informacje. Tylko tak dla przypomnienia – opis tego został już dawno wysłany do każdej właściwej w tej sprawie instytucji.

Czasem z przyjaciółmi uprawiającymi różne zawody toczymy zacięte spory, w którym za nich można natknąć się na najwięcej absurdów. Najczęściej prowadzą prawo i medycyna. Rywalizacja jest zaciekła, postanowiłem więc opowiedzieć historię, która może przeważyć szalę zwycięstwa na korzyść prawa.

W jednej ze spraw karnych po opinii biegłej sądowej sąd zdecydował o zastosowaniu aresztu. Obrona podejrzanego postanowiła skontrolować kwalifikacje biegłego. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania, okazało się bowiem, że osoba wydająca opinię i posługująca się pieczątką biegłej sądowej wcale nią nie jest. Wskazywało to na poświadczenie nieprawdy i powoływanie się na funkcję, której się nie sprawuje.

Pozostało 86% artykułu
Rzecz o prawie
Małecki: Czy Łukasz Ż. może odpowiadać za usiłowanie zabójstwa?
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa