Anna Nowacka-Isaksson: Samoidentyfikacja wystarczy

Szwedzki parlament przegłosował ustawę o uproszczonej procedurze zmiany płci.

Publikacja: 08.05.2024 04:30

Anna Nowacka-Isaksson: Samoidentyfikacja wystarczy

Foto: Adobe Stock

Intensywność dyskusji o określaniu siebie kobietą lub mężczyzną na podstawie własnego poczucia tożsamości płciowej i wbrew temu, co wynika z aktu urodzenia, bez diagnozy transseksualności i bez interwencji chirurgii, można porównać tylko do dynamiki debaty, którą przeprowadzono trzydzieści lat temu. Wtedy to uchwalono ustawę o związkach partnerskich par jednopłciowych, zastąpioną potem prawem do zawierania przez nie związków małżeńskich.

Reforma prawa polega na tym, że obecną ustawę o przynależności płciowej dzieli się na dwie nowe. Pierwsza dotyczy zmiany płci w ewidencji ludności, gdzie do tranzycji w oczach prawa nie będzie wymagane postawienie diagnozy dysforii płciowej. Ma wystarczyć proste medyczne badanie, które potwierdzi, że „płeć w ewidencji ludności nie jest zgodna z odczuwaną przez tę osobę tożsamością i można założyć, że ta osoba będzie żyła zgodnie z tą tożsamością w przewidywalnej przyszłości”. Opinię może też wydać sam psycholog

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isaksson: Czy ustawa ułatwi życie osobom transpłciowym i interseksualnym?

Zgodnie z nowymi regulacjami prawo do zmiany płci w oczach prawa nabywa się już w szesnastym roku życia, a nie w wieku osiemnastu lat, jak przewidują obecne przepisy. Jednak do tego będzie wymagana akceptacja rodzica.

Druga ustawa dotyczy zabiegów chirurgicznych, które nie będą już wymagały zgody Głównego Zarządu Zdrowia i Opieki Społecznej. Przy tym, osoba, która chce rozpocząć proces korekty swojej płci, ma mieć ukończone osiemnaście lat, tak jak to przewidują obecne regulacje.

Wniosek w sprawie uproszczonej procedury tranzycji tzw. płci prawnej przedstawiła parlamentarna komisja ds. społecznych, a nie rząd, ponieważ koalicjanci nie mieli większości, by ustawę przyjąć. Sprzeciwiali się jej chrześcijańscy demokraci i wspierające rząd ugrupowanie Szwedzcy Demokraci.

Także w Umiarkowanej Partii Koalicyjnej, ugrupowaniu premiera Ulfa Kristerssona, były rozbieżne zdania o kontrowersyjnym projekcie, choć to właśnie szef rządu wyszedł z inicjatywą prawa ułatwiającego zmianę oznaczenia płci w dokumentach (bez konieczności tranzycji chirurgicznej). Sam też stwierdził nieoczekiwanie na kilka dni przed głosowaniem w parlamencie, że preferowałby wyznaczenie granicy wieku pełnoletności przy decyzji o własnej tożsamości płciowej, przez co nie trzeba by angażować w ten proces rodziców. Ustawa o zmianie tzw. płci prawnej od szesnastego roku życia to jednak nie efekt działania ad hoc. Dyskurs o niej trwał od ponad dekady, bo nie osiągano w tej kwestii porozumienia, choć Szwecja ma długą tradycję reformowania legislacji dotyczącej płci. To w końcu kraj, który jako pierwszy na świecie przyznał osobom transseksualnym prawo do operacji korekty płci i zmiany jej oznaczenia w paszporcie (stało się to już ponad 50 lat temu).

W ostatnich latach rozbieżności dotyczyły wyznaczenia wieku dopuszczalnej tranzycji, determinowania swojej płci i tego, czy powinna wymagać diagnozy. W 2018 r. ówczesna socjaldemokratyczna minister spraw socjalnych Annika Strandhäll przedstawiła projekt, zgodnie z którym zabiegi narządów płciowych miały być dozwolone od piętnastego roku życia, a formalna tranzycja płci w dokumentach nawet od dwunastego roku życia. Rok później jednak osoby, które powróciły do swojej biologicznej płci, prowadziły narrację w mediach, że żałują zmiany. Zaczęto wtedy debatować, czy medyczne i często nieodwracalne zabiegi u dzieci z dysforią płciową przeprowadza się zgodnie ze zdobyczami wiedzy naukowej.

Kwietniowe głosowanie w parlamencie poprzedziła też burzliwa dyskusja w mediach. Wielu lekarzy wyrażało opinię, że nawet jeżeli nowa ustawa nie legitymizuje wszczęcia medycznego leczenia przed osiągnięciem pełnoletności, to zawiera ryzyka. Obniżenie wieku umożliwiającego tranzycję pod względem prawnym może oznaczać, że więcej młodych osób transseksualnych automatycznie zdecyduje się na zabiegi korygujące płeć. "Dużo lepiej jest poczekać, aż się będzie dorosłym i zrozumie, co oznacza przejście przez nieodwracalne terapie i ultymatywność operacji" – komentowała pediatra i przewodnicząca organizacji Chrześcijańscy Lekarze Jovanna Dahlgren.

Przeciwnego zdania była jej koleżanka po fachu Cecilia Dhejne z uniwersyteckiego szpitala Karolinska. Według niej ustawa oznacza uznanie osób z dysforią przez państwo. "Dzięki nowym regulacjom osoby z dysforią płciową nie będą musiały pokazywać dokumentów, z których nie wynika, kim są. Wtedy mogą znaleźć się w sytuacjach, w których muszą się tłumaczyć, a to może być dla nich niebezpieczne" – uzasadniała.

Przeciwnicy reformy przestrzegali zaś, że uproszczona procedura zmiany płci może zostać wykorzystana przez biologicznych mężczyzn, którzy chcą przebywać w przestrzeni przeznaczonej wyłącznie dla kobiet. Obawy dotyczyły np. mężczyzn skazanych za przestępstwa seksualne i identyfikujących się jako kobiety, którzy przebywaliby w więzieniach razem z kobietami. „Co się stanie z osobami, które w oczach prawa traktuje się jak kobiety, ale nie pozwoli im się na rywalizowanie z nimi” – pytał Adam Cwejman na łamach „Göteborsposten”. "Ma się stworzyć – na podobieństwo szczególnych rozwiązań, jak w więzieniach –podwójne kategorie w dyscyplinach pływania i piłki nożnej?" - wskazał.

Wyrażano też obawy, że reforma może zostać wykorzystana w złych celach przez przestępców. Zarzuty dotyczyły też tego, że ostatnimi laty silnie wzrosła liczba diagnoz dysforii płciowej i nie wiadomo, czym jest spowodowana. Należałoby dlatego sprawę zbadać, zanim się reformę uchwali.

W publicznym dyskursie podkreślano jednak, że legislację należy zmodernizować, ponieważ proces zmiany płci w ewidencji ludności przez osoby transseksualne wymaga wielu lat. Zwolennicy zmian powoływali się także na fakt, że inne państwa Północy już takie prawa wprowadziły, i to w szerszym formacie.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji

Intensywność dyskusji o określaniu siebie kobietą lub mężczyzną na podstawie własnego poczucia tożsamości płciowej i wbrew temu, co wynika z aktu urodzenia, bez diagnozy transseksualności i bez interwencji chirurgii, można porównać tylko do dynamiki debaty, którą przeprowadzono trzydzieści lat temu. Wtedy to uchwalono ustawę o związkach partnerskich par jednopłciowych, zastąpioną potem prawem do zawierania przez nie związków małżeńskich.

Pozostało 93% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?