Zapraszam państwa do krótkiego odpoczynku od bieżących zagadnień prawno-gospodarczych i do refleksji nad prawem z perspektywy tekstów religijnych, w szczegółności Biblii. Nie będą to teksty wyłącznie dla osób wierzących – nie będę „nauczać” ani „wykładać”, raczej dzielić się zadziwieniami nad otaczającą nas rzeczywistością i mądrością starożytnych tekstów. W felietonach postaram się opisywać ciekawe powiązania pomiędzy prawem i religią, współzależności i sprzeczności, inspiracje i nieporozumienia, które powstały w ciągu wieków.
Tematy poruszane w cyklu inspirowane są wykładami prof. Josepha Weilera i rozmowami prowadzonymi w międzynarodowej grupie biblijnej, jak również wypowiedziami kardynała Grzegorza Rysia, którym wiele zawdzięczam.
Czytaj więcej
Skandaliczne ugaszenie świec chanukowych przez posła Brauna wywołało tak wielkie oburzenie społeczne, że pozwala żywić nadzieję, na rzeczową dyskusję o szacunku należnym obrządkom i symbolom religijnym, jak również wolności religii, w tym wolności od religii.
„Dąż wyłącznie do sprawiedliwości” (Pwt 16:20), czyli o celach i środkach
W 16. rozdziale Księgi Powtórzonego Prawa zamieszczone zostało wezwanie do ustanowienia sędziów i urzędników, którzy mają sądzić lud i wydawać sprawiedliwe wyroki. W wersie 19. odnajdziemy wytyczne Mojżesza, które nie tylko zachowują swoją aktualność, ale też zaskakują precyzją: „Nie będziesz naginał prawa, nie będziesz stronniczy i podarku nie przyjmiesz, gdyż podarek zaślepia oczy mędrców i w złą stronę kieruje słowa sprawiedliwych”. W pierwszej kolejności więc prawo powinno być prawidłowo wykładane, po drugie bezstronność sędziego nie powinna budzić wątpliwości. Wreszcie wykluczone jest przyjmowanie korzyści majątkowych (nie ma tu ograniczenia, które wskazywałoby, że zakaz ten dotyczy wyłącznie podarków od stron), ponieważ zaburzają one osąd nawet najuczciwszych.
Jednak niepozorny wers 20. wydaje się jeszcze ciekawszy, a jednocześnie niezwykle kłopotliwy dla tłumaczy. Przytoczony w tytule cytat z „Biblii Tysiąclecia” zdaje się bowiem nie tyle tłumaczeniem, ile interpretacją oryginału. I choć oczywistym jest, że każde tłumaczenie jest swoistą interpretacją, to nieprzypadkowo słynne włoskie powiedzenie: „traduttore, traditore” określa tłumacza jako zdrajcę, który prowadzi czytelnika do zguby… Czym innym bowiem jest tekst, a czym innym jego interpretacja. Jeśli czytelnik zamiast tekstu otrzymuje jego interpretację, to interpretacja dokonana przez czytelnika może istotnie odbiegać od znaczenia oryginału, co przypomina zabawę w „głuchy telefon”. Dlatego jeden z najwybitniejszych polskich biblistów, ks. prof. Waldemar Chrostowski, zaleca porównywanie różnych tłumaczeń, aby wydobyć oryginalną myśl, możliwie oczyszczoną z interpretacji „zdrajców”.