Marek Domagalski: Kto zapłaci za frankowy błąd starej części SN

Jeśli najwyższa sędziowska półka robi szkolny błąd, to trzeba pytać, czy to błąd czy odstępstwo od sędziowskich zasad.

Publikacja: 31.01.2024 02:01

Marek Domagalski: Kto zapłaci za frankowy błąd starej części SN

Foto: Adobe Stock

Zaledwie trzeciego dnia po mocnym orzeczeniu TSUE, że Izba Cywilna Sądu Najwyższego, głosami starych sędziów, nie mogła skierować pytań blokujących na ponad dwa lata uchwałę frankową, ci sami z grubsza sędziowie opublikowali apel, aby nowi powstrzymali się od czynności orzeczniczych, oraz o zawieszenie działalności dwóch izb SN z udziałem nowych sędziów, w tym Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która właśnie orzekła o ważności wyborów. Gdyby to nie było tak poważne, zapytałbym, dlaczego nie zaapelowali, aby nie uznawać uchwały stwierdzającej ważność wyborów parlamentarnych. To byłby dopiero news na skalę światową.

Wróćmy do franków. Ta sama grupa sędziów, wtedy miała większość w Izbie Cywilnej, zamiast odpowiedzieć na kilka pytań prawnych kluczowych dla procesów frankowych, m.in. jak rozliczać roszczenia frankowicza i banku po unieważnieniu umowy, kiedy przedawniają się roszczenia stron takiej umowy i o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, skierowała pytania to TSUE, czy w świetle przepisów unijnych ta izba z nowymi sędziami jest sądem.

Czytaj więcej

Izba Cywilna SN zajmie się uchwałą frankową

TSUE wytknął teraz pytającym szkolny, można powiedzieć, błąd prawny, wskazując, że z samego brzmienia art. 267 traktatu o funkcjonowaniu UE wynika, że pytanie i orzeczenie w trybie prejudycjalnym musi być niezbędne, aby sąd pytający mógł wydać wyrok w zawisłej przed nim sprawie.

rzed Izbą Cywilną nie toczył się zaś żaden konkretny spór, a pytania pierwszej prezes SN miały położyć kres rozbieżnościom w wykładni między sądami orzekającymi. Były podyktowane potrzebą skutecznego rozstrzygnięcia sporu. Dlatego wniosek prejudycjalny w tej sprawie był oczywiście niedopuszczalny.

Gdyby adwokat, radca czy choćby aplikant dopuścił się podobnego błędu, to sąd by zawiadomił o tym radę adwokacką i prawnik miałby dyscyplinarkę.

Na uchwałę całej Izby Cywilnej w kwestiach frankowych czekały dziesiątki tysięcy frankowiczów i setki prawników. Czy ktoś odpowie za ten błąd sędziów? Nie przypuszczam, zresztą czy aby to był błąd? Wszak chodzi o najwyższą prawniczą półkę. A jeśli nie błąd, to co?

Zaledwie trzeciego dnia po mocnym orzeczeniu TSUE, że Izba Cywilna Sądu Najwyższego, głosami starych sędziów, nie mogła skierować pytań blokujących na ponad dwa lata uchwałę frankową, ci sami z grubsza sędziowie opublikowali apel, aby nowi powstrzymali się od czynności orzeczniczych, oraz o zawieszenie działalności dwóch izb SN z udziałem nowych sędziów, w tym Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która właśnie orzekła o ważności wyborów. Gdyby to nie było tak poważne, zapytałbym, dlaczego nie zaapelowali, aby nie uznawać uchwały stwierdzającej ważność wyborów parlamentarnych. To byłby dopiero news na skalę światową.

Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian