Nadia Senkowska: Sztuczna inteligencja nie może być autorem

Komputer wyreżyseruje film i odtworzy styl mistrza, ale nie ma podmiotowości prawnej należnej twórcy dzieła.

Publikacja: 07.02.2023 02:00

Nadia Senkowska: Sztuczna inteligencja nie może być autorem

Foto: Adobe Stock

Krótkometrażowy film „The safe zone” powstał przy minimalnym udziale ludzi, a autorem scenariusza i reżyserem jest bijący rekordy popularności ChatGPT. Rozwój sztucznej inteligencji nie znaczy, że kultura, sztuka czy przemysł rozrywkowy staną się dziedzinami bez żywego człowieka. SI już dziś wykorzystujemy na każdym etapie tworzenia filmu.

– Ustalenie, komu przypisać zasługi, ale i odpowiedzialność w przypadku wygenerowania wytworu o cechach utworu lub wynalazku ma praktyczny wymiar. W większości jurysdykcji panuje zgodność, że za autora można uznać wyłącznie osobę fizyczną. Rzadko wynika to z przepisów prawa. Problemy te rozstrzygają urzędy patentowe lub sądy. W krajach anglosaskich instytucje te wydają wytyczne precyzujące, że za twórcę nie może być uznany program ani maszyna – mówi dr Iga Bałos z Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.

Czytaj więcej

Prawa autorskie w czasach sztucznej inteligencji

Jej zdaniem osiągnięcia SI mogą nawet przyczynić się do obstrukcji procesowej, w której potencjalny naruszyciel praw autorskich wymaga, by powód udowodnił, że efekt rzekomo jego pracy nie wynika z autonomicznego działania programu komputerowego.

– Największy problem w praktyce to nie to, jaki wypracujemy model podmiotów uprawnionych do korzystania z wytworów sztucznej inteligencji. Prawdziwe wyzwanie to odróżnienie dóbr, które są efektem pracy człowieka, chronionym monopolem ustawowym, od niechronionych w ten sposób wytworów różnych typów SI. Przydałoby się narzędzie umożliwiające takie rozróżnienie. Pewnie będzie wymagało zastosowania SI – wskazuje dr Iga Bałos.

Radca prawny Paweł Juściński z kancelarii Porwisz i Partnerzy mówi, że „The safe zone” to utwór audiowizualny, który w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych ma swą osobną regulację; zgodnie z nią jego współtwórcami są osoby, które wniosły wkład twórczy w jego stworzenie, w szczególności reżyser, operator czy scenarzysta. To one pierwotnie mają prawa do filmu, a pochodnie – na podstawie zawieranych z nimi umów – może nabyć je producent. Nie ulega zatem zmianie podstawowa zasada, że dla przyjęcia autorstwa utworu wymagany jest indywidualny wkład twórczy.

Dopuszczenie ochrony rezultatów SI i przyznanie im tych praw jest nie do pogodzenia z dogmatami prawa autorskiego. Mogłoby to zagrozić twórczości autorów, jaką znamy dzisiaj. – Ludzi będzie można zastąpić algorytmami, co stanowiło będzie rozwiązanie tańsze i bardziej efektywne. Warto wspomnieć choćby obraz „The Next Rembrandt”, który stanowi odtworzenie stylu malarskiego tego artysty. Istnieją również inne programy, które pozwalają uzyskiwać konkretne rezultaty i wytwory na podstawie wprowadzonych do nich haseł i informacji – mówi mec. Juściński. – Główna idea prawa autorskiego zakłada wynagrodzenie wysiłku intelektualnego twórcy, a jednocześnie zachęcanie go do podejmowania dalszej działalności twórczej. – SI nie ma podmiotowości prawnej; nie jest człowiekiem, więc nie potrzebuje zachęty do dalszego tworzenia. Trudno dopatrywać się więzi między SI a wykreowanym przez nią wytworem – a to właśnie taką więź powinno chronić prawo autorskie. Nie ma zatem możliwości, by rezultaty SI traktować jako utwory – wskazuje znawca.

Dyskusje, jakie rozwiązania przyjąć, wciąż trwają. – Rozważa się ochronę na gruncie prawa autorskiego, ale ja nie widzę możliwości z powodu kwestii zachęt do twórczości. A wprowadzenie osobnego prawa pokrewnego czy prawa sui generis, jak przy ochronie baz danych, może prowadzić do monopolizacji procesu twórczego przez SI, więc również i do tych założeń należy podchodzić z pewną rezerwą. W mojej ocenie takie wytwory nie tylko nie mogą, ale też nie powinny korzystać z ochrony prawnoautorskiej – mówi Paweł Juściński.

Praw do utworów sztucznej inteligencji nie można zatem przypisać ani sztucznej inteligencji, ani jej twórcy, ani użytkownikowi, zwłaszcza jeśli jego aktywność sprowadza się tylko do wydania komendy, podania hasła czy innego działania niemającego charakteru twórczego.

Problemy i wyzwania dostrzegają też organizacje reprezentujące twórców. – Sztuczna inteligencja jest karmiona utworami ludzi. Dlatego należy przede wszystkim zadbać o to, żeby autorki i autorzy tych utworów dostawali adekwatne wynagrodzenie – ocenia Paweł Michalik, zastępca dyrektora generalnego Stowarzyszenia Autorów ZAiKS. I dodaje: – Największym ryzykiem jest przemilczenie tego tematu, aż „się rozwiąże”, lub pozostawienie regulacji światowym gigantom technologii i biznesu.

Krótkometrażowy film „The safe zone” powstał przy minimalnym udziale ludzi, a autorem scenariusza i reżyserem jest bijący rekordy popularności ChatGPT. Rozwój sztucznej inteligencji nie znaczy, że kultura, sztuka czy przemysł rozrywkowy staną się dziedzinami bez żywego człowieka. SI już dziś wykorzystujemy na każdym etapie tworzenia filmu.

– Ustalenie, komu przypisać zasługi, ale i odpowiedzialność w przypadku wygenerowania wytworu o cechach utworu lub wynalazku ma praktyczny wymiar. W większości jurysdykcji panuje zgodność, że za autora można uznać wyłącznie osobę fizyczną. Rzadko wynika to z przepisów prawa. Problemy te rozstrzygają urzędy patentowe lub sądy. W krajach anglosaskich instytucje te wydają wytyczne precyzujące, że za twórcę nie może być uznany program ani maszyna – mówi dr Iga Bałos z Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.

Pozostało 82% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?