Jarosław Gwizdak: O sztuce krojenia prawa

Fachowiec potrafi zinterpretować przepisy. Tak jak dobry kucharz wie kiedy lepiej kroić w kostkę, a kiedy w słupki.

Publikacja: 03.01.2023 02:00

Jarosław Gwizdak: O sztuce krojenia prawa

Foto: Adobe Stock

Mam znajomego szefa. A właściwie „Chefa”, chefa kuchni. Facet prawie wygrał jeden z popularnych programów kulinarnych, jakich pełno od około dekady w TV. Lubię oglądać jego profil na portalu społecznościowym. Nie dzieli się na nim nie przepisami (zapewne nie lubi konkurencji), a swoimi przemyśleniami.

Niedawno opublikował wpis o sztuce krojenia. Utyskiwał, że każdy, kto teraz przychodzi pracować do gastronomii, widzi siebie jako kuchenną gwiazdę formatu co najmniej Karola Okrasy, albo od razu Anthony Bourdain’a. A ten był przecież tylko jeden.

Dalej mistrz kuchni przypomina, że jednym z elementów kucharskiego abecadła jest sztuka krojenia. Do wpisu, dla ilustracji, dołączył zdjęcia marchewki pokrojonej na kilka sposobów. Warzywo wygląda imponująco.

Czytaj więcej

Jarosław Gwizdak: „Wszystko, tylko nie rzeczniczka”

Dzięki niemu do mojego słownika poza julienne trafiły także paysanne czy brunoise. Oznaczają kostki, plasterki, „zapałki” czy półtalarki – w kuchni, zwłaszcza francuskiej, obecne właściwie od początku. Metody krojenia, jego technikę oraz francuskie nazwy kucharz musi poznać na samym początku swojej zawodowej drogi.

Pisze również znajomy kucharz: „to jak pokrojone są produkty pokazuje po pierwsze nasz charakter, a po drugie staranność w przygotowywaniu potraw i szacunek do produktu przede wszystkim”. Pogląd szefa na sztukę krojenia polecam wszystkim prawnikom, zwłaszcza tym na początku zawodowej drogi.

Co szatkuje prawnik

Nie zapytam, co kroi prawnik. Odpowiedź byłaby podobna do tej na pytanie „co ma żołnierz pod łóżkiem”, bo żołnierz ma pod łóżkiem utrzymywać porządek.

Zapytam (i odpowiem) co jest prawniczą „sztuką krojenia”. Uważam, że to umiejętność wykładni, interpretacja przepisów.

Rodzajów wykładni jest przecież tyle, ile sposobów krojenia. Nauka rozumowania, wyciągania wniosków i sensu z norm prawa jest odpowiednikiem sztuki krojenia. Produktem jest prawo, talarkami czy kostką – umiejętność wyjaśnienia, zrozumienia i zastosowania go w konkretnej sytuacji.

Jeśli nie pokroimy marchewki, nie będzie jej można użyć do przygotowania potrawy, jeśli nie wyłożymy prawidłowo normy – nie uda się nam jej zastosować. Nie napiszemy umowy, nie odwołamy się od orzeczenia. Prawniczej potrawy nie przygotujemy.

Prawnik (poza absolutnymi wyjątkami) to rzemieślnik, podobnie jak kucharz. W jego zawodowym życiu najistotniejszy jest fach. Technika. Umiejętność czytania przepisów (ze zrozumieniem).

Produkt wysokiej jakości?

Produkt, który trafia na prawniczą deskę do krojenia, jest bardzo zróżnicowany. Tu, w przeciwieństwie do najlepszych restauracji, nie można sobie wybrać tylko najlepszych surowców.

Ustawodawca, jak olbrzymia hurtownia, dostarcza setek tysięcy regulacji.

Naiwnością byłoby przypuszczać, że każdy z tych produktów jest wysokiej jakości. Przepisy (czego kumulacją były chyba słynne „tarcze antycovidowe”) zamiast wyjaśniać – zaciemniały obraz i utrudniały poruszanie się w rzeczywistości.

Rzemieślnik da radę

Dopiero prawnik, dobry rzemieślnik, mógł odpowiednio ten przepis pokroić, przyciąć do właściwego użytku. Dzięki dobremu prawnikowi życie stawało się łatwiejsze, prowadzenie działalności gospodarczej możliwe, a potencjalne zagrożenia sankcjami obywateli można było odeprzeć.

I jeszcze jedna analogia – podczas krojenia można się zranić, zrobić sobie krzywdę. Krew często leje się w kuchni. Przy niewłaściwej wykładni przepisu, możemy zranić nie tylko siebie. Warto zachować przy tym zasady BHP.

Zakończę jeszcze jednym cytatem z chefa, który dedykuję prawnikom bez podziału na kategorie wiekowe i doświadczenie: „każdy chce od razu zostać szefem kuchni, a kiedy przychodzi do sprawdzenia wiedzy, techniki i umiejętności, wychodzą braki”. W obu branżach najważniejsza jest więc pokora, praca u podstaw i ciągłe doskonalenie.

To właśnie powinna być misja prawników, nasz plan nie tylko na 2023 r. Czytelnikom i sympatykom życzę wytrwałego i „krojenia prawa” bliskiego ideału w nadchodzących miesiącach. Obyśmy przy tym nikogo nie zranili.

Autor jest b. sędzią. b. prezesem sądu, członkiem zarządu Fundacji Inpris, Obywatelskim Sędzią Roku 2015

Mam znajomego szefa. A właściwie „Chefa”, chefa kuchni. Facet prawie wygrał jeden z popularnych programów kulinarnych, jakich pełno od około dekady w TV. Lubię oglądać jego profil na portalu społecznościowym. Nie dzieli się na nim nie przepisami (zapewne nie lubi konkurencji), a swoimi przemyśleniami.

Niedawno opublikował wpis o sztuce krojenia. Utyskiwał, że każdy, kto teraz przychodzi pracować do gastronomii, widzi siebie jako kuchenną gwiazdę formatu co najmniej Karola Okrasy, albo od razu Anthony Bourdain’a. A ten był przecież tylko jeden.

Pozostało 87% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian