Ostatnio, zapewne pod wpływem sondaży wyborczych, powrócił w debacie publicznej temat tzw. przywracania praworządności, czyli zmian prawnych i organizacyjnych, które mogłyby nastąpić po zmianie większości rządzącej w 2023 r.
Wśród polityków i prawników pojawiają się pomysły radykalne – z siłowym wyprowadzaniem funkcjonariuszy publicznych włącznie. Niemniej założeniem dalszych rozważań będzie legalność działań kolejnej władzy. Nie da się bowiem przywracać praworządności działaniami niepraworządnymi. Naginanie lub wręcz łamanie zasad prawa byłoby pogłębieniem problemów prawnych, z którymi borykamy się obecnie.
Co zatem mogłoby się stać pod względem prawnym, gdyby obecna opozycja polityczna zdobyła większość w parlamencie, utworzyła rząd i w dodatku porozumiała się co do dalszych kroków w dziedzinie władzy sądowniczej?
Czytaj więcej
Zniknęła Izba Dyscyplinarna, ale nie zniknął problem właściwego powołania jej sędziów.
Powrót z delegacji
Najprościej oczywiście wykonać działania, które wymagają jedynie jednoosobowej decyzji ministra. Przede wszystkim wchodzi tu w grę odwołanie delegacji sędziów do Ministerstwa Sprawiedliwości. Można się spodziewać, że z delegacji wróciliby do orzekania sędziowie zajmujący w ministerstwie wyższe stanowiska. Wątpliwe jednak, by większe grono spośród 160 sędziów delegowanych na niższe stanowiska. Przez 30 lat żadna władza nie zdecydowała się na rezygnację z delegacji sędziów do MS. Żadna też partia wprost takiego postulatu nie podnosi. Warto pomyśleć o skróceniu delegacji czy ograniczeniu liczby delegowanych, ale całkowita rezygnacja z delegowania sędziów do MS i powierzenie ich obowiązków (także nadzoru nad sądami) w całości urzędnikom służby cywilnej mogłaby być szkodliwa zarówno dla sądów, jak i dla procesu legislacyjnego.